fbpx

Kuba Bociąga: Nie robię tysięcy zdjęć. Nauczyłem się cieszyć podróżą, a nie dokumentowaniem jej [ROZMOWA]

– „100 krajów przed czterdziestką” potraktowałem na luzie, pisanie miało sprawiać mi przyjemność, nie chciałem się zaharowywać – zaznacza częstochowski podróżnik Kuba „Qba” Bociaga*, który w grudniu 2021 r. wydał debiutancką książkę. Przypominamy rozmowę, która ukazała się wówczas w dodatku „Czas na kulturę!”

Zanim powstała książka, narodził się projekt „100 krajów przed czterdziestką”. Skąd ten pomysł?

Kuba „Qba” Bociąga: Gdy przymierzaliśmy się z Amperą do wydania płyty „Trip”, to zaczęli pytać o to, ile krajów mam na koncie. Na zasadzie „wszędzie byłeś”. Policzyłem, wyszło 56. Udokumentowane jest to w rozkładówce płyty. Ziarno się zasiało. 100 krajów wyznaczyłem sobie, bo potrzebowałem motywacji. Coraz rzadziej chciało mi się jechać spontanicznie, a tak miałem cel. Jedna wyprawa napędzała kolejną. Podobnie jak w filmie „14 szczytów: nie ma rzeczy niemożliwych”, w którym nepalski wspinacz założył sobie, że w ciągu siedmiu miesięcy zdobędzie wszystkie ośmiotysięczniki. Jakby sobie tego nie założył, to by tego nie zrobił.

Kuba Bociąga: Nie robię tysięcy zdjęć. Nauczyłem się cieszyć podróżą, a nie dokumentowaniem jej [ROZMOWA] 2
Jordania. Archiwum Kuby Bociągi

Tobie realizację celu pokrzyżowała pandemia.

Stanęło na 91 krajach. W marcu 2020 r. już byłem praktycznie na lotnisku przed wylotem do Libanu. Zamknęli przestrzeń powietrzną nad Polską i już wiedziałem, że będzie grubo. Miałem kolejne plany, bilety zabukowane, wszystko się posypało. Projekt musiałem zawiesić, bo co chwilę odwoływano loty, a kolejne kraje wprowadzały nowe obostrzenia. Przez rok odzyskiwałem pieniądze za bilety. Nie stać mnie na to, żeby tak zamrażać pieniądze. Jak masz ich dużo, to możesz tak robić.

Jakie wyprawy, oprócz Libanu, miałeś zabukowane?

– Australia, Fidżi, Karaiby… Chciałem projekt zakończyć w Korei Północnej. Na finał chciałem spektakularny kraj. Nic z tego nie wyszło. Odkąd trwa pandemia, udało mi się dorzucić do listy jeden kraj, czyli Tunezję. Za to powróciłem do kilku krajów, w których już byłem, żeby zwiedzić je dogłębniej.

W minione wakacje chciałem dorzucić ostatni z krajów w Europie, którego mi brakowało – Macedonię Północną. Pomyliłem się jednak i zabukowałem lot na przyszły rok. Polecę tam we wrześniu 2022 r.

Kuba Bociąga: Nie robię tysięcy zdjęć. Nauczyłem się cieszyć podróżą, a nie dokumentowaniem jej [ROZMOWA] 3
Brazylia. Archiwum Kuby Bociągi

Zaliczyłeś teraz chyba najdłuższą przerwę w Twoim podróżniczym życiu. Od kiedy żyjesz w drodze?

– Odkąd skończyłem 20 lat, czyli już drugie tyle. Pierwszym krajem była Finlandia. Jako student pojechałem sobie zarobić, miałem sprzedawać obrazy, zamiast tego grałem na gitarze na campingu. Wróciłem bez kasy, już wtedy wiedziałem, że normalna praca nie jest dla mnie. Kolejny wyjazd był ciekawszy. Rok później pojechałem na Syberię z moim wujkiem Andrzejem. Jak na 21-latka było to naprawdę wyzwanie. Wtedy podróżowanie było bardziej skomplikowane niż dziś.

Podobnie jak nas wszystkich dotknął Cię lockdown. Zostałeś odcięty od podróży, koncertów, Twoich dwóch sił napędowych. Wykorzystałeś ten czas, pisząc książkę.

– Inaczej w życiu bym się za nią nie zabrał. Siedziałem w domu, czułem pustkę, zastanawiałem się na tym, co robię w życiu i po co. To był najlepszy moment na pisanie. Permanentny nadmiar czasu zmusił mnie do pisania.

Pomysł chodził Ci po głowie wcześniej?

– Tak, słyszałem „a może napisałbyś książkę”. Przytakiwałem i odkładałem to na kiedyś. To bardzo trudne. Wcześniej (jeszcze przed epidemią) zacząłem sobie spisywać anegdotki z różnych krajów. Pisałem sam do siebie na Messengerze, żeby nie zgubić pliku czy kartek. Potem opisując kolejny kraj, wyciągałem moje fiszki. W trakcie pisania przypominały mi się następne historie i tak się to toczyło.

Kuba Bociąga: Nie robię tysięcy zdjęć. Nauczyłem się cieszyć podróżą, a nie dokumentowaniem jej [ROZMOWA] 4
Anglia. Archiwum Kuby Bociągi

Jaki znalazłeś sposób na napisanie tej książki?

– Kraje ułożone są alfabetycznie, każdy z nich to osobny rozdział. Zacząłem Albanią, skończyłem Łotwą. Ze zdjęciami to 290 stron. Każdy rozdział rozpoczyna się mapą poglądową świata, na którym zaznaczony jest dany kraj. Dodałem też flagę, a na koniec rozdziału piszę o walucie, ciekawostkach, lokalnych potrawach czy alkoholu. Książkę kończy mapa, na której zaznaczyłem wszystkie 91 krajów.

„100 krajów przed czterdziestką” potraktowałem na luzie, pisanie miało sprawiać mi przyjemność, nie chciałem się zaharowywać. Lubię dowcipkować, z wiekiem nabrałem do siebie jeszcze większego dystansu. Pisałem o tym, co mnie denerwowało, ale akurat tego było mało, bo to raczej pozytywne wspomnienia. Zatęskniłem za tamtymi czasami, za tamtą beztroską. Człowiek robi się coraz bardziej odpowiedziany, ale gdy pisałem, miałem wrażenie, że ja mógłbym cały czas tak żyć, jak wtedy.

Kuba Bociąga: Nie robię tysięcy zdjęć. Nauczyłem się cieszyć podróżą, a nie dokumentowaniem jej [ROZMOWA] 5
Indonezja. Archiwum Kuby Bociągi

Wśród pozytywnych opowieści nie brakuje pewnie i tych, w których robiło się niebezpiecznie?

– W tej książce opisuje to, jak przypadkowo zostałem wmanewrowany w darmowy pokaz tanga w Argentynie. Przechadzałem się ulicą, przemęczony, niewyspany i nagle jakiś gość mnie zagaduje. Dałem się namówić, choć zwykle tego nie robię. I tak uwięziono mnie w domu publicznym. Nie chciałem płacić za drinki, których nie piłem, poszarpałem się z ochroniarzem, przez godzinę tkwiłem z zamkniętym pokoju. Udało mi się uciec.

To już wiem, dlaczego książkę oznaczyłeś „18+”…

– Nie ma tam jakiś hardcorowych opowieści, ale chciałem zaznaczyć, że nie są to opowieści dla dzieci. W tej książce jest dużo imprezowania, bo dla mnie na tym, w dużej mierze, polegają podróże. Chciałem zaakcentować, że wielu podróżników po to się wyrywa z domu, żeby poimprezować. Wyprawy to nie tylko oglądanie zabytków i patrzenie w gwiazdy. Wiem, że podczas podróży nie warto rzucać się na wszystko, biegać od katedry do katedry, czasem lepiej odpuścić. I ja odpuszczam. Kiedyś oglądałem wszystko, dziś wiem, co mnie interesuje. To dobre w dojrzałości, że wiesz, czego chcesz. Nie robię tysięcy zdjęć. Nauczyłem się cieszyć podróżą, a nie dokumentowaniem jej.

Kuba Bociąga: Nie robię tysięcy zdjęć. Nauczyłem się cieszyć podróżą, a nie dokumentowaniem jej [ROZMOWA] 6
Azerbejdżan. Archiwum Kuby Bociągi

Dla Ciebie podróże to przede wszystkim ludzie?

– Dokładnie, dlatego cenię sobie wyprawy solo. Jak jedziesz grupą, to trzymasz się swoich. A jak jesteś sam, ktoś zaczepia Cię w warzywniku, stawia Ci piwo, potem wbijasz do niego do domu i przegadujecie całe życie. Dzięki Facebookowi udało mi się podtrzymać mnóstwo znajomości. Konto założyłem jako jeden z pierwszych, jako podróżnik znałem ten portal, choć w Polsce go jeszcze nie było. Kontakt udaje się podtrzymać, a nasze drogi nadal się krzyżują. Gdy byłem w Azerbejdżanie, spotkałem kumpla, którego poznałem w Tadżykistanie. Odwiedziłem go również w Kirgistanie, a on mnie w Polsce. Dzięki kilku kliknęciom na Facebooku spotkaliśmy się w czterech krajach.

Książkę kończysz na Ł. Co z resztą krajów?

– To 50 rozdziałów. Druga pięćdziesiątka trafi do drugiego tomu. Muszę ją dorobić, bo mam przecież 91 krajów. Muszę też dać sobie czas, odpocząć i potem powolutku pisać kolejne rozdziały.

Przed sobą mam wyjazd do Norwegii, potem do Austrii na narty. Polecę do wspomnianej Macedonii, a jesienią jeepami z przyjaciółmi wybierzemy się do Algierii. Nie odpuszczę Libanu, bo robiłem już dwa podejścia, a przecież do trzech razy sztuka. Muszę wrócić również do planu z Koreą Północną i pomyśleć nad realizacją mojego wielkiego podróżniczego marzenia, którym jest Turkmenistan. To jedyny kraj w Azji Środkowej, w którym nie byłem.

Rozmawiała Zuzanna Suliga

Kuba Bociąga: Nie robię tysięcy zdjęć. Nauczyłem się cieszyć podróżą, a nie dokumentowaniem jej [ROZMOWA] 7
Boliwia. Archiwum Kuby Bociągi

*Podróżnik jest jednym z gości Częstochowskiego Festiwalu Podróżniczego „Za Horyzontem”, który odbędzie się w Miejskim Domu Kultury. Spotkanie z Kubą Bociągą odbędzie się w piątek, 13 maja o godz. 19. Wstęp jest wolny. Szczegóły TUTAJ.

Czytaj także: “Fotoperegrynacje” Sławomira Jodłowskiego na Częstochowskim Festiwalu Podróżniczym “Za Horyzontem”