Jak co roku na zakończenie karnawału czeka nas pączkowe szaleństwo. 11 lutego przypada Tłusty Czwartek, na naszych stołach pojawią się więc smażone na tłuszczu słodkości: faworki, zwane przez niektórych chrustem, a przede wszystkim pączki.
Skąd taka tradycja? Tłusty czwartek to w kalendarzu chrześcijańskim ostatni czwartek przed przypadającym przed Wielkanocą wielkim postem. Dawnej dzień ten znany był jako zapusty lub mięsopust. Charakter tego dnia był jednak taki sam — żegnano karnawał, bawiąc się i jedząc potrawy, w tym także mięsne, które w trakcie wielkiego postu na 52 dnia miały zniknąć ze stołów.
Dzisiejsze pączki nieco różnią się od tych, którymi na koniec karnawału zajadali się nasi przodkowie. Dawniejsze pączki nie były nadziewane bowiem konfiturą, ale często słoniną, boczkiem i mięsem. Tak ciężkie potrawy dawniej oczywiście obficie zapijano wódką.
Obecny pączek towarzystwa wódki już nie wymaga, ale z pewnością do lekkostrawnych, ani niskokalorycznych potraw nie należy. W ten jeden dzień w roku możemy jednak o tym zapomnień.
Częstochowskie sklepy już szykują się na czwartkowe, pączkowe szaleństwo.
Z pewnością największy wybór pączków częstochowianie znajdą w Centrum Handlowo-Usługowym „Jagiellończycy”, gdzie działa aż 14 stoisk ze słodyczami smażonymi specjalnie na Tłusty Czwartek.