Czujność przypadkowego świadka oraz dobre wyszkolenie psa z częstochowskiej policji być może zapobiegły tragedii na drodze. Udało się bowiem zatrzymać kompletnie pijanego mężczyznę, który mają blisko 4 promile alkoholu, próbował siąść za kierownicą swojego samochodu.
Wydarzenie to miało miejsce na terenie gminy Blachownia. Przypadkowy świadek zauważył pijanego mężczyznę, który wsiadł za kierownicę swojego samochodu i odpalił silnik. Mężczyzna od zareagował i uniemożliwił pijanego kierowcy jazdę. Nietrzeźwy kierowca, prawdopodobnie bojąc się, że świadek jego wyczynu zechce zawiadomić policję, uciekł do las. Na miejsce rzeczywiście przyjechała policja wraz z psem tropiącym wabiącym się Nagat.
Jak ustalili policjanci, pijany mężczyzna robił zakupy w jednym ze sklepów w Blachowni. Gdy wyszedł na zewnątrz, a następnie wsiadł do auta i odpalił silnik, ze sklepu wybiegł za nim inny klient, który wyraźnie czuł od kierowcy alkohol i podejrzewał, że jest on mocno pijany. Przytomnie wyciągnął on kluczyki ze stacyjki, uniemożliwiając pijanemu 39-latkowi jazdę.
Gdy zawiadomieni o zdarzeniu policjanci pojawili się na miejsce, pijanego kierowcy już nie było, bo uciekł do pobliskiego lasu.
Policjanci z Blachowni ustalili dane personalne kierowcy i pojechali do jego domu. Tam go jednak nie zastali. Jeden z członków rodziny poszukiwanego, zeznał, że 39-latek nie wrócił jeszcze z pracy. Funkcjonariusze nie uwierzyli. Na miejsce przyjechał aspirant Tomasz Powązka ze swoim czworonożnym partnerem. Pies Nagat bezbłędnie wskazał budynek gospodarczy, w którym ukrył się 39-letni mężczyzna.
Jak się okazało, zatrzymany mężczyzna miał w organizmie prawie 4 promile alkoholu. 39-latek usłyszał już zarzuty, jednak nie przyznał się do kierowania w takim stanie.
Jak informuje Komenda Miejska Policji w Częstochowie, o jego dalszym losie zdecyduje teraz sąd.