Wierzę w to, że widzowie otrzymają nie tylko niezłą dawkę śmiechu, ale też przestrzeń do przemyśleń – mówi Paweł Bilski, dyrektor i twórca Teatru Nowego w Częstochowie, na otwarcie nowego sezonu serwując słynną komedię „Umrzeć ze śmiechu”. Premiera już 20 października. Gdzie? W siedzibie teatru, która mieści się w wyjątkowym Domu Oczami Brata.
Teatr Nowy rozpoczyna właśnie nowy sezon. Pierwszy na swoim. Szczególny?
Paweł Bilski: To fakt, sezon 2023/2024 jest dla nas szczególny. Dziś (w końcu?) możemy grać na naszej scenie, w naszej NoWej siedzibie, a wszystko to dzięki otwartemu w maju tego roku Domu Oczami Brata! To prawdziwy ewenement, że teatr prowadzony przez organizację pozarządową posiada nie tylko własną siedzibę, ale też i kameralną scenę w Klubokawiarni Alternatywa 21, a przecież nie mamy dotacji budżetowej tak jak inne teatry instytucjonalne. Teraz stajemy z nimi ramię w ramię.
Dodajmy, że zaplecze macie rzeczywiście pierwszorzędne.
– Infrastruktura techniczna, profesjonalne oświetlenie i nagłośnienie, garderoba, sala prób, widownia z możliwością dowolnego układu sceny, horyzonty teatralne… to wielki oręż w tworzeniu wyjątkowego teatru. Jednak nie zapominamy, o tym, co najważniejsze: widzach i zespole aktorskim, który tworzymy. Zależy mi na tym, aby ten sezon pokazał naszą wyjątkową siłę budowania teatralnej wspólnoty.
Czego, jako widzowie możemy się spodziewać w ciągu najbliższych miesięcy?
– W tym sezonie stawiamy również na nieoczywistości. To, co wydawać się może smutne, przekuwamy w radość. To, co radosne – zestawiamy ze łzami. Gwarantujemy: z NoWym nie będzie nudy! Czekają nas okrycia, nie tylko aktorskie, ale też właśnie repertuarowe smaczki, poruszające (zgodnie z misją teatru) widza i serca. NoWy nie zna ograniczeń, dlatego już dziś myślimy o koprodukcjach artystycznych z najlepszymi z najlepszych w Polsce.
Zaczynacie komedią „Umrzeć ze śmiechu”. Co Pana zachwyciło w tym tekście?
– To komedia, która uczy, wzrusza, a może nawet i poucza. Widzę w tej sztucę wyjątkową moc poruszania tak trudnego tematu śmierci i odchodzenia najbliższych nam osób. Jednak jest ona okraszona radością oraz pewną akceptacją tego niewidocznego i niezrozumiałego. Wierzę w to, że widzowie otrzymają nie tylko niezłą dawkę śmiechu, ale też przestrzeń do przemyśleń.
Całe to działanie oczywiście ma dodatkowy wymiar. Nie robimy komedii dla komedii. Ten spektakl jest dla nas niczym preludium do kolejnego spektaklu, w którym także chcemy porozmawiać, może podczas kolacji i po raz kolejny włożyć w kij mrowisko, budując odpowiedzialny teatr.
Reżyserem spektaklu jest Tomasz Man. Wspólnie postanowiliście zrealizować pierwszą, klasyczną komedię w dorobku Teatru Nowego. Jak układa się tak współpraca?
– Śledzę od lat sztuki tworzone przez Tomka Mana. Spektakle kreowane w Teatrze im. A. Mickiewicza w Częstochowie, w Teatrze Miejskim w Gdyni czy słuchowiska radiowe. Tomek to profesjonalista, znający się na rzeczy. Współpracowaliśmy razem przy trudnym tytule, w którym miałem okazję grać, czyli „Zażynkach” Anny Wakulik prezentowanych w częstochowskim teatrze. Postawiłem na to jego nazwisko i ten konkretny tytuł, ufając reżyserowi i wiedząc, że podczas prób będzie bardzo odpowiedzialnie prowadził aktorów i wspólnie stworzą wyjątkowe widowisko, które zachwyci widzów. Efekty będzie można ocenić już podczas premiery, na którą zapraszamy 20 października.
W naszym repertuarze nie mamy komedii. Myślałem o tym od lat, ale postawiłem na to, aby o komedii myśleć dramatem, który już niedługo zaczniemy produkować.
Jak zmieniacie się jako Teatr Nowy? Pewne rzeczy i wartości pozostają dla Was niezmienne?
– Aktualnie Teatr Nowy w Częstochowie jest coraz bardziej rozpoznawalnym teatrem w Polsce. Staje się silną organizacją w regionie. Realizuje takie produkcje, na które mało kto by się zdecydował. Współpracujemy z wyjątkowymi twórcami. Za nami warsztaty z Eweliną Marciniak, Agatą Dudą- Gracz, Michałem Kotańskim, Adamem Orzechowskim, Robertem Talarczykiem czy Wojtkiem Tremiszewskim. Tworząc teatr, nie myślałem, że on tak szybko i tak pięknie się rozwinie. Dziś ma wyjątkową siedzibę, ale wartości wyznawane w naszym teatrze pozostają niezmienne. Sztuka ma poruszać naszą – ciągle budującą się – widownię.
Marzenia? Siedzibę przecież już macie?
– Marzę, aby teatr pozostał organizacją, ale miał zaplecze do tego, aby zbudować stały zespół aktorski. Marzę o tym, aby móc zatrudnić na etat pięcioro czy sześcioro aktorów, którzy będą mogli współtworzyć to wyjątkowe miejsce, kierowane sercem. A to wszystko przy współpracy z wyjątkowymi mieszkańcami Domu Oczami Brata.
Dziękujemy za rozmowę.
Gazeta Regionalna