fbpx

Sylwia Góra: Bezdomność to nie jest niczyj wybór. Każda bohaterka ma swoją własną historię [ROZMOWA]

Najczęściej patrzymy na doświadczenie bezdomności jako na problem, a na osoby bezdomne jako grupę. Mnie zależało, aby pokazać indywidualne historie konkretnych kobiet – mówi Sylwia Góra,  autorka  książki „Kobiety, których nie ma. Bezdomność kobiet w Polsce”. Publikacja ukazała się pod koniec kwietnia nakładem wydawnictwa Marginesy.

Zanim zapytam o najnowszą książkę, porozmawiajmy o Twoim debiucie, czyli wydanej w 2020 r. publikacji „Ewa Kierska.  Malarka melancholii”. Czego nauczyłaś się, pracując nad nią?

Sylwia Góra*: To była zupełnie inna  książka.  Również  z  gatunku non fiction, ale biografia. Moja najnowsza  opowieść  to  reportaż, rozmowa z kilkudziesięcioma kobietami, które dotknął kryzys bezdomności oraz osobami pracującymi w najróżniejszych organizacjach, które niosą pomoc osobom w takim właśnie kryzysie. Ale na pewno debiut uczy, jak dobrze zaplanować strukturę większego tekstu, a to jest potrzebne przy każdej książce.

Kobietom i ich miejscu w historii, sztuce czy mniej lub bardziej łaskawej codzienności, poświęcasz sporo uwagi. Dowodem są nie tylko książki, ale i choćby cykl „Herstorie”, pisany dla miejskiego portalu kulturalnego „Co, gdzie, kiedy w Częstochowie”. Twoja działalność to taki kontrapunkt do dominującej jednak, męskiej narracji?

– Nie jest tajemnicą, że to kobieca narracja, kobiecy głos, postaci artystek, pisarek i kobiet w ogóle, są mi najbliższe. I to właśnie postać kobiety łączy wszystkie moje publikacje – i te mniejsze, zarówno dla „CGK”,  jak  i  „Kultury Liberalnej”, „Kosmosu” dla dorosłych czy ostatnio portalu „Heroine”, jak i większe – książkowe. Moja kolejna książka również będzie poświęcona postaci kobiety, która pozostawała w cieniu męża. I tak, uważam, że zwłaszcza w historii sztuki czy literatury głosem dominującym był głos męski i najwyższa pora to zmienić.

Przywracasz głos kobietom zapomnianym, niedocenianym, skąd czerpiesz te historie, inspiracje? Często pewnie i o źródła jest trudno?

-Takich postaci są setki, a pewnie nawet tysiące. Sama mam w notesie kilkanaście nazwisk kobiet, które mnie inspirują, fascynują i którym chciałabym poświęcić nie tylko esej, ale właśnie książki biograficzne. Oczywiście ze źródłami jest bardzo różnie – kobiety zwykle umniejszały swoje dokonania, a już na pewno przez wieki umniejszali je mężczyźni, stąd czasem  trudno o źródła, ale bywa, że są osoby, które pamiętają, rodzina, która ma jakieś archiwa, ale nie zawsze zdaje sobie sprawę z ich wagi. Mam trochę szczęścia i chyba jednak dużo determinacji, żeby do takich materiałów docierać.

Najnowszą książką „Kobiety, których nie ma. Bezdomność kobiet w Polsce” „każesz” nam czytelnikom słuchać opowieści tych, z którymi rozmawia się rzadko, tych, których niemal się nie słucha, choć mają naprawdę wiele do powiedzenia. Skąd pomysł, by podjąć temat bezdomności?

-Piszę o tym we wstępie książki – ten temat był ze mną od kilku lat. Kiedyś spotkałam bezdomną kobietę na dworcu PKP i chwilę z nią rozmawiałam, a później zaczęłam widzieć coraz więcej kobiet, które dotknął kryzys bezdomności. Zastanawiałam się, dlaczego dla nas jako społeczeństwa – pozostają niewidzialne.

Ile trwały prace nas książką? Jak przygotowywałaś się do zbierania materiału?

-Spotkania, rozmowy, wyjazdy zaczęłam w lipcu 2019 r., wcześniej oczywiście zapoznawałam się z literaturą dotyczącą tego tematu. Książkę skończyłam pisać w marcu 2021 r. Czyli razem około dwóch lat. Dla mnie to takie minimum, żeby mieć poczucie, że choć w części udało mi się poznać temat, aby móc o nim opowiedzieć innym. Oczywiście ta książka nie powstałaby, gdyby nie moje bohaterki, które zechciały mi o sobie opowiedzieć, ale też streetworkerki i sreetworkerzy,  opiekunki  i opiekunowie z różnych placówek, którzy pomogli mi w zdobyciu zaufania bohaterek i zrozumieniu, jak w Polsce działa system pomocy osobom w kryzysie bezdomności.

Ile rozmów przeprowadziłaś? Jak wyglądały te spotkania? I choć rozmowy dotyczą ulicy, nie są przeprowadzane przecież z „łapanki”. Każdy rozmówca musi Ci  zaufać,  ale w bohaterkach tej książki pewnie jeszcze trudniej wzbudzić zaufanie?

-Pewnie steki, bo z niektórymi osobami rozmawiałam więcej niż raz, a rozmów z samymi bohaterkami jest w książce kilkadziesiąt. Jak wspomniałam wcześniej, prawie nigdy nie byłam sama, zawsze towarzyszył mi ktoś, kto znał moje bohaterki, kto im pomagał. Tylko czasami miałam bezpośredni kontakt do konkretnej osoby i umawiałam się z nią sama w miejscu, które mi wskazała. Tak było np. w Dąbrowie Górniczej czy w Warszawie. Dzięki temu nie byłam całkiem obca i moje bohaterki mogły łatwiej zdecydować, czy chcą mi zaufać.

Lektura „Kobiet…” to lekcja empatii, która od wielu wymagać będzie zmiany podejścia. Temat bezdomności, zwłaszcza kobiet, o którym właściwie się nie mówi, naznaczony jest stereotypami. Czytając, trzeba uważać, żeby utarte schematy nie zamgliły nam odbioru. Wymaga to pracy nad sobą. Czy przystępując do pracy, też musiałaś „posprzątać” w swojej głowie?

-Starałam się pamiętać  o  tym,  że wszyscy jesteśmy obciążeni stereotypami, które  są związane z postrzeganiem osób w kryzysie bezdomności. I oczywiście bałam się, żeby samej nie podejść w ten sposób do którejś z bohaterek. Ale mam nadzieję, że udało mi się zachować obiektywizm – na tyle, na ile jest to oczywiście możliwe.

Każda historia jest inna, wiele zainspirowałoby mocny film czy książkę. Problemy się jednak powielają: przemoc fizyczna i psychiczna, bieda, choroba, alkoholizm, utrata bliskich, brak wsparcia w rodzinie…

-Najczęściej patrzymy na doświadczenie bezdomności jako na problem, a na osoby bezdomne jako grupę. Mnie zależało, aby pokazać indywidualne historie konkretnych kobiet. I mam nadzieję, że to pozwoli nam spojrzeć inaczej na osoby w kryzysie bezdomności. Ale tak, z tych opowieści wyłaniają się pewne powtarzające się wśród kobiet przyczyny  bezdomności: przemoc i uzależnienia w rodzinie generacyjnej, przemoc domowa ze strony partnera, wieloletnie związki partnerskie, gdzie kobieta  nie zadbała o sprawy majątkowe, mieszkaniowe, zaburzenia psychiczne i również uzależnienia. Każda bohaterka ma jednak swoją własną historię.

Gdy dotykasz tabu, wyzwalasz lawinę. Nie każdy dosłucha  czy doczyta do końca, łatwiej powiedzieć, że „każdy jest kowalem swojego losu”. Sporo takich opinii pewnie słyszysz?

-To jest jeden z najchętniej powtarzanych stereotypów dotyczących osób w kryzysie bezdomności. Drugi to, że „same wybrały sobie takie życie”. To może podam przykład jednej z bohaterek, która prowadziła własną działalność gospodarczą, popełniła błąd i chcąc go naprawić, postanowiła jak najszybciej spłacić wszystkie długi, wyprzedając wszystko, co ma, łącznie z mieszkaniem. Dziś mieszka w schronisku dla osób bezdomnych. Albo kobieta, której córka „przepiła” mieszkanie albo inna – którą z mieszkania wyrzuciła rodzina partnera, którym opiekowała się w trakcie choroby nowotworowej, zanim zmarł. Takich przykładów jest mnóstwo. Bezdomność to nie jest niczyj wybór.

Za Tobą warszawska premiera książki, która odbyła się pod koniec kwietnia. Jakie pytania padały?

-Za mną także kilka wywiadów dla różnych portali i radiostacji, a mówię o tym, bo jednym z najczęstszych pytań, które słyszałam, było: czy bezdomność kobiet faktycznie różni się od tej męskiej? I niezmiennie podkreślam – bezdomność kobiet jest inna niż mężczyzn. Kobiety są narażone na więcej niebezpieczeństw niż mężczyźni, spotykają się z większą niechęcią. Na ulicy czeka na nie wiele odmian przemocy – nie tylko psychiczna i fizyczna, ale również finansowa i seksualna, która je wyróżnia.

Do  Warszawy powrócisz w maju za sprawą Targów Książki. Cieszysz się na to spotkanie z czytelnikami?

-Napisałam tę książkę z nadzieją, że jej czytelniczki i czytelnicy poczują, że problem bezdomności w Polsce to problem nas wszystkich i że powinniśmy naciskać na władze lokalne i ogólnopolskie, aby poświęcały więcej uwagi i czasu na próbę jego zrozumienia i rozwiązania. Bo nie jest tak, że tego kryzysu nie da się rozwiązać. Da się, ale potrzeba na to naprawdę dużo czasu, dobrej woli i wsłuchania się w głosy osób, które na co dzień pracują z osobami bezdomnymi. Zatem tak, cieszę się na każde spotkanie, na którym pojawią się osoby otwarte na rozmowę.

Rozmawiała Zuzanna Suliga

Sylwia Góra: Bezdomność to nie jest niczyj wybór. Każda bohaterka ma swoją własną historię [ROZMOWA] 2
„Kobiety, których nie ma. Bezdomność kobiet w Polsce”

*Sylwia Góra  –  kulturoznawczyni, literaturoznawczyni, doktorka nauk humanistycznych, absolwentka Polskiej Szkoły Reportażu. Laureatka Stypendium Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego za wybitne osiągnięcia. Miłośniczka literatury pisanej przez kobiety oraz biografii nieznanych i zapomnianych artystek. Współtworzy najlepszy festiwal literacki w Polsce – Festiwal Dekonstrukcji Słowa „Czytaj!”.