Lato to pora, która szczególnie zachęca do wszelkiej aktywności na świeżym powietrzu. Sporty zespołowe, jak piłka nożna, siatkówka, koszykówka, a także jazda na rowerze, bieganie, wszystko to smakuje lepiej w otoczeniu bujnej przyrody i pod błękitnym niebem. Możemy uprawiać nordic walking, grać w badmintona, ćwiczyć jogę, możemy również popływać kajakiem. Kajaki na Jurze nas przekonały !
Okolice Częstochowy to rejon, gdzie spływy kajakowe po Warcie, Liswarcie i Pilicy z roku na rok zyskują coraz większe grono wielbicieli. Wpływ na to ma nie tylko duża malowniczość terenów, przez które owe rzeki przepływają, ale również coraz lepsza organizacja takich imprez.
O naszej czerwcowej wyprawie po Liswarcie pisaliśmy TUTAJ, dziś zaś chcemy zachęcić Was do przepłynięcia Warty na trasie Kłobukowice – Garnek razem z JURA KAJAKI. Jest to szlak o długości 14 km, gdzie rzeka ma spokojny nurt, jest więc polecany dla każdego, również osób dopiero zaczynających swoją przygodę ze spływami.
Dojazd do przystani znajdziesz Naszą wyprawę rozpoczynamy w Kłobukowicach, w bazie kajakowej. Zaczyna się ona od odstawienia samochodu na parking przy przystani w Garnku, gdzie za kilka godzin dotrzemy. Następnie krótka odprawa i omówienie trasy, zabieramy szczelną beczkę (na telefony i inne rzeczy, które powinny zostać suche), zakładamy kapoki i w drogę! Na pierwszym odcinku do Skrzydlowa, którego przepłynięcie zajmuje około godzinę, Warta dość mocno meandruje, a za każdym z kolejnych zakrętów czeka na nas bujna przyroda i piękne krajobrazy. Płyniemy niespiesznie, delektując się widokiem rzeki i słoneczną pogodą. W Skrzydlowie pojawia się pierwsza przenoska przy progu wodnym, wciągamy więc kajak na brzeg i przeciągamy kilkanaście metrów dalej, znów do rzeki. Za następnymi zakrętami niespodzianka – wodospad, a co za tym idzie, kolejna przenoska kajaka! Tutaj można zatrzymać się na chwilę na brzegu, są bowiem wiaty i miejsce na ognisko i biwak, zaś dla najmłodszych plac zabaw. My jednak płyniemy dalej, ciekawi, czym znów zaskoczy nas wodna trasa. I jest! Po spokojnych kilkudziesięciu minutach, upływających pod znakiem szumu przybrzeżnych trzcin i rytmicznego wiosłowania, kolejna niespodzianka, tym razem w Rzekach Wielkich. Elektrownia wodna a więc przenoska kajaka, a na pobliskim brzegu wiata i miejsca na usmażenie kiełbasek na ognisku. Tutaj robimy mały postój, czas by napić się wody i złapać kilka promieni sierpniowego słońca – kiełbasek nie zabraliśmy 🙂 Po mniej więcej dwóch godzinach od wypłynięcia lądujemy w Rzekach Małych, choć lądujemy ma tu znaczenie jedynie symboliczne, bowiem tak naprawdę przepływamy, podziwiając z wody biwakujących innych kajakowiczów. A miejsce na postój naprawdę godne polecenia, zwłaszcza, jeśli w wyprawie uczestniczą dzieci. Jest tu bowiem mała plaża ze zjeżdżalnią prosto do Warty! Jest również plac zabaw oraz miejsce na ognisko, a nawet boisko do siatkówki plażowej, odpocząć mogą więc i starsi i młodsi. Widać to zresztą po cumujących kajakach, grillujących dorosłych i dzieciach wesoło dokazujących w rzece, gdyż jest tu ona dość płytka. My jednak płyniemy dalej z prądem, podziwiając wyjątkową bujną zieleń okolicznych łąk i drzew na brzegach, a nawet długowłose szkockie krowy zażywające kąpieli na płyciźnie. Idealny sielski, letni obrazek w pełnej krasie, widziany z perspektywy kajaka! Przed nami Karczewice, z charakterystycznym drewniany mostem, z którego mały chłopiec zrzuca kajakarzom maliny. Za mostkiem duża plaża i miejsce na obozowisko w lasku. Można zacumować i odświeżyć się w rzece, która jest tego lata bardzo ciepła. Można usiąść przy drewnianym stole i napić się kawy z termosu, zabranego na wycieczkę (my podobnie jak kiełbasek, nie zabraliśmy…), miejsce na ognisko również się znajdzie. Naszą trasę kończymy po około 4,5 godziny w przystani kajakowej połączonej z polem namiotowym w miejscowości Garnek. Tutaj zdajemy kajaki, tu na parkingu czeka nasz samochód. Tutaj również wiele się dzieje! W kilku punktach płoną ogrodzone ławeczkami ogniska (organizator zapewnia kijki do pieczenia kiełbasek), dzieci oczywiście korzystają z uroków Warty i płytkiego zejścia do wody, ktoś buja się na hamaku między drzewami. Wprawdzie teren jest nieogrodzony, nieoświetlony i jak informuje organizator, nie jest to camping, ale są przenośne toalety, umywalnie na wolnym powietrzu oraz cztery leśne kabiny prysznicowe. Według nas, idealna miejsce wśród łąk i lasów na odpoczynek po całym dniu wiosłowania. Już planujemy, że następnym razem zawitamy tu z namiotem by po kajakach zostać na noc. Słaby zasięg w pakiecie! red. Paulina Szlagor fot redakcja trasa JURA KAJAKI