fbpx

Użyła wulgaryzmu, ale w szczególnych okolicznościach. Działaczka Strajku Kobiet uniewinniona

Dzisiaj odbyła się druga i zarazem ostatnia sprawa w Sądzie Rejonowym w Częstochowie dotycząca używania wulgaryzmów przez Esterę Sytniewską – działaczkę Strajku Kobiet w Częstochowie i Demokratycznej RP – w trakcie ubiegłorocznego protestu częstochowianek. Sąd co prawda przyznał rację policji, iż częstochowska mogła użyć sformułowania „je..ć gnoma”, ale uniewinnił ją, uznając, że słowa te padły w szczególnych okolicznościach, a mianowicie na manifestacji.

– Mam nadzieję, że proces dziś już się zakończy – powiedział przed rozpoczęciem sprawy mecenas Miłosz Kościelniak- Marszał, który bronił Esterę Sytniewską pro bono. – Wygenerowane koszty tego postępowania są absurdalne. Absurdalne jest samo oskarżenie, bo trudno w ogóle zaakceptować sytuację, gdy w demokratycznym państwie prawnym ktokolwiek próbuje blokować usta ze względu na odmienne poglądy. Poza tym, w jaki sposób można ustalić, kto z nas mówi, jeżeli będziemy szli w maseczkach? Jak częstochowska policja była w stanie ustalić, która obwiniona co mówiła, w sytuacji, kiedy obie miały maseczki – dodał.

29 listopada ubiegłego roku Estera Sytniewska została spisana przez policję w trakcie zorganizowanego przez Strajk Kobiet tzw. spaceru niezgody na częstochowskiej Promenadzie. Spacer odbył się w związku z protestami kobiet po wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie ustawy antyaborcyjnej.

Na podstawie art. 141 kodeksu wykroczeń, za używanie słów nieprzyzwoitych (kobieta miała krzyczeć na proteście „je..ać gnoma”), Estera Sytniewska została spisana przez policjantów zabezpieczających protest.

30 sierpnia tego roku odbyło się pierwsze posiedzenie w tej sprawie.

Sąd wystąpił wówczas do policji o udostępnienie nagrań z zabezpieczenia tej manifestacji, bo jak wynikało ze słów policjanta, zdarzenie prawdopodobnie było filmowane.

Dzisiaj przed sądem, podobnie jak w sierpniu, zebrała się grupa osób, które przyszły wesprzeć przedstawicielkę Strajku Kobiet. Osoby te były również obecne na sali rozpraw w trakcie wystąpienia obrońcy Estery Sytniewskiej i ogłoszenia przez sędziego Karola Wielgusa wyroku.

Uzasadniając decyzję o uniewinnieniu Estery Sytniewskiej, sędzia Wielgus stwierdził, że co prawda kobieta używała słów „je..ać gnoma”, ale słowa ta padły w określonej sytuacji: w trakcie manifestacji, wykrzykiwało je wielu uczestników manifestacji, a jednocześnie w okolicy, jak zeznał policjant, nie było praktycznie innych, postronnych osób. Argumentował ponadto, że w trakcie takiego wydarzenia, jak manifestacja, „granica swobody wypowiedzi z natury rzeczy jest poszerzona”.

Radości z wyroku nie kryła ani Estera Sytniewska, ani jej obrońca.

– Cieszę się, że tak się to zakończyło, inaczej nie mogło – powiedziała kobieta. – Miałam wspaniałego obrońcę. Nie można nam, kobietom, zabraniać swobody wypowiedzi. Na marszach niepodległości wolno im wszystko mówić i wykrzykiwać, a my,kobiety nie mamy takiego prawa? Dobrze, że mamy jeszcze wolne sądy. Każdemu, kto będzie w podobnej sytuacji radzę walczyć.

– Do tej sprawy w ogóle nie powinno dojść – podsumował krótko mecenas Miłosz Kościelniak-Marszał.