Wystawa. Lwy i tygrysy w Muzeum Monet i Medali

Właściciel Muzeum Monet i Medali im. Jana Pawła II, Krzysztof Witkowski usunął z ekspozycji 600 medali i przeniósł je do magazynu. Wszystko po to, żeby od 6 grudnia, od godz. 17 pokazać w odzyskanych tym sposobem gablotach nową wystawę złożoną z około 900 eksponatów. Byliśmy przy aranżacji tej prezentacji.

Krzysztof Witkowski zapewnia, że takiej wystawy jeszcze w Częstochowie nie było. W uroczystości otwarcia zapowiedział swój udział Prezydent Częstochowy, Krzysztof Matyjaszczyk, księdza Arcybiskupa reprezentować ma biskup Antoni Długosz. Dla autorki wystawy na dzień otwarcia Polski Związek Filatelistyczny przygotował zestaw znaczków ze zwierzętami, a częstochowscy numizmatycy zbiór monet z tym motywem. Siostry zakonne pieką ciasteczka – zwierzątka dla gości otwarcia, a zagra dla nich Orkiestra Dęta OSP Dźbów (m. in. specjalną aranżację muzyki z filmu „Król Lew”).

W uwolnionych od medali ze zbioru Muzeum gablotach zagości w „Mikołajki” około 900 figurek zwierząt. Pochodzą one z kolekcji, którą opiekuje się obecnie siedmioletnia częstochowianka Weronika Kulawiak. Zastaliśmy ją nad walizką (czyste retro – z tektury), z której wyjmowała kolejne eksponaty. Pytana o ulubiony pokazała konika w biało-czarne łaty. Pochodzi z serii wypuszczonej przez niemieckiego producenta, gdzie sztuka kosztuje nawet 400 zł. Dla małej kolekcjonerki nie wartość wyrażona w pieniądzach ma znaczenie, dziewczynka jeździ konno i konie są w tej chwili najważniejsze w jej zbiorze. Choć najwięcej jest psów – 120!

– Po prostu jest to ulubiony zwierzak producentów – tłumaczy Wojciech Kulawiak, ojciec Weroniki – więc psów jest najwięcej na rynku. Mamy figurki wykonywane z myślą o kolekcjonerach, ale i zupełne drobiazgi o minimalnej wartości zakupu. Najmniejszy nasz zwierzak ma dwa centymetry.

Okazuje się, że zbiór, pokazywany od 6 grudnia w MMiM miał swój zalążek w latach 70. minionego wieku, kiedy dorosły dziś Wojciech był małym chłopcem. Pierwsze figurki dostawał od krewnych i znajomych, później też kupował je – jak mówi, najczęściej w kioskach RUCHU. Poszerzał kolekcję mniej więcej do końca szkoły podstawowej, potem wylądowała na strychu. Liczyła do 150 figurek. Wróciła ze strychu, kiedy na świat przyszła Weronisia. Od tego czasu stale jest wzbogacana. To znów podarunki od bliskich i przyjaciół domu, także zakupy – jak choćby te z profesjonalnej kolekcjonerskiej serii. Te drogie – niemieckie zwierzątka stanowią jednak margines kolekcji. Ostatnio dołączył do zbioru naprawdę sporych rozmiarów lew kupiony na pchlim targu. Podobno import z Afryki, jest na figurze nawet ślad po jakiejś tabliczce.

– Na takie zbiory był w moich czasach i jest dziś jakiś minimalny rynek kolekcjonerski – dodaje pan Wojtek – Ja wymieniałem się z kolegami i Weronisia ma nieliczne jeszcze koleżanki zbierające figurki zwierząt. Jak każde hobby i to ma wymiar edukacyjny. Córka poznaje świat zwierząt, jego systematykę, zakres geograficzny występowania gatunków. Nawet egzotyczne zwierzęta poznaje i potrafi nazwać. Figurki służą nam jednak także do zabawy, na przykład w chowanego. Córka chowa w zakamarkach domu tygrysy, a ja na nie poluję, czyli chodzę i próbuję je odnaleźć.

Przy okazji rozmów tworzy się wystawa – figurki trafiają na swoje miejsca w regałach ekspozycyjnych, Witkowski montuje też wyjęte ze swojej kolekcji filatelistyczne szopki, wydane w pamiętnym roku 1978 – roku wyboru Papieża Polaka.

– Na otwarcie przyjdą dzieci z częstochowskich przedszkoli – dodaje właściciel muzeum. – Chcę pokazać już najmłodszym częstochowianom wartość zamiłowania kolekcjonerskiego. Tegoroczna wystawa mikołajkowa będzie bowiem otwierała cykl podobnych. Już mam pomysł na przyszłoroczną prezentację – kolekcji żołnierzyków.

Tadeusz Piersiak

Czytaj także: 3. Festiwal Poezja Jest Najważniejsza za nami