Muzeum Monet i Medali im. Jana Pawła II ma już (dopiero?) 12 lat. Zaczynało od pokazywania zbioru liczącego 3.000 eksponatów, uzyskanego od londyńczyka Wojciecha Grabowskiego. Teraz to 11.000 monet i medali związanych z osobą Papieża Polaka, w tym takie rarytasy jak złota moneta bita przez Fidela Castro lub jedyne w Europie złote monety okolicznościowe uratowane na Haiti. Właściciel Muzeum, Krzysztof Witkowski dokłada starań, by nowe numizmaty dedykowane Ojcu Świętemu wciąż powstawały i trafiały do częstochowskiego zbioru.
Nieżyjący już Wojciech Grabowski to kolekcjoner, który mieszkał w Londynie. Na cały świat sławna była kolekcja jego ojca, w którego ślady poszedł. Z tym, że on sam zbierał poloniki, w tym pamiątki dotyczące Jana Pawła II. W rok po śmierci Ojca Świętego, w sierpniu 2006 roku zaproponowano mu pokazanie kolekcji na Zamku Królewskim w Warszawie. Była tam rzeczywiście pokazywana przez dwa miesiące. Prof. Andrzej Rottermund, dyrektor Zamku powiedział: wystawa, którą dzisiaj otwieramy, należy do największych i najpiękniejszych tego typu na świecie.
Ekspozycja trafiła potem do Muzeum Historycznego w Łodzi. Później zaczęły się zawirowania polityczne, skutkiem których dalsze plany pokazywania tych pamiątek w Polsce nieco się zaburzyły. Pan Wojtek wziął więc kolekcję do swojego mieszkania w Warszawie, zdecydowany czekać na lepsze czasy dla tego typu ekspozycji.
– Od 2008 roku próbował też swój zbiór papieski sprzedać – opowiada właściciel i twórca Muzeum Monet i Medali, Krzysztof Witkowski. – Przyjechał do mnie z propozycją zakupu; wziąłem wszystko. To było 3.000 monet oraz medali. Stworzyły podwaliny naszego Muzeum, dedykowanego Janowi Pawłowi II. W tej chwili mamy już jednak 11 tys. eksponatów. Wśród nich był ten od Castro.
W roku 1997 Fidel Castro przyjechał do Watykanu, żeby zaprosić Jana Pawła II na Kubę do odbycia pielgrzymki. Gdy zaproszenie zostało przyjęte, władze w Hawanie wybiły okolicznościową monetę. Ciekawostką jest to, że „wyszła” ona jedynie w 200 egzemplarzach zrobionych dla „swoich”. Tu mowa o tej najcenniejszej edycji – w złocie. Od razu więc moneta stała się rarytasem w świecie kolekcjonerów.
– Pan Wojtek przez swój sentyment do Polski i Jana Pawła II koniecznie chciał włączyć monetę do swojego zbioru – opowiada Witkowski. – Miał kontakty na całym świecie i znał kilka języków perfect – nic mu to nie pomogło. Wybrał się więc na najkrótszą z możliwych wycieczkę na Kubę – tygodniową. – Panie Krzysztofie – mówił mi później – przez cały tydzień piłem wieczorami przy Cuba Libre i zamartwiałem się, żeby mi ktoś tej monety nie podkupił. W ostatnim dniu na dworcu, w takim ich Pewexie czy Baltonie trafiłem ostatni egzemplarz.
Dziś jest on w naszym Muzeum. Nie dość, że ciekawa moneta, to jeszcze takie koszty uzyskania. Dziś jednak są już w Częstochowie te monety dwie – eksponowany jest więc w gablocie i awers i rewers. Mamy też inną monetę – wybitą w 1998 roku na rocznicę wizyty papieskiej. To nominał 100 pesos w złocie, a Jan Paweł II jest wyobrażony na tle bazyliki w Hawanie. Też mamy ją w dwóch egzemplarzach.
Kubańskie numizmaty mają swoją ciekawą historię obok oczywistej wartości kolekcjonerskiej i pamiątkowej. Przebija je jednak moneta z Haiti, której jedyny europejski egzemplarz jest w zbiorze Krzysztofa Witkowskiego. To 500 gurdes z roku 1983. W 1979 roku, podczas pierwszej pielgrzymki do Ameryki Łacińskiej, papież odwiedził Meksyk, Dominikanę i Bahamy. Planowane było również Haiti, ale wyspa miała zbyt krótkie lotnisko, by mogła przyjąć papieski samolot Alitalia. Pas startowy został specjalnie powiększony, by Jan Paweł II mógł wylądować podczas następnego pobytu w Ameryce Środkowej. Doszło do tego w roku 1983.
– Dodajmy, że było to w dwa lata po zamachu na jego osobę – Jan Paweł II zszedł po trapie samolotu, klęknąwszy ucałował ziemię i odprawił nad nią egzorcyzmy – snuje opowieść Witkowski. – Zobaczył biedę panująca na wyspie, więc przemawiając w pałacu prezydenckim, skrytykował reżim za dysproporcje między pałacowym przepychem i nędzą ulicy. Prezydent tak się zdenerwował, że polecił, by cały nakład 1.000 sztuk wybitej w złocie monety okolicznościowej przetopić. Ktoś w mennicy poszedł po rozum do głowy, że uratowane pojedyncze egzemplarze będą mieć niesamowitą wartość.
Kilka monet w ten sposób ocalało, a dwie z nich trafiły na naszą wystawę. Przyznaję, że długo zbiegaliśmy o ich pozyskanie i nie o wszystkich szczegółach można mówić publicznie. Historia jej zdobycia jest na pewno barwniejsza niż ta z opowieści pana Wojtka. Dość, że kiedy gościmy w Muzeum Niemców – a oni mają hopla na tle numizmatyki, to przy niej najbardziej strzelają aparaty fotograficzne. Ustawiają się w kolejce, żeby zobaczyć ją fizycznie, bo nigdzie indziej nie będą mieli takiej okazji.
Krzysztof Witkowski ubolewa, że okazji do nabywania nowości jest coraz mniej. Ostatnie wydanie jakie było, dotyczyło kanonizacji Ojca Świętego w 2014 roku Ostatnia polska edycja medalierska związana była z 100. rocznicą urodzin Karola Wojtyły w roku 2020. Dlatego Muzeum Monet i Medali im. Jana Pawła II wychodzi z własnymi inicjatywami. Wspólnie z Polskim Stowarzyszeniem Sztuki Medalierskiej, dla którego Muzeum było siedzibą, a w szczególności z Bernardem Markiem Adamowiczem z Legnicy, namawiali medalierów, by wykonali prace na zadany temat. Pierwsza duża wystawa będąca tego efektem odbyła się w tym roku na Zamku Królewskim w Warszawie pod hasłem: „Mój Jan Paweł II”. Opowiadała, co pontyfikat Papieża Polaka dał artystom jako ludziom. W fenomenalnej ekspozycji zgromadzono 71 medali – w tym jeden z Moskwy.
– W tej chwili autorka mieszka już w Pradze – tłumaczy nasz rozmówca. – Jest prawosławna, jednak była na Światowych Dniach w Młodzieży w 1991 roku w Częstochowie i na Jasnej Górze. Zapamiętała, że półtora miliona młodych ludzi podniosło ręce, by powitać naszego Ojca Świętego. W tym tłumie były ręce 100 tys. Rosjan, dostarczonych pociągiem dzięki staraniom ks. abp. Tadeusza Kondrusiewicza. Medale z tej wystawy również mamy w Muzeum.
W czasie pandemii odbyła się w Częstochowie niezwykle aktualna wystawa: „Czas ucieka, wieczność czeka”. Inspiracją była tarcza zegara widoczna z papieskiego okna w Watykanie, nosząca taką inskrypcję.
– Siedzieliśmy w domach, układając klocki lego, siedząc przed telewizorem albo myśląc, czy nas nie spotka ten los najgorszy – wspomina właściciel Muzeum Monet i Medali. – Skłaniało to również do rozmyślań nad duchowością i zaowocowało przekazem artystycznym. Otwieraliśmy prezentację w kwietniu 2020 roku w ścisłym lock downie. Na otwarciu byłem ja, jeden fotoreporter, a widownią były książki z wizerunkami Jana Pawła II, poustawiane na krzesełkach. Inicjatorem wystawy był oczywiście pan Adamowicz, który – cóż za ironia losu – zmarł skutkiem pandemii w końcu 2020 roku.
Wystawa miała trafić do Kordegardy naprzeciwko Zamku Królewskiego w Warszawie, oczywiście do tego nie doszło. Zrealizowaliśmy jednak film, będący pamiątką po tym przedsięwzięciu, po medalierskich obrazach pokazujących np. ludzi przytulających się do siebie przez szpitalną szybę albo globus z nałożoną maseczką ochronną.
Za kilka miesięcy – od 28 października – w Muzeum odbędzie się 10. Międzynarodowy Zlot Kolekcjonerów. Organizowany jest wspólnie z Pocztą Polską oraz częstochowskimi Oddziałami: Polskiego Towarzystwa Numizmatycznego i Polskiego Związku Filatelistów. Przyjeżdżają goście z całej Polski oraz numizmatycy ze Słowacji i Węgier. Po dwudniowych edycjach Zlotu tym razem będzie on jednodniowy. Poczta Polska wydaje na dziesięciolecie kolekcjonerską kartę pocztową w specjalnym etui. Będzie więc kolejny rarytas filatelistyczny dla wszystkich wystawiających.
Tadeusz Piersiak, fot. Muzeum Monet i Medali
Czytaj także: Częstochowski teatr rozpoczyna sezon 2023/2024
https://www.kotly-patrzyk.pl/oferta/pompy-ciepla/