fbpx

Miłość – najbardziej pojemne uczucie

 

Inspiracją do nazwania wystawy „love” była fotografia córki artystki – Matyldy. Artystka jest profesorem nadzwyczajnym ASP w Katowicach, gdzie pełni funkcję kierownika Katedry Malarstwa i kierownika Środowiskowych Studiów Doktoranckich. Prowadzi również Pracownię Rysunku I roku na kierunku malarstwo. Swoje prace prezentowała na wielu wystawach indywidualnych i zbiorowych w Polsce i za granicą. Od 2010 roku realizuje projekty artystyczne w działaniach terapeutycznych: Sztuka narzędziem społecznej terapii, Druga Przestrzeń, Mój kawałek ogrodu. Swoje najnowsze obrazy zaprezentuje 20 marca w Galerii 113 w Instytucie Sztuk Pięknych Uniwersytetu Jana Długosza w Częstochowie.

O inspiracjach i nadchodzącej wystawie pn. „love” rozmawiamy z Jolantą Jastrząb – profesorem nadzwyczajnym ASP w Katowicach.

Paulina Stasiak-Balas: Każdego artystę coś zachęca do tworzenia. Jakie są Pani inspiracje?

Jolanta Jastrząb: To, co szczególnie mnie fascynuje to relacyjność. Obserwuję ludzkie zachowania na określone bodźce w grupie, przyglądam się postawom kierowanym wypracowanymi paradygmatami, interakcjom. Moje ostatnie działania artystyczne poświęcam właśnie tym obserwacjom, wykorzystując między innymi pracę z ramach warsztatów arteterapeutycznych, które dają znakomitą możliwość poznania poszczególnych form relacji międzyludzkich, relacji rodzicielskich, partnerskich, przyjaźni, relacji do siebie samego, miłości do zwierząt, natury.

Love – z angielskiego oznacza miłość. Pani zdaniem ludzie nadużywają tego zwrotu?

Miłość jest chyba najbardziej pojemnym uczuciem i najpełniejszą z relacji. Bardzo bliskie jest mi stwierdzenie Ericha Fromma, według którego miłość jest „postawą, pewną właściwością charakteru, która określa stosunek człowieka do świata w ogóle, a nie do jednego obiektu miłości” i że jest aktywną siłą drzemiącą w człowieku. Erich Fromm uważa, że miłość jest sztuką. Swoją ostatnią wystawę zatytułowałam więc love. Przewrotnie. Wykorzystałam kultowe słowo, uniwersalny skrót wyrażający powierzchowną relację, płytką komunikację, wielość pozornych więzi po to, by wzmocnić moją narrację, bo ja w tym cyklu próbuję dotknąć istoty tej najgłębszej z ludzkich bliskości. Pokazuję to też przewrotnie w sposób niewyraźny, uproszczony, niejako zatarty, bowiem jasne, jednoznaczne wytyczenie granicy pomiędzy tym, co pozorne i prawdziwe jest pierwszorzędnym zadaniem każdej istoty ludzkiej.

Miłość – najbardziej pojemne uczucie 2
Jedna z prac Jolanty Jastrząb „love”

Co Panią zainspirowało do tej właśnie nazwy?

Bezpośrednią inspiracją do nazwania wystawy: love była fotografia mojej córki Matyldy, którą zobaczyłam na instagramie / #poplanowa Matysia#spękaneżyciespekaneusta/. Zdjęcie było wykonane tuż po zakończonych zdjęciach do filmu “Miłość” wyprodukowanego przez Wydział Radia i Telewizji Uniwersytetu Śląskiego (Paweł jest więźniem, który odsiaduję karę za popełnione w przeszłości błędy. Zaczyna pisać listy do rodzin w imieniu osadzonych. Wymyśla alternatywne życia, dzięki czemu krewni mogą żyć w przeświadczeniu o ich niewinności). Miałam przyjemność uczestniczyć w jednym dniu planu filmowego, podczas którego z zachwytem przyglądałam się temu ogromnemu zespołowemu zaangażowaniu. Miałam tam pełnić rolę statysty, której nie sprostałam. Uciekłam po 4 godzinach nie dając sobie rady z kolejnymi powtórzeniami tej samej sceny. Spękane usta Matyldy ( Matylda jako jeden z kierowników produkcji przez cały tydzień nie przespała jednej nocy) stały się motywem obrazu, który mówi o tym, że bez ogromnego zaangażowania, determinacji, wejścia w głąb, nie ma…. miłości. To być może moja powierzchowna interpretacja, ale postanowiłam ją wykorzystać .

Czym jest dla Pani cykl obrazów „Love”?

Love to czas w mojej twórczości rozciągający się w latach 2016 – 2019. Pierwsze prace z tego cyklu to wielkoformatowe obrazy, które zatytułowałam Dziewczynka z kotem. Inspiracją dla ich powstania był film Asi Argento “Niezrozumiana”. Dziewięcioletnia Aria głęboko przeżywa rozwód rodziców. Odrzucona i odepchnięta przemierza miasto z czarnym kotem, by ocalić swoje dzieciństwo. To rozegrana na styku gatunków opowieść o obojętności bliskich jako największym dramacie dzieciństwa jest mi bardzo bliska. Cykl love to bowiem obrazki z mojego życia, kadry ważnych dla mnie momentów, które miały i mają wpływ na moje relacje ze światem. Kadry, bo jestem ogromną entuzjastką kina, film jest dla mnie aktualnie najlepszym środkiem wyrazu artystycznego. Niestety nie posiadam warsztatu, który pozwoliłby mi na zrealizowanie obrazu filmowego, zatem moje blejtramy stają się tymi przeskalowanymi kadrami. Wszystkie są malowane w poziomie, tak jak klatki filmowe. W obrazach tych świadomie rezygnuję z koloru, absolutnie nie jest mi on konieczny w tworzeniu przekazu. Obrazy te mają działać poprzez wykorzystanie najprostszych środków wyrazu.

Co jest motywem przewodnim w cyklu love?

To co niezwykle dla mnie ważne w tym właśnie cyklu, to rola i znaczenie w życiu człowieka zwierząt. W tym obrazach pokazuję bardzo często. Są dla mnie niejako symbolem najbardziej altruistycznej, bezinteresownej, pięknej miłości. Zwierzęta uaktywniają ukrytą w nas wrażliwość, dobroć, pozwalają się otworzyć i poczuć bezpiecznie.

Miłość – najbardziej pojemne uczucie 3
Bal, 2017, akryl, płótno, 120 cm x 180 cm

Prace są w większości pozbawione koloru. Są też takie, które tego koloru mają niezwykle dużo

Do cyklu love wrzucam również bardzo ważne dla mnie działania – malutkie bardzo kolorowe obrazy, które maluję w naturze. To szacunek, a może nawet uwielbienie do natury, które tu wyrażam kolorem. Od lat w czasie moich podróży nad Bałtyk szkicuję i maluję w przyjemnej ciszy hałasu fal obrazki niewielkich formatów. Blejtramy pakuję do plecaka , farby do skrzyneczki i siedząc na piasku maluję pędzelkiem zamaczanym w niewielkiej ilości zaczerpniętego morza. Za paletę służą mi kawałki deseczek leżących na plaży. Obserwuję z uwagą, staram się uchwycić zmiany, które przeobrażają się z chwili na chwilę. Obrazy są formami szkicowymi notującymi pierwszą informację, zmianę.

Wraca Pani do wcześniej namalowanych obrazów, po to aby je poprawić, coś dodać?

Nigdy nie wracam do obrazków, nie przemalowuję ich i nie zmieniam. Odnoszę wrażenie, że właśnie wtedy na tej plaży najpełniej czuję się elementem niepojętej przecież wszechrzeczy, która emanuje bezwarunkową miłością.