„Nie mnóż cierpienia i śmierci”, pod takim hasłem w Częstochowie trwa akcja wyłapywania oraz kastracji bezdomnych kotów. Zabiegi finansuje samorząd częstochowski, a akcję koordynuje Stowarzyszenie „Częstochowa dla Zwierząt”.
– Z pomocą władz Częstochowy oraz radnej częstochowskiej pani Małgorzaty Iżyńskiej, która jest społeczną konsultantką do spraw zwierząt, chcemy złapać i poddać zabiegom jak najwięcej kotów – powiedziała nam Barbara Krupińska, prezeska Stowarzyszenia „Częstochowa dla Zwierząt”. – Częstochowa nie po raz pierwszy organizuje taką akcję, ale tym razem koordynacją wszystkich działań zajęła się nasza organizacja. To bardzo ważna akcja i zachęcamy mieszkańców miasta, aby się do niej przyłączyli.
Co roku w mieście kocą się setki kotek. Zaledwie niewielki ułamek z narodzonych kociąt przeżywa pierwsze tygodnie życia i znajduje dom oraz opiekę. Większość z nich nie dożywa często nawet dwóch miesięcy. Giną w okropnych męczarnia, zagryzane przez drapieżniki, zjadane żywcem przez pasożyty, czy rozjechane przez samochody. Ich cierpienia i śmierci można uniknąć, wystarczy w porę zapobiec niepotrzebnemu rozmnażaniu się czworonogów. Temu ma właśnie służyć prowadzona drugi tydzień w Częstochowie akcja sterylizacji zwierząt.
– Na zabiegi kastracji kotów miasto przeznaczyło 70 tysięcy złotych – opowiada Barbara Krupińska. – Za te pieniądze bezdomnymi kotami zajmuje się osiem gabinetów weterynaryjnych w mieście. Kastrują one kocury i sterylizują kotki, które trafiają tam za naszym pośrednictwem.
Jak
można przyłączyć się do akcji i pomóc zwierzakom? Wystarczy
skontaktować się z przedstawicielkami Stowarzyszenia „Częstochowa
dla Zwierząt” (telefon: 500 227 808 czynny od godziny 8 do 12 i
telefon: 692 061 510 czynny od godziny 18 do 20). Dzwoniąc pod
podane numery osoba, która chce złapać bezdomnego kota i
dostarczyć go do gabinetu, jest umawiana na wizytę u weterynarza.
– Staramy się, o ile to możliwe, umawiać zabiegi w gabinetach znajdujących się najbliżej bytowania zwierzaka – opowiada prezeska Stowarzyszenia. – Pomagamy również, jeśli jest to konieczne z samych schwytaniu zwierzaka, dostarczając na przykład klatki-pułapki.
Jak
mówi Barbara Krupińska, koordynacja akcji jest niezbędna. Wszystko
musi być dograne: wolne miejsce w gabinecie i czas na zabieg.
Weterynarzy trzeba wcześniej uprzedzać o przywiezieniu nowego
pacjenta, gdyż muszą oni zapewnić zwierzakowi opiekę także po
zabiegu. Kocury po kastracji przetrzymywane są w gabinetach dobę,
kotki nawet do tygodnia.
Od
13 czerwca, gdy ruszyła akcja, udało się już poddać zabiegom co
najmniej 40 kotów.
– Cały czas nie zwalniamy tempa – mówi Barbara Krupińska. – Chcemy współdziałać z mieszkańcami miasta w wykastrowaniu jak największej liczby kocic i kocurów. Uświadomić im konieczność takich działań. I tak z powodu epidemii nasza akcja ruszyła z dwumiesięcznym opóźnieniem i niestety w tym czasie zdążyło się narodzić wiele niechcianych kociąt. Chcemy zapobiec kolejnym tragediom.
Stowarzyszenie
stara się jak najmocniej rozpropagować akcję i uświadomić
ludziom, także tzw. kociarom, lubiącym koty, że samo dokarmianie
zwierząt nie wystarcza, aby o nie odpowiednio zadbać.
– Kastracja kocurów i sterylizacja kotek jest niezbędna – przekonuje Barbara Krupińska. – Warto jednak zauważyć, że dla wielu z tych zwierzaków wizyta w gabinecie w trakcie akcji będzie najprawdopodobniej jedyną w ich życiu. Mają więc okazję zostać przebadane, odrobaczone i wyleczone, jeśli cierpią na jakieś choroby.
Osoby zainteresowanie akcją mogą wejść na profil Stowarzyszenia na Facebooku i tam zapoznać się ze szczegółami: https://www.facebook.com/czestochowadlazwierzat lub przeczytać informacje zamieszczone na plakatach, które są sukcesywnie wywieszane w częstochowskich autobusach miejskich.
(IBS)
(Fot. pixabay)