Około 40 osób wzięło udział w pikiecie przed siedzibą biur parlamentarzystów Prawa i Sprawiedliwości w Alejach. Mieszkańcy Częstochowy protestowali, bo nie chcą, by tragedia z Pszczyny się powtórzyła.
Częstochowska manifestacja odbywała się w ramach ogólnopolskiej akcji #AniJednejWięcej. Jej organizatorzy protestują w całym kraju po śmierci ciężarnej 30-latki z Pszczyny. Ta tragedia, jak przekonują organizatorzy protestów, jest konsekwencją ubiegłorocznego wyroku Trybunału Konstytucyjnego pracującego pod przewodnictwem mgr Julii Przyłębskej dotyczącego aborcji. Pacjentka pszczyńskiego miała umrzeć, bo lekarze zbyt długo czekali na obumarcie płodu, który nie miał szans na przeżycie.
Częstochowianki i częstochowianie zebrali się w II Alei i przynieśli z sobą znicze oraz transparenty, na których przeczytać można było m,in.: „Mordercy, macie krew na rękach”, „Kaczyzm zabija”, „To może być każda z nas” czy „Ta krew nie da się zmyć ani rąk, ani z twarzy” czy „Ani jednej Wam nie darujemy”. Zapalili znicze i ustawili je przed siedzibą PiSu, a następnie przemaszerowali Alejami Najświętszej Maryi Panny pod pomnik Ks. Jerzego Popiełuszki. To tam właśnie zanieśli płonące znicze, aby nie zostawiać ich w Alejach, za co w trakcie poprzednich manifestacji byli karani przez policję.
Jak podkreślała większość uczestników dzisiejszej manifestacji, zdecydowali się na udział w tym proteście, aby wyrazić swój ból i gniew z powodu śmierci pszczynianki, ale także aby zapobiec kolejnym podobnym tragediom.
– Trzeba zmienić tę władzę, bo ta władza nie zatrzyma się przed niczym w obliczu tej sytuacji, która miała miejsce w Pszczynie – stwierdził biorący udział w manifestacji radny PO Łukasz Banaś. – PiS wprowadza do parlamentu kolejne ustawy zaostrzające kary do 25 lat więzienia za aborcję. Robi to teraz, kiedy wydarzyła się ta tragedia w Pszczynie. Głęboko w sercu czujemy, że to już są przekroczone wszelkie granice –dodał.
Obecny na proteście senator SLD Wojciech Konieczny powiedział, że jest razem z częstochowiankami, bo to jego obowiązek, obowiązek jako senatora, ale także męża, ojca i lekarza.
– To, co się dziś dzieje i się stało w Pszczynie jest niedopuszczalne – mówił. – Powinniśmy wszystko zrobić, żeby więcej do takich sytuacji nie dochodziło. Wielu myśli, że polityka ich nie dotyka w sferze medycznej. Teraz widzimy, że tak nie jest. Pora , żeby sobie wszyscy uświadomili, że polityka wchodzi z buciorami tam, gdzie nie powinna.
Dodał, iż ma nadzieję, że projekt zakazujący całkowicie aborcję zostanie wycofany i w ogóle nie będzie skierowany pod obrady parlamentu.