fbpx

Teatr Nowy. Śmierć nie stanowi granicy

Teatr Nowy, czyli nowy teatr w Częstochowie dał pierwszą premierę w swojej godnej pozazdroszczenia sali przy ul. Brzezińskiej 57/59. Tytuł spektaklu: „Umrzeć ze śmiechu” o mało nie miał siły sprawczej wobec publiczności. Przedstawienie skończyło się gromkimi brawami.

Tomasz Man, reżyser tej komedii, w rozmowie z dziennikarzami rozpływał się nad scenariuszem Paula Elliotta, który dostał do dyspozycji. Po obejrzeniu spektaklu trudno mu nie wierzyć. Tekst jest perlisty (jak szampan, który pojawia się na scenie), narracja pełna zwrotów akcji, ale też zmieniających się nastrojów. Postaci sportretowane są wyrazistą, ale i finezyjną kreską. Reżyser zachwalał materiał, jaki dostają do obróbki aktorzy. To również prawda – z zastrzeżeniem, że wykonawcy mają „to coś”. Jako widzowie Teatru im. Mickiewicza wiemy, że tam zatrudnione Iwona Chołuj i Marta Honzatko mają silną vis comica, z której umieją perfekcyjnie korzystać.

Teatr Nowy. Śmierć nie stanowi granicy 1

W Teatrze Nowym zostały postawione w warunkach, jakie nieczęsto zdarzają się na ich macierzystej scenie. Przestrzeń teatralna znajdowała się między widowniami ustawionymi z dwóch stron. Nawet z trzech – bo rząd krzeseł był też pod ścianą zakrytą kotarami. W pierwszych minutach wykonawczynie komediowych ról zmuszone grać w trzy strony świata, wydawały się nieco spięte. Aż doszło do sytuacji chyba scenariuszem nieprzewidzianej. Iwona Chołuj (Lena) zaczepiła o trzymany w ręce przedmiot sploty swojej rudej koafiury i … po chwili trzymała perukę w ręce. Błyskawicznie została wsparta przez koleżanki i ograły sytuację tak, że widzowie nie do końca byli pewni, czy tak nie miało być.

Ten moment wyzwolił wykonawczynie, które z widoczną radością dały się ponieść tekstowi, szalały, bawiąc się dialogami i kontekstami. Dwie szalone kobiety oblewające śmierć swojej wieloletniej przyjaciółki. Trzecia z tego tercetu – gospodyni wieczoru Connie Harland grana przez Agnieszkę Łopacką jest najbardziej odpowiedzialna i próbuje zachować pozór chłodnej elegancji. Okazuje się jednak wulkanem zmysłowości i – ba: gorącego erotyzmu. Bo i takie wątki pojawiają się w opowieści osnutej wokół śmierci jednej z wieloletnich przyjaciółek. Jest męski striptiz i żeński taniec erotyczny oraz zwierzenia odnośnie seksu oralnego. Które oburzają córkę gospodyni Rachel – Paulinę Kajdanowicz. Aktorka z Bystrzycy Kłodzkiej wiarogodnie przechodzi od emploi rozwydrzonej nastolatki do goryczy zdradzonej kobiety; od wściekłości do liryzmu.

Teatr Nowy. Śmierć nie stanowi granicy 2

Wreszcie jedyny w spektaklu męski bohater Bobby (Krzysztof Berendt z Teatru Miejskiego w Gdyni) – pojawia się jako cyniczny striptizer (z istoty żerujący na gasnącym erotyzmie dojrzałych pań), by odsłonić się jako wrażliwy człowiek zdolny do bezinteresowności, a zarazem skrywający bolesną tajemnicę. Przyznaję: wśród śmiechu, który towarzyszy rozwojowi akcji i szaleństwom przyjaciółek nagle pojawia się liryzm, prześwit dobroci, które mogą pozwolić, by łza zakręciła się w niejednym oku.

Bo znów potwierdziło się to, co zapowiadali Tomasz Man i dyrektor Teatru Nowego Paweł Bilski: pod łatwym śmiechem skrywa się w „Umrzeć ze śmiechu” coś głębszego, coś człowieczego i budującego. Opowieść o szalonej stypie z udziałem skradzionej urny z prochami staje się relacją o przyjaźni, dla której śmierć nie stanowi granicy, o dobroci sięgającej poza grób, czy wreszcie o radości życia, której nie można odkładać w czasie – bo czasu na nią zabraknie.   

Teatr Nowy. Śmierć nie stanowi granicy 3

Tadeusz Piersiak, fot. Teatr Nowy

Czytaj także: Jan Wołek uczci w Częstochowie jubileusz 50-lecia pracy artystycznej

Teatr Nowy. Śmierć nie stanowi granicy 4
https://www.kotly-patrzyk.pl/
https://www.kotly-patrzyk.pl/oferta/pompy-ciepla/