fbpx

Komediowa premiera. Seks czy sex?

Seks dla opornych” zagości 10 lutego w Teatrze im. Mickiewicza. Nowy tytuł repertuarowy grany będzie na scenie kameralnej, która zapewnia bardziej intymny kontakt widza i aktorów (a tak rzadko bywała ostatnio wykorzystywana). „Piszcie, że tytułowy seks jest bardzo serio, taki wprost i bez ogródek – zachęcał Marek Ślosarski, reżyser komediowego spektaklu podczas czwartkowej konferencji prasowej. – Ludzie będą walić drzwiami i oknami.

Żarty? Nie żarty na stronie teatru czytamy, że po pierwszych zapowiedziach sobotniej premiery bilety wyprzedawały się na pniu. Ten tytuł przyciąga publiczność na całym świecie! Choć autorka komedii, kanadyjka Michele Rimi w ojczystym języku nazwała swoje dzieło „Sex Laundry”. Tak czy owak, komedia odnosiła sukcesy frekwencyjne w Warszawie czy teatrach Śląska, gdzie się pojawiła. Po prostu pewniak. Ale…!

Sex w języku angielskim to po prostu płeć – tłumaczy reżyser. Bo ten spektakl jest o relacjach między kobietą i mężczyzną. Ewa Oleś z rozmowy ze mną, drukowanej w programie, wydobyła moje zdanie, że to komedia romantyczna o emocjach. I coś w tym jest…

Komediowa premiera. Seks czy sex? 1
„Seks dla opornych”

Na stronie Teatru im. Mickiewicza czytamy:

Ona i On, Henry i Alice. Małżeństwo w dojrzałym wieku, z 25-letnim stażem. Prowadzą stabilne i niestety dość przewidywalne życie rodzinne. Praca, dom, praca, dom, a i jeszcze dzieci. Gdzie w tym wszystkim miejsce, czas i chęć na porywy namiętności, na wzniecenie płomienia pożądania w dogasającym już ognisku małżeńskiego pożycia…

Ratunkiem może okazać się czas spędzony tylko we dwoje, w przyjemnym, modnym i niestety bardzo drogim hotelowym pokoju. Skazani tylko na siebie, to znaczy cieszący się z bycia tylko w swoim towarzystwie, postanawiają zawalczyć o odbudowanie bliskości.

Wsparciem ma być „Seks dla opornych” przewodnik, podręcznik niezbędny w każdym związku. Małżonkowie, podążając za wskazówkami zawartymi w książce, próbują poszukać tego, co jeszcze ich łączy. Czy poradnikowe recepty pomogą im uratować związek i na nowo rozpalić wygasłą namiętność? A może okaże się, że w miłości najbardziej liczy się coś zupełnie innego?

Komediowa premiera. Seks czy sex? 2
„Seks dla opornych”

Ona – Agata Hutyra, On – Marek Ślosarski. Ta para jest bardzo dobrze znana częstochowskiej publiczności. W zespole naszego teatru są już około 30 lat. Tête-à-tête wystąpili jednak – jak wyliczyli – zaledwie w dwóch spektaklach „Pannie Julii” oraz „Jabłku”. Niemniej znają się jak stare (dobre) małżeństwo. Co też swój komediowy wyraz miało podczas konferencji prasowej. Jak to w małżeństwie Ona strofowała Jego (Onego?). Marek (reżyser) przyznawał, że słuchał chętnie uwag swojej partnerki (scenicznej!), wspólnie zresztą już w trakcie gry dokonali nieco korekt w tekście.

Kobiety są bardziej sprawcze – tłumaczyła aktorka (w kontekście sztuki). Nie zawsze, ale często mężczyzna mówi: jest jak jest i trzeba to przyjąć. Nie próbuje niczego w związku zmienić, tylko szuka młodszej. Tymczasem kobieta po prostu zaczyna szukać rozwiązań, z tym: „jest jak jest” się nie godzi.

Jesteśmy chętni do podglądania przez dziurkę od klucza – mówił dziennikarzom Ślosarski. Albo cieszymy się, że u nas tak nie jest. Jeśli jest, to może wyciągamy jakieś wnioski, choćby: nie róbmy tak jak oni. Jeśli ludzie słysząc „seks” mają na uwadze jakąś komedyjkę, to nie do końca o to chodzi w naszej realizacji. Gramy tych ludzi, którzy szukają siebie w związku.

Komediowa premiera. Seks czy sex? 3
„Seks dla opornych”

Tragedii jednak nie robimy – ze śmiechem przerwała Hutyra. To naprawdę momentami jest zabawne.

Tu Agata Biziuk, konsultantka ds. programowo-artystycznych Teatru im. Mickiewicza przyznała, że tekst „Seksu dla opornych” niesie w sobie pewne niebezpieczeństwo. „Można go odczytać – mówiła jako zachętę do zrobienia takiej farsy z klepaniem się po tyłkach. Ale też jako inteligentną komedię małżeńską. Parokrotnie, widząc próby, miałam okazję i śmiać się, i wzruszać. Jestem pod wrażeniem, jak Markowi udało się wydobyć szlachetność z tego tekstu. Opowiedzieć o relacjach między ludźmi, stosując pewne formy teatralne, nie stosując takiej bezpośredniości, jaką sugeruje dramaturgia tekstu. Na pewno ci, którzy chcą się pośmiać, ale i wzruszyć, nawet – powiedziałabym – znaleźć coś duchowego, wyjdą ze spektaklu zadowoleni.

To spektakl aktorski. To założenie podkreśla scenografia Aleksandry Idowiak. Debiutantka (IV rok scenografii w ASP w Krakowie) zaproponowała najprostsze środki. Wielkie łoże wydzielone z przestrzeni mieszczańskimi firankami. Bo resztę tworzą Ona i On. Oraz ten trzeci, czyli autor scenicznej muzyki, Michał Walczak. Wkomponował nawet w instrumentalne włoskie tło dźwięki mandoliny. Dowiedzieliśmy się na konferencji, że kompozytor, a zarazem odtwórca specjalnie nauczył się grać na tym trudnym instrumencie i … zagrał po raz ostatni w życiu.

Na koniec za dyrektorką Teatru im. Mickiewicza, Magdaleną Woch podkreślmy piękno plakatu do spektaklu. Jego twórczynią jest nieznacznie starsza od scenografki, wywodząca się z Częstochowy (OSSP 2006-2012) Joanna Ambroz.

Tadeusz Piersiak

Czytaj także: „Aleja Rocka Symfonicznie” już 25 lutego w Częstochowie.