fbpx

Nasz Sz… kapa

Niestety nie rumakiem, a szkapą jawi nam się nieraz nasza szkoła. Nie ta czy inna, ale szkoła w ogóle.

Niby wszystko w niej jest, ale tak jakby tylko w teorii. Kilka kartoników mleka dla dziecka w tygodniu, choć napój ten według badań dzieciom nie służy. „Owoce w szkole” najtańsze, więc nieraz niejadalne. Szafki dla każdego ucznia, które ma zapewnić szkoła, ale szkole nie zapewniono na nie pieniędzy. Może żywność w sklepikach nie była zdrowa, ale dochód służył szkole. Utarg z równie niezdrowych automatów służy.. komuś innemu. Nauczyciel 8 godzin w miejscu pracy, gdzie działa tylko jedna drukarka, nieraz brak papieru, kolejka do kserokopiarki, komputery bez głośników i wolny internet mimo obietnic gromko oklaskanych. Szkolenia dla kadry o tym, jak zrobić więcej wydając jeszcze mniej. Hogwart polski. No i my-nauczyciele. Właściwie – cielki, bo mężczyzn na lekarstwo. A przecież każdy wie, że dzieci w naszym patriarchacie nie słuchają kobiet, bo nie muszą. Taka tradycja. Po co ich słuchać, skoro dziecko wie, że to ojciec lepiej zarabia i jego praca jest ważniejsza. To samo dziadek, wujek… Dlaczego więc uczeń, który nie musi słuchać matki, miałby być posłuszny wobec – cielki, którą ta matka może w każdej chwili obrazić, obsztorcować i oskarżyć, bo przecież sama wie najlepiej czego i jak – cielka powinna uczyć.
No i my, którzy powozimy ta furmanka… Tak bardzo dbamy o to, żeby koleżanki nie miały czasem mniej pracy, więc z uporem maniaczek zgłaszamy je, niby to z zaufania i szacunku, do napisania kolejnych protokołów, jakby protokołowanie wszystkiego na wszelkie sposoby sprawiło, że Nasza Szkapa pogalopuje. W niedzielę biegniemy do kościoła pokazać wszystkim, że przysporzyłyśmy koleżankom pracy w dobrej wierze.
Żadna reforma nam nie pomoże, jeśli nie pomożemy sobie sami. Jeśli nie zmienimy własnych postaw, nie odrzucimy rywalizacji na rzecz współpracy. Tylko wtedy furmanka przyspieszy. Wio!

Anna Gabryel