Już w sobotę 16 marca kolejna (czwarta w tym sezonie) premiera w Teatrze im. Mickiewicza. Na plakacie lekko przygarbione plecy człowieka w kreszowym dresie w modnych u progu lat 90. ubiegłego wieku kolorkach: szmaragd z fioletem. Na plecach napis „Urok likwidacji”. To tytuł nowego spektaklu – prapremierowego.
– Ten spektakl powstał na podstawie zbioru „Niepowtarzalny urok likwidacji. Reportaże z Polski lat 90.” Piotra Lipińskiego i Michała Matysa wydanego przez Wydawnictwo Czarne – poinformowała dyrektorka Teatru im. Mickiewicza, Magdalena Woch, otwierając czwartkową konferencje prasową. – Agata Biziuk (reżyserka) dokonała adaptacji tych tekstów wspólnie z Anną Domalewską. Ta druga jest też autorką tekstów dziesięciu piosenek z muzyką Grzegorza Rdzaka, które w tym spektaklu się znalazły. Scenografia – Maks Mac, choreografia – Krystyna Lama-Szydłowska, światło – Maciej Iwańczyk, projekcje – Ola Knedler, przygotowanie wokalne – Magdalena Syposz, plakat – pracownik naszego teatru Rafał Patejuk.
Prowadząc uczestników spotkania z mediami w klimaty zapowiadanego przedstawienia, dyrektorka wróciła wspomnieniami w lata 90. – dla niej czas wchodzenia w dorosłość, a równocześnie dynamicznych przemian dokonujących się w kraju. Czas transformacji, kiedy jedne pomniki zastępowane były innymi. Kiedy nagle pojawił się kolorowy świat neonów, bazarów, dóbr wszelakich, które można było pozyskiwać i które zapełniały puste w PRL-u domy handlowe. Czas zupełnie nowych doświadczeń: nowej telewizji, kaset wideo i magnetowidów.
– Czas niesamowity i emblematyczny dla nas, Polaków – kontynuowała Magdalena Woch – bo tak naprawdę, gdyby nie te błędy, które popełniliśmy wtedy, dziś bylibyśmy w innym miejscu. Te reportaże Lipińskiego i Matysa tworzą obraz bardzo rozległy i dokumentują lata 90. w sposób dziennikarski – niezwykle dokładny. Agata Biziuk, sięgając po ten zbiór, wybrała ledwie kilka tematów. Jaki miałaś klucz wyboru?
– Myśląc cyklem wykorzystania reportażu, to zawsze ryzyko jest takie, żeby nie stworzyć patchworkowego śmietnika. Mamy dużo zjawisk, dużo aktorów, dużo reportaży, jeśli chodzi o „Urok likwidacji”, a moja selekcja polegała na założeniu takiej ogólnej idei: czasu transformacyjnego i nadziei z nim związanych. Obywatel żył dotąd w państwie, które za niego podejmowało decyzje i nagle … zalewa go mnóstwo możliwości; morze wolnego wyboru, cudotwórcy z Kaszpirowskim, odkurzacze Rainbow, pojawiły się reklamy w telewizji – nagle mamy wybór i do tego ktoś nam mówi, że Tchibo uzdrowi naszą rodzinę.
Ciekawe: jak my sobie radzimy z narzędziami, które daje nam kolejna zmiana ustrojowa i jak nie wyciągamy do końca z tego wniosków. Bo reasumując: sam autor mówi o tym, że lata 90. były piękne, ale i w pewien sposób straszne.
Tak więc z ogromnego materiału reportażowego, za zgodą wydawnictwa Czarne, adaptatorka i reżyserka wybrała niektóre wątki. Z tym materiałem poszła do Magdy Woch, która zaproponowała dla przeciwwagi wobec reportażowych nastrojów – zróbmy z tego musical. Reżyserka zebrała więc zespół zaufanych współpracowników, a efekt ich wspólnych starań zobaczymy na sobotniej premierze, w której uczestniczyć też mają autorzy wykorzystanych tekstów.
– To nie jest musical – zaprotestował autor muzyki do spektaklu Grzegorz Rdzak. – bo musical jest formą rozrywkową, przy której relaksujemy się wyłączając myślenie. „Urok likwidacji” każe myśleć, i to nie tylko o czasach minionych, ale i o współczesności. Bo dzień dzisiejszy odbija się w tamtych latach 90. jak w lustrze.
Przedstawienie ma tętnić muzyką. Zaś ostatnia dekada minionego wieku była czasem, kiedy gatunki rozrywkowe pączkowały, tworząc ogromną rozmaitość nurtów. Ze sceny rozbrzmiewać więc będzie punk, reggae i disco.
– Jest mocno i czasem aż trudno się nam w tym wszystkim odnaleźć – skomentował Antoni Rot, pamiętający te lata 90. już z desek częstochowskiego teatru. Tekst jest równie zróżnicowany i każdy z aktorów gra nawet i pięć postaci.
Pora więc na wprowadzenie bohaterów tej opowieści:
- Janusz, Tata, Mężczyzna, Bezrobotny Adam – Antoni Rot
- Danuta, Matka, Dorota, Mama, Wróżka Irena, Małgorzata – Iwona Chołuj
- Bogdan, Brat, Mężczyzna 2, Kosmita 2 – Maciej Półtorak
- Piotr, Andrzejek, Zosia, Tomasz, Paul – Marcel Opaliński (gościnnie)
- Martyna, Żona, TV, Anna, Kobieta, Selena – Marta Honzatko
- Tadeusz, Piotruś, Brat 1, Chłopak, Kosmita – Karol Czajkowski
Bohaterów „Uroku likwidacji” poznajemy w sylwestrową noc 1989 roku. Ta wyjątkowa noc jest czasem: podsumowania minionego i snuciem nadziei oraz planów na nowe. Aktorzy, snując opowieści, wcielają się w kilkanaście postaci (a nawet zjawisk!). Przypominają czasy, w których rządził slogan: „Od zera do milionera”.
Osobnym bohaterem zapowiadanego spektaklu ma być światło – bardzo skrupulatnie i pracowicie wprowadzane przez Macieja Iwańczyka, który obiecuje, że światło ma płynnie dopełniać rzeczywistość. Zmian świateł ma być kilkadziesiąt, takich, by nie „wypalały” twarzy, lecz tworzyły nastroje.
Kawałek tej rzeczywistości dziennikarze mieli okazję zaobserwować, a fotografowie uwiecznić, już w czwartek. Jak mówiono na konferencji, „Urok likwidacji’ jest spektaklem ekologicznym, który w części korzysta ze scenograficznego recyklingu, a w części pokazuje, jak ogromne możliwości kreacyjne leżą w zwykłej blasze falistej.
Sądzić należy, że realizatorzy oraz dyrekcja Teatru im. Mickiewicza są pewni efektu twórczych działań. Mimo że „Urok likwidacji” jest jeszcze przed premierą, został już zgłoszony do 30. Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej obok „Polowania” i „Jak zostać smokiem?”
Tadeusz Piersiak, fot. Konrad Woszczyński
Czytaj także: „Celtomania. Z miłości do tańca”