fbpx

Cezary Żak: Ludzie przychodzą do teatru, a ja robię wszystko, by była to rozrywka w dobrym guście [ROZMOWA]

-Nie mam zapędów inscenizatorskich, pewnie nie będę robić nigdy przedstawień będących czystą inscenizacją, opieram je na aktorstwie – podkreśla Cezary Żak. 15 stycznia 2022 r. w Częstochowie odbędzie się premiera „Kolacji dla głupca” w jego reżyserii i z nim w roli Pierre’a Brochanta.

Serialem „Ranczo” przyzwyczaił nas Pan do podwójnych ról. W spektaklach agencji Certus łączy Pan role aktora i reżysera. To wyzwanie?

Cezary Żak*: To nie jest łatwe zadanie. Zwłaszcza gdy gra się dużą rolę. Przyznam, że nie spodziewałem się, że jest tak wielka różnica między reżyserią a „tylko” graniem”.

Jako reżyser debiutował Pan spektaklem „Trzeba zabić starszą panią” w 2012 r.?

– Krystyna Janda zaproponowała mi reżyserię tego spektaklu w Och-Teatrze. Główną rolę grała Barbara Krafftówna. Ja zagrałem epizod, trzy krótkie scenki. Tak zaczęła się moja przygoda z reżyserią, choć nigdy nie przypuszczałem, że się kiedyś nią zajmę. Jest w tym coś wciągającego, jednak nie można w ogóle porównać reżyserii do aktorstwa. Od razu zaznaczę, że reżyseria jest bardziej odpowiedzialna. Trzeba poskładać wszystkie elementy przedstawienia. Przed przystąpieniem do pracy należy widzieć już spektakl, wiedzieć, czego się chce.

Dzięki Agencji Artystycznej Certus zacząłem reżyserować spektakle, z którymi jeździmy po Polsce (i nie tylko). W tych produkcjach gram już duże role, więc i ciężar wyzwania jest większy. Kręci mnie to, więc sam zacząłem szukać tekstów, które chciałbym zrealizować. Z reguły są to propozycje z gatunku komedii kryminalnej albo czystego kryminału. W tym klimacie utrzymany jest „Złodziej”, a także dwa kolejne spektakle, które wyreżyserowałem dla Och-Teatru – „Truciciel” i „Dziewczyna z pociągu”. Niemniej, nie jest to łatwy kawałek chleba.

Cezary Żak: Ludzie przychodzą do teatru, a ja robię wszystko, by była to rozrywka w dobrym guście [ROZMOWA] 2
Cezary Żak w spektaklu „Złodziej” (fot. Marek Matusiak/archiwum Agencji Artystycznej Certus)

Nie każdy reżyser może być aktorem, nie każdy  aktor reżyserem. Jakie cechy są  tu ważne?

– Żeby pracować z aktorami, trzeba mieć na nich czułość, trzeba być wyczulonym na ich wrażliwość, potrafić słuchać, obserwować, być uważnym. I gdy tak jest, to przyznać, że to aktor ma rację, a nie reżyser (patrzę na to z perspektywy aktora, który przez 36 lat pracował z różnymi twórcami). Sam bardzo ściśle współpracuję z moimi kolegami. Przyznam, że wybieram sobie taki zespół, z którym po prostu lubię pracować, do którego mam zaufanie.

„Złodziej” już został wywołany. To pierwszy spektakl, który stworzyliście wspólnie z agencją Certus. Przed laty tytuł ten rozsławiło przedstawienie z Janem Kobuszewskim w roli głównej. Wiem, że to dla Pana ważna postać.

– Od Krysi Pietrzak, czyli właścicielki agencji Certus, wiem, że gdy pan Jan dowiedział się, że robimy „Złodzieja”, bardzo się tym zainteresował. Spotkaliśmy się. Wspominam to z rozrzewnieniem, bo on namówiony przez nas na różne anegdoty, opowiedział ich bardzo wiele. Z całą obsadą „Złodzieja” słuchaliśmy tego z zapartym tchem. Niedawno na rynku ukazała się książka napisana przez jego siostrzenicę Hannę Farynę-Paszkiewicz, przeczytałem ją z zafascynowaniem. To była niesamowita postać. Często powtarzam moim kolegom, którzy uczą w szkołach teatralnych, że to książka-podręcznik dla aktorów, którzy będą się zajmować komedią.

Cezary Żak: Ludzie przychodzą do teatru, a ja robię wszystko, by była to rozrywka w dobrym guście [ROZMOWA] 3
Spotkanie z Janem Kobuszewskim (fot. archiwum Agencji Artystycznej Certus)

Mowa o „Kobusz. Jan Kobuszewski z drugiej strony sceny”. Pojawia się w niej zarówno Pan, jak i agencja Certus. I to w ostatnim, mocno symbolicznym rozdziale, o rozmowie, która już się nie odbyła.

– Graliśmy wtedy „Złodzieja” w Australii. Było to już po naszym spotkaniu z panem Janem w moim domu. Któregoś dnia postanowiłem do niego zadzwonić. Poprosiłem o to Jarka Pietrzaka, uznaliśmy, że godzina (uwzględniając różnicę czasu) jest odpowiednia, a dokładnie pięć minut później przyszła wiadomość o śmierci pana Jana. Zmroziło nas. Był to człowiek, który żył aktorstwem.

A u Pana jak to wygląda? Żyje się dziś jeszcze aktorstwem?

– Gram 200 spektakli rocznie, dla mnie weekend nie istnieje. Nie wyobrażam sobie, żebym mógł robić coś innego, jednak nie chcę pracować do końca życia. Chciałbym spędzić moją emeryturę, nie robiąc niczego, czytając książki, chodząc do kina i teatru, jeżdżąc po świecie i bawiąc wnuki, bo tak wyobrażam sobie emeryturę. Daję sobie jeszcze dziesięć lat na uprawianie tego zawodu. To dużo. Nie wiem jednak, co będzie za dekadę, jak będzie wyglądał ten kraj, czy mnie będzie stać na to, żeby przejść na emeryturę. Proszę zadać mi to pytanie za te dziesięć lat. Wtedy będę uprawiał ten zawód nie od 36 a od 46 lat.

Cezary Żak: Ludzie przychodzą do teatru, a ja robię wszystko, by była to rozrywka w dobrym guście [ROZMOWA] 4
Obsada spektaklu „Serca na odwyku” (fot. Marek Matusiak/ archiwum Agencji Artystycznej Certus)

Osoby, które grają w komediach, w  życiu prywatnym chyba są śmiertelnie poważne?

– Nie znam dobrych aktorów komediowych w tym kraju, którzy byliby wesołkami w życiu prywatnym. Przeważnie są to poważni ludzie, którzy nie rzucają dowcipami na prawo i lewo. Jan także o tym mówił w książce. Sam miał poczucie humoru, ja – mam nadzieję, że też je mam (również na własny temat). Ale to nie jest tak, jak się mówi, w żargonie teatralnym, że jestem „królem bufetu”. Nie bryluję tam, od tego jest scena. Nauczyłem się uprawiać ten zawód jako warsztat. Nie dopisuję tu poczucia misji. Ludzie kupują bilety, przychodzą do teatru, śmieją się, a ja robię wszystko, by była to rozrywka w dobrym guście.

Produkcje, które realizowaliście z agencją Certus, charakteryzują się doskonałymi tekstami, nie powielacie schematów, każda propozycja jest inna. Po „Złodzieju” przyszła pora na „Serca na odwyku”, które dziś gracie z powodzeniem na scenach całego kraju. Czym ten tytuł Pana zaciekawił?

– Grałem wcześniej w tej sztuce razem z Joasią Żółkowską. To dwie jednoaktówki na cztery postaci, my graliśmy w tym sami. Pomysł podsunęła Krysia Pietrzak, a ja stwierdziłem, że zrobię to dla czwórki aktorów. To uniwersalny tekst, świetnie napisany. Aktorzy marzą o takich tekstach. Szukam takich aktorskich sztuk, nie robię przedstawień li tylko do śmiechu, zupełnie mnie to nie interesuję.

Bardzo się cieszę słysząc opinie, że finały moich spektakli przynoszą refleksje. Nie jest łatwo znaleźć takie propozycje, bo wiele jest rzeczy miałkich, kiepskich fars. Dobra farsa to zaś najlepszy i najtrudniejszy gatunek. Żeby zrobić ją perfekcyjnie, potrzeba nie lada mistrza. Stąd – póki co – nie sięgam po farsy, nie czuję się na to gotowy. Wiem, że trzeba uniknąć przewrotek, poślizgnięć, przekleństw, które wzbudzają śmiech, jednak nie stanowią sedna gatunku. Mam jednak nadzieję, że kiedyś namowie Krysię i Jarka Pietrzaków do stworzenia takiego spektaklu. Najchętniej arcydzieła wśród fars, czyli „Czego nie widać”. Choć to niezwykle trudne przedstawienie z piętrową dekoracją i liczną obsadą.

Cezary Żak: Ludzie przychodzą do teatru, a ja robię wszystko, by była to rozrywka w dobrym guście [ROZMOWA] 5
Małgorzata Pieczyńska i Cezary Żak w spektaklu „Kolacja dla głupca” (fot. archiwum Agencji Artystycznej Certus)

W „Kolacji dla głupca” też nie chodzi o pusty śmiech. Tytuł ten znamy głównie za sprawą spektaklu Teatru Ateneum, granego od 2001 r. z Piotrem Fronczewskim i Krzysztofem Tyńcem w rolach głównych. Państwa produkcja mocno się chyba różni?

– Widziałem ten spektakl kilka lat temu, grają go fenomenalnie. Nasza inscenizacja jest nowa. Bardzo zależało mi na wyeksponowaniu mniejszych ról, których praktycznie nie widać w realizacji Teatru Ateneum. Tam to spektakl dwóch aktorów. My bardzo pracowaliśmy nad tym, żeby u nas wszystkie role były widoczne i zapamiętane.

To charakterystyczne u spektakli w Pana reżyserii, że daje Pan pole do popisu kolegom-aktorom.

– Gdy debiutowałem jako reżyser, Krystyna Janda powiedziała mi tak: jesteś aktorem, rób sztuki aktorskie, w którym będziesz mógł pomagać kolegom tworzyć role. Nie mam zapędów inscenizatorskich, pewnie nie będę robić nigdy przedstawień będących czystą inscenizacją, opieram je na aktorstwie.

Cezary Żak: Ludzie przychodzą do teatru, a ja robię wszystko, by była to rozrywka w dobrym guście [ROZMOWA] 6
Cezary Żak i Bartłomiej Topa w spektaklu „Kolacja dla głupca”

Dodajmy jeszcze, że „Kolacja dla głupca” spektakl mocno pandemiczny. Sama ogólnopolska premiera była kilkakrotnie przekładana.

– Warunki do pracy mieliśmy fenomenalne, bo w pandemii nie mieliśmy innych przedstawień i wyjazdów, więc można było skupić się tylko na tym. Jednak przez lockdown nie mogliśmy zrobić premiery, trzeba było zawiesić granie, potem wznowić i to nie było łatwe. Pierwsze przedstawienia po pandemii były nerwowe, a dziś zagraliśmy ich ponad 60. Spektakl zbiera bardzo dobre opinie, salwy śmiechu potwierdzają, że publiczność jest zachwycona. To komedia z przesłaniem, odpowiednia dla każdego.

Ogólnopolska premiera „Kolacji dla głupca” już 15 stycznia 2022 r. w Filharmonii Częstochowie, a jakie ma Pan kolejne plany zawodowe?

– Za mną premiera „Słonecznych chłopców” w Och-Teatrze. W styczniu po raz ostatni zagramy Arturem Barcisiem „Dziwną parę” i po 12 latach zejdzie ona z afisza. Kolejnych planów teatralnych nie mam, bo już tych zobowiązań jest sporo.  A jeśli chodzi o film, to w przyszłym roku na ekrany wejdą trzy produkcje z moim udziałem. Wśród nich głośny „Gierek”, w którym zagrałem epizod Breżniewa, ale jestem bardzo ciekawy finalnego efektu.

Rozmawiała Zuzanna Suliga

Cezary Żak: Ludzie przychodzą do teatru, a ja robię wszystko, by była to rozrywka w dobrym guście [ROZMOWA] 7
Cezary Żak i Agnieszka Więdłocha w spektaklu „Kolacja dla głupca” (fot. Marek Matusiak/Agencja Artystyczna Certus)

*Cezary Żak. Ukończył studia na wydziale aktorskim PWST we Wrocławiu. W 1993 r. otrzymał nagrodę Towarzystwa Przyjaciół Teatru dla młodego aktora. Dziś na koncie ma sporo innych nagród, w tym Kryształowy Grant dla najkomiczniejszego aktora przyznany w 2010 r. na XIV Ogólnopolskim Festiwalu Filmów Komediowych w Lubomierzu.

Przez lata grał w Teatrze Powszechnym w Warszawie, dziś możemy go zobaczyć na scenach teatrów: Polonia, 6. Piętro i Och- Teatr. Sympatię i uznanie widzów zdobył za sprawą ról w serialach „Klan”, „Ludzie Chudego”, „Halo Hans”, „Miodowe lata”, „Ranczo” i „Twierdza szyfrów”. Dla Agencji Artystycznej Certus wyreżyserował dotychczas spektakle „Złodziej”, „Serca na odwyku” i właśnie „Kolacja dla głupca”.

Cezary Żak: Ludzie przychodzą do teatru, a ja robię wszystko, by była to rozrywka w dobrym guście [ROZMOWA] 8
„Kolacja dla głupca” (mat. Agencji Artystycznej Certus)

Ogólnopolska premiera spektaklu „Kolacja dla głupca” odbędzie się 15 stycznia 2022 r. o godz. 19 w Filharmonii Częstochowskiej (zapowiadaliśmy ją m.in. TUTAJ). Wcześniej – o godz. 15.30 zaplanowano pokaz przedpremierowy. Popremierowo będzie można obejrzeć komedię dzień później o godz. 15.30 i 19. Sprzedaż biletów jeszcze trwa. Szczegóły: www.agencjaartystycznacertus.pl.