fbpx

„Nasz dworzec – wspólna sprawa”, przekonują i chcą bronić przed wyburzeniem Dworzec Główny PKP

W Częstochowie powstał społeczny komitet pod nazwa „Nasz dworzec – wspólna sprawa”. Jego członkowie walczą o to, aby Dworzec Główny PKP nie został zburzony. Przekonują, że to marnotrawstwo, a oddany do użytku w 1996 roku i położony w samym centrum miasta budynek można wykorzystać, nie tylko na działalność związaną z koleją.

Komitet powstał z inicjatywy Grupy Elanex, skupiającej społeczników, którzy starają się chronić zabytki Częstochowy i dbają o estetykę miasta. W jego skład weszli przedstawiciele różnych środowisk politycznych, miłośnicy Częstochowy, społecznicy, przedstawiciele lokalnych przedsiębiorców oraz ekolodzy. Wszystkich łączy idea uratowania dworca.

Pomysł wyburzenia gmachu pojawił się w 2017 roku. Wówczas po raz pierwszy PKP ujawnił pomysł dotyczący rozbiórki dworca od strony Placu Rady Europy i zastąpienia go znacznie mniejszych budynkiem. Dwa lata później przeprowadzono konkurs architektoniczny. Zakładał on właśnie wyburzenie istniejącego dworca i zastąpienie go zupełnie nowym obiektem. Cała obsługa ruchu pasażerskiego z kasami i poczekalniami dla pasażerów mają się znaleźć w pawilonie dworca od strony ul. Piłsudskiego. W grudniu 2019 roku wybrano zwycięską pracę. Zgodnie z opracowanych projektem dworzec ma zniknąć.

– Od początku naszym zdaniem jest to pomysł nieracjonalny, niegospodarny – przekonuje Piotr Pałgan z Grupy Elanex. – Mamy inne pomysły na zagospodarowanie tego budynku. Uważamy, że może go przejąć, wzorem innych samorządów, miasto. Według naszej wiedzy władze Częstochowy nie są tym zainteresowane, ale my chcemy je skłonić do zmiany decyzji.

Co miałoby powstać w dawnym dworcu? Na przykład nowoczesne centrum kultury. Jak przekonuje Piotr Pałgan, może go prowadzić zarówno samorząd miejski, jak i wojewódzki, dlatego ideą uratowania dworca grupa chce zainteresować także Urząd Marszałkowski w Katowicach.

– Nie mamy w centrum miasta takiego obiektu dla dzieci i młodzieży, a z pewnością by się przydał – uważa Piotr Pałgan. – To obiekt o dużej kubaturze. Można spokojnie przebudować jego wnętrza na potrzeby takiego obiektu, bo stan gmachu pod względem technicznym jest dobry.

Inna z opcji mówi o stworzeniu w budynku dworca czegoś w rodzaju galerii handlowo-usługowej, miejsca, w którym swoje punkty mieliby przedstawiciele częstochowskiego biznesu. Część tego środowiska już wyraziło zainteresowanie kupnem tego gmachu.

– Wyburzenie takiego dworca to są olbrzymie koszty – mówi znany częstochowski biznesmen, zegarmistrz Stefan Rybicki, z którego inicjatywy na elewacji kamienicy przy Placu Rady Europy powstał mural „Strażnik czasu”. – My jesteśmy w stanie przejąć ten budynek i go zagospodarować.

Członkowie grupy „Nasz dworzec- wspólna sprawa” opowiadając się przeciwko wyburzeniu dworca podnoszą nie tylko argumenty ekonomiczne. Przekonują, jak chociażby  Małgorzata Terrero-Rozmus, prezeska Fundacji Rething, że wyburzenie tego gmachu jest szkodliwe również ze względu na środowisko naturalne.

– Jako przedstawicielka organizacji ekologicznej, która zajmuje się przeciwdziałaniem zmianom klimatu i od trzech lat krzewi wśród mieszkańców Częstochowy postawę dbania o środowisko naturalne, jestem głęboko zaniepokojona planami rozbiórki dworca – powiedziała w trakcie środowej konferencji prasowej komitetu Małgorzata Terrero-Rozmus. – Ja już nie pamiętam tego miejsca w Częstochowie bez placu i tego budynku, ale zostawiając na bok sentymenty, chodzi też o poważny problem ekologiczny. Wyburzenie nadającego się do użytku i adaptacji na inne cele budynku jest wysoce nieekologiczne. Zarówno wybudowanie, jak i teraz ewentualne wyburzenie gmachu nie obędzie się bez wpływu na środowisko naturalne.

Jak przekonuje, kiedyś, aby wybudować ten dworzec trzeba było, także kosztem właśnie środowiska naturalnego, wyprodukować mnóstwo stali. Teraz z kolei trzeba będzie coś zrobić z resztkami, jakie pozostaną po wyburzeniu gmachu.

Jak informuje Piotra Pałgan, idea ratowania dworca zyskuje coraz więcej zwolenników. Pracami komitetu zainteresowanych jest coraz więcej osób. Każdego dnia zgłaszają się ludzie, którzy chcą w tej sprawie pomóc. Komitet liczy na odzew i pomoc także ze strony parlamentarzystów wszystkich opcji politycznych.

– Zgłosił się do nas nawet prawnik, który twierdzi, że może nam pomóc zainteresować ta niegospodarnością nawet Najwyższą Izbę Kontroli – informuje Piotr Pałgan. – Mamy nadzieję, że nie trzeba będzie sięgać aż po takie rozwiązania. Liczymy na zmianę decyzji PKP i do tego będziemy dążyć – dodaje.