fbpx

Częstochowska scena należy do młodych twórców: „Skłodowska. Radium Girl”, „Cebula”, „Moja droga”

Teatr im. A. Mickiewicza udziela gościny pasjonatom i młodym, niezależnym twórcom takim jak Fundacja Teatr Papahema i Teatr Nowy w Częstochowie.

Punktem obowiązkowym dla tych, którzy dotąd nie go widzieli, powinien być spektakl „Skłodowska. Radium Girl”. Częstochowska premiera produkcji Fundacji Teatr Papahema odbyła się w grudniu ubiegłego roku. Niezależny teatr założony został w 2014 r. przez czworo ówczesnych studentów roku dyplomowego Wydziału Sztuki Lalkarskiej Akademii Teatralnej, których połączyć miał podobny gust i poczucie humoru – Paulinę Moś, Helenę Radzikowską, Pawła Rutkowskiego oraz częstochowianina Mateusza Trzmiela. Fundacja Teatr Papahema zrealizowała dotąd 12 spektakli, wśród nich jest właśnie ten w reżyserii cenionej Agaty Biziuk.

Nie jest to propozycja dla każdego, młodzi artyści pędzą po teatralnej bandzie, są odważni, niegrzeczni i głoszą na scenie kwestie niewygodne. Ja jestem ich narracją zachwycona, jednak prawda w oczy kole, więc nie wszystkim będzie to pasować.

Częstochowska scena należy do młodych twórców: „Skłodowska. Radium Girl”, „Cebula”, „Moja droga” 2
Spektakl „Skłodowska. Radium Girl” (fot. Bartek Warzecha)

Na kozetce u psychoterapeuty

 Biografia noblistki wykorzystana została do tego, by mówić nie tylko o postępie nauki i jego konsekwencjach, pokazane są też wersje alternatywne, w których do odkryć żadnych by nie doszło. Każdy z czworga aktorów wciela się momentami w Marię, ukazując fenomen jej osoby, miejsce, które dziś piastuje nie tylko w świecie nauki, ale i czasach popkultury. Jej czarna suknia jawi się niczym strój wojowniczki WonderWomen. Oba te wizerunki znajdziemy na kubkach, torbach czy magnesach.

Fundacja Teatr Papahema wsadza kija w kilka przynajmniej mrowisk. Mówi o respektowaniu praw kobiet, przekraczaniu granic, naruszaniu prywatności osób publicznych, kompleksach narodowych…

Jeśli miałabym wskazać scenę, która przebija wszystkie, jest nią z pewnością ta, w której Polska trafia na kozetkę u psychiatry. Psychoterapia ukazuje różne bolączki kraju odbieranego jako wiecznie udręczony. To mocna scena i takie padają tam i słowa. Tylko „Skłodowska. Radium Girl” ma w sobie moc młodości, która sprawia, że sceniczna przekora ma w sobie lekkość i dowcip. Uśmiechamy się pod nosem, a czasem i na głos, by wziąć głębszy oddech i poczuć, że tak na serio, nie ma w tym nic zabawnego.

Dla mnie teatralne odkrycie i mam nadzieję, że ta czwórka aktorów pojawiać się będzie w Częstochowie częściej. Teatr im. A. Mickiewicza serwuje powtórkę ze „Skłodowskiej”, na którą zaprasza 26 i 27 lutego o godz. 16. Polecam gorąco!

Częstochowska scena należy do młodych twórców: „Skłodowska. Radium Girl”, „Cebula”, „Moja droga” 3
„Skłodowska. Radium Girl” (fot. Bartek Warzecha)

Urodziny Teatru Nowego

Fundacja Teatr Papahema to nie jedyny teatralny skarb, który objawił się w 2021 r. Niebawem minie bowiem rok od momentu, gdy w naszym mieście narodził się Teatr Nowy w Częstochowie. Stworzył go Paweł Bilski, prezes Fundacji Oczami Brata. Pierwszy spektakl w dorobku „Nowego” stanowił pomost pomiędzy działalnością teatru a fundacji pomagającej osobom z niepełnosprawnością intelektualną. Mowa o „Cebuli” w reżyserii Marka Ślosarskiego, której premiera również miała miejsce na scenie kameralnej Teatru im. A. Mickiewicza. Poruszająca historia inspirowana jest życiem Bilskiego, choć w scenariuszu jest on Bliskim. Nie gra jednak siebie, a swojego brata, Karola, który to zainspirował powstanie Oczami Brata.

Jest to sceniczny ewenement, spektakle, w których dyplomowany aktor gra swojego brata i opowiada w dużej mierze o swoim życiu, a on sam grany jest przez innego aktora (prywatnie przyjaciela), raczej się nie zdarzają. „Cebulę” widziałam trzykrotnie i z przedstawienia na przedstawienie nabiera ona wyrazistości. Kto jej nie widział, będzie miał okazję 3 marca. „Cebula” będzie grana o godz. 10, 12 i 18.

Jednak nie „Cebula” zrobiła na mnie największe wrażenie, a „Moja droga”, czyli połączenie spektaklu i happeningu, którego można było doświadczyć zaledwie kilkakrotnie. Tekst był debiutem dramaturgicznym częstochowskiej poetki Katarzyny Zwolskiej-Płusy, za reżyserię odpowiadał zaś Paweł Bilskim.

Częstochowska scena należy do młodych twórców: „Skłodowska. Radium Girl”, „Cebula”, „Moja droga” 4
„Cebula” (fot. Marcin Szpądrowski)

„Moja droga”, która boli

Serce realizacji stanowi twórczość zmarłej w ubiegłym roku Irit Amiel, poetki ocalałej z zagłady, której wiersze są swoistą przestrogą, lekcją historii i człowieczeństwa. „Moja droga” stanowi pomost pomiędzy przeszłością a teraźniejszością, stąd obok tekstów Amiel, scenariusz dopełniły wiersze współczesnych poetów Zwolskiej-Płusy oraz Karoliny Kułakowskiej, Ewy Frączek i Jakuba Sajkowskiego.

Droga nie jest tu jednak wyłącznie metaforą, bo jeśli możne być kino drogi, to ta produkcja, jest takim teatrem. Teatr Nowy w Częstochowie zabierał mieszkańców na spacer przez czternaście stacji (niczym w Drodze Krzyżowej). Wyprawa zaczynała się przy pomniku Ofiar Getta przy ul. Strażackiej, a kończyła w Klubokawiarni Alternatywa 21 przy ul. Mielczarskiego 20. Ja uczestniczyłam w spacerze popołudniowym, ponura aura listopada dodawała tylko całości bardziej przejmującej oprawy.

Częstochowska scena należy do młodych twórców: „Skłodowska. Radium Girl”, „Cebula”, „Moja droga” 5
„Moja droga” (fot. Zespół Szkół im. Bolesława Prusa w Częstochowie)

Szlak miejscami pamięci był okazją nie tylko do rozprawienia się z widmami przeszłości. To była raczej przestroga mówiąca, że historia lubi się powtarzać. Alarm, że teraźniejszość wcale nie jest bezpieczna. Spacerowałam w poczuciu zagrożenia, tym bardziej, że momentami trudno było rozróżnić czy coś jest inscenizowane, czy to tylko przypadkowy przechodzień. W myślach założyłam się ze sobą ze dwa razy czy przechodzący mężczyzna i czy nadchodząca z naprzeciwka para stanowią część happeningu. Nie byli, przegrałam sama ze sobą.

Tematy paliły, mówiono o aborcji, nietolerancji, prześladowaniu za inność. „Moja droga” potrafiła boleć. Do dziś boli mnie wspomnienie sceny dzieci wystawiających ręce przez kraty ogrodzenia Archikatedry. Minęły ponad dwa miesiące i nie wiem, czy znajduję dla tych emocji odpowiednie słowa. Czy znajduję tu coś poza przeświadczeniem, że świat lubi odwracać oczy.

Czekając na „Grupę krwi”

Fundacja Oczami Brata i Teatr Nowy Częstochowie w koprodukcji z Teatrem im. A. Mickiewicza stworzyły także czytanie performatywne w reżyserii Tomasza Mana. „Zażynki” Anny Wakulik były realizacją emocjonalnie bezlitosną, taką, która „nie bierze jeńców”. Tekst tej aktorki jest znakomity, odważny, przemyślany, dobrze skonstruowany. Trudno słuchać go i rozsiadać się wygodnie w fotelu. Tu słowny cios pada raz za razem.

Częstochowska scena należy do młodych twórców: „Skłodowska. Radium Girl”, „Cebula”, „Moja droga” 6
„Zażynki” (fot. Piotr Dłubak/Teatr im. Mickiewicza)

Warto dodać, że niebawem na scenie przy ul. Kilińskiego czeka nas spotkanie, które połączy twórczość Wakulik i talent reżyserski Biziuk. W połowie stycznia ogłoszono bowiem zwycięskie eksplikacje reżyserskie drugiej edycji programu „Dramatopisanie”. Instytut Teatralny im. Zbigniewa Raszewskiego przyznał dofinansowanie na realizację w Teatrze im. A. Mickiewicza spektaklu „Grupa krwi” według tekstu autorki „Zażynek” i w reżyserii twórczyni „Skłodowskiej. Radium Girl”.

Zuzanna Suliga