– Czuję się jak lew sceniczny – rozmowa z Robertem Mateuszukiem wokalistą i aktorem związanym z Teatrem Oczami Brata. W sobotę, 20 sierpnia o godz. 16 wystąpi on podczas Festiwalu Kultury Alternatywnej w Częstochowie.
Jak rozpoczęła się Twoja przygoda z muzyką?
Robert Mateuszuk: Mój talent odkryła nauczycielka z zerówki – pani Ewa Kożuch. Powiedziała, że muszę śpiewać. Okazji do tego nie brakowało, zwłaszcza podczas szkolnych akademii. Potem w szkole miałem różnych nauczycieli śpiewu, każdy wzniósł w moje życie coś innego. Moja rodzina mocno mi w tym kibicowała. Gdy miałem 18 lat (dziś mam 34 lata) zacząłem profesjonalnie uczyć się śpiewu. Mama znalazła mi nauczyciela. Przez lata jeździłem do Kościelca, do Piotra Piechowicza.
Niektórzy czasem pytają: skąd mam taki wokal. To w dużej mierze zasługa lekcji z Piotrkiem. Nauka jednak popłaca, bo wraz z nią idą wyróżnienia na festiwalach, m.in. „Impresjach Artystycznych 2021” w Ciechocinku.
Jak czujesz się podczas występów przed publicznością?
– Jak lew sceniczny. To moje miejsce i myślę, że tak szybko z niej nie zejdę. Staram się przekazywać dobrą energię, sprawiać, żeby te występy były pozytywne. Scena mnie cieszy, chcę, żeby ta radość trafiała również do innych. Na szczęście, po pandemicznej przerwie koncerty wracają i jest ich coraz więcej. To m.in. festyny czy wydarzenia charytatywne. Dla mnie występy są jak tlen. Jednak, gdyby nie było publiczności, nie miałbym dla kogo śpiewać. Trzeba więc dbać o słuchaczy. W najbliższych planach mam więc przygotowanie autorskiego materiału.
Na scenie pojawiasz się nie tylko jako wokalista, ale też aktor. Występujesz bowiem z Teatrem Oczami Brata. W której roli czujesz się lepiej?
– W obu. Dzięki Teatrowi i ostatniej premierze spektaklu „Sekstet dla dwojga” mogłem wcielić się w Elvisa Presleya. Zaśpiewać jego piosenki w języku angielskim i w podobnym do niego stroju – to wyzwanie. Udało się. Czułem się tak, jakbym był nim.
Przed Tobą duży koncert. 20 sierpnia wystąpisz podczas Festiwalu Kultury Niezależnej w Częstochowie. To wyzwanie?
– Tak i duża odpowiedzialność, żeby wszystko się udało. Repertuar układam już od dawna. Na pewno wprowadzę do niego cover nieżyjącego już Zbigniewa Wodeckiego „Lubię wracać tam, gdzie byłem”. Bardzo ceniłem tego artystę. Nie zabraknie z pewnością mojego ulubionego utworu „Śniadanie do łóżka” z repertuaru Andrzeja Piasecznego oraz piosenki mojego kolegi Antka Smykiewicza „Pomimo burz”. Wszystkiego jednak nie zdradzam, zostawię pewne niespodzianki. Zapraszam serdecznie. eFKa będzie dużą, dwudniową imprezą. Wstęp jest wolny. Uczestniczyłem w Festiwalu rok temu i zapewniam: klimat jest niesamowity!
Rozmawiała Zuzanna Suliga
Czytaj także: Paweł Bilski: Festiwal Kultury Alternatywnej ma łączyć ludzi!