fbpx

Michał Świącik: Ten medal to radość

W pierwszy dzień nowego 2023 roku prezentujemy Państwu wywiad przeprowadzony z prezesem Włókniarza Częstochowa Michałem Świącikiem, który po raz pierwszy został opublikowany w Magazynie „Czas na Częstochowę” wydanym przez „Gazetę Regionalną”. Zapraszamy do lektury…

Gazeta Regionalna: Po dwóch latach nieobecności w play-off Włókniarz Częstochowa zakończył sezon na 3. miejscu. Zdobyliście brązowy medal Drużynowych Mistrzostw Polski w PGE Ekstralidze, który był oczekiwany przez kibiców. To duża radość czy mały niedosyt, bo rundę zasadniczą zakończyliście na 2. miejscu i była duża szansa na finał…

Michał Świącik: Na pewno z każdego medalu trzeba się cieszyć, bo zaczynając sezon to każdy klub, każdy zespół liczy na jak najlepsze zdobycze i medale. I tak naprawdę to złoto, to srebro i ten brąz zarezerwowane jest tylko dla trzech drużyn. Z ośmiu walczących zespołów tylko trzy mogą zdobyć medale i stanąć na podium. Zdobycie jednego z tych medali jest dużym sukcesem i zapisaniem się w historii polskiego żużla. Tego brązowego medalu nikt nam już nie zabierze, a dzięki dobrej jeździe zespołu powiększyliśmy klubową kolekcję o kolejny ważny krążek. Czy to jest niedosyt? Nie. Ten brąz to radość. Trudno to nazwać niedosytem. Polacy często sceptycznie podchodzą do srebrnych czy brązowych medali. Czy to w sportach drużynowych czy indywidualnych i pytają się czy nie masz żalu, że zająłeś 2., 3. czy 4. miejsce. Nie. Jest radość. Trzeba odpowiedzieć krótko. Był blisko finał i 1. albo 2. miejsce. Ale mamy brąz i cieszymy się z 3. miejsca. Jest medal, jest duży sukces. Pamiętajmy, że żule w Polsce to najlepsza liga świata, która jest naszpikowana samymi gwiazdami i najlepszymi żużlowcami na świecie. I utrzymać wysoką pozycję w tym gronie jest bardzo trudno. Ja przypomnę tylko, że na zapleczu mamy 1. i 2. ligę i tysiące kibiców marzy o jeździe w PGE Ekstralidze, a co dopiero o zdobywaniu medali. Myślę, że po tym co było w 2015 roku, i niebycie Włókniarz w sporcie żużlowym to w ciągu 6-7 lat zdobyliśmy 2 brązowe medale DMP plus wiele medali w juniorskim ściganiu w Polsce i na świecie to jest to bardzo duży sukces Włókniarza.

Jakie były pozytywy Włókniarza w seniorskiej drużynie, bo później zapytam o worek medali w młodzieżowych rozgrywkach…

– Na pewno pozytywem drużyny, tak jak przed chwilą powiedziałem, była 2. pozycja po rundzie zasadniczej w PGE Ekstralidze i zdobycie brązowego medalu na koniec sezonu. Z drugiej jednak strony musimy też pamiętać o budowaniu zespołu. Myślę tutaj o Kacprze Worynie. Wskoczył na wyższy poziom, co daje nam handicap w przyszłym sezonie. To są pozytywy seniorskie. Ale takim kolejnym pozytywem drużyny Włókniarza jest skala marketingowa. Bo notując dobre wyniki w meczach to pozwala nam prężnie działać na rynku zwrotu marketingu. Wszyscy wiemy, że sport zawodowy opiera się na wsparciu finansowym. Bez odpowiednich inwestycji nie byłoby żadnych sukcesów i to nie tylko w żużlu. W różnych dyscyplinach jest to różnie uregulowane. Są strategiczni sponsorzy, są mniejsi sponsorzy. Oczywiście żużel jest jedną z czołowych dyscyplin w Polsce, ale jeśli chodzi o wpływy z tytułu tych tzw. generalnych sponsorów to jeszcze daleko nam do piłki nożnej, ale powolutku sobie jakoś radzimy i sukcesy pierwszej drużyny zawsze dobrze wróżą w rozmowach z potencjalnymi sponsorami. Zdobycie tego 3. miejsca jest według mnie największą radością i największym sukcesem. Ale też indywidualnie ocena poszczególnych zawodników. Kacper Woryna, Jakub Miśkowiak i Leon Madsen, który indywidualnie „gryzie” Bartka Zmarzlika na świecie. Ja zawsze mówiłem, że zawodnik, który jedzie dobrze w polskiej ekstralidze i Leon takim zawodnikiem jest od lat to zawsze ma szansę bić się o mistrza świata. Leon jest naszym kapitanem i życzę mu jak najlepiej.

Dużo radości przynieśli też młodzieżowcy. Mateusz Świdnicki i Jakub Miśkowiak zdominowali finał Indywidualnych Mistrzostw Polski Juniorów, a także zdobyli medale w parach, w MDMP i pokazali się z dobrej strony w innych juniorskich zawodach. Niestety, ale ta para przechodzi z wieku juniora do seniora i czy Włókniarz w przyszłym sezonie na tym nie ucierpi?

– Coś się kończy i coś się zaczyna. W ostatnich latach bardzo dużo inwestowaliśmy w naszą młodzież. To były środki zdecydowanie większe niż u naszych kolegów z innych zespołów. Mieliśmy taką politykę, aby szkolić i inwestować w młodzież. Jak na razie nie ma systemu, który wynagradza kluby żużlowe w Polsce za szkolenie młodzieży. My mamy szkolenie na wysokim poziomie, ale są w Polsce ośrodki, które kalkulują rachunek finansowy. Nie szkolą, bo finansowo to się dla nich nie opłaca. My podejście mamy inne. Jeśli chodzi o korzyści z tytułu szkolenie to moim zdaniem jesteśmy na poziomie przedszkola. Inni zamiast szkolić to przesuwają pieniążki na pierwsze zespoły, a co jakiś czas wypożyczają zawodników młodzieżowych. Finansowo wychodzą na tym lepiej niż zespoły, które same szkolą swoich zawodników. Ale jak na razie nie podjęliśmy decyzji o zwolnieniu tej lokomotywy szkoleniowej w Częstochowie. Nie myślę o całkowitym zaprzestaniu, ale o zastanowieniu się nad rachunkiem ekonomicznym, który nie jest na tą chwilę wspierany przez organy zarządzające, nad czym ubolewam. Mateusz Świdnicki i Kuba Miśkowiak odchodzą z pozycji juniorskich. Mateusz przenosi się do Krosna, a Kuba zostaje u nas na pozycji U24. Na ich miejsce wchodzą Franek Karczewski i Kajetan Kupiec. Trzecim juniorem będzie Kacper Halkiewicz, a czwartym goniącym ta trójkę będzie Szymon wolski, który na tą chwilę jest czwartym młodzieżowcem w tej grupie.

Franciszek Karczewski z 1. ligi musi szybko przestawić się na starty w Ekstralidze…

– Franek w 2022 roku był wypożyczony do Wilków Krosno i udowodnił, że potrafi jeździć. Gdyby nie ten młody chłopak to uważam, że Wilki nie awansowałyby do Ekstraligi. Franek w meczu finałowym z Zieloną Górą zrobił na swoim torze punktowy komplet więc jest na pewno wartościowym zawodnikiem. Jest zawodnikiem, który dwa lata wcześniej w klasie 250 cc w barwach Włókniarza zdobył Puchar Polski więc ten chłopak ma papiery do jazdy. Nie inaczej jest też z Kajtkiem Kupcem, który wymaga dopracowania. Kacper Halkiewicz też w 2022 pokazywał się z dobrej strony. Niech kibice się nie martwią, bo w materii młodzieżowców dobrze stoimy. Mieliśmy wicemistrza ekstraligi w miniżuzlu. Mieliśmy mistrza Polski i 4. zawodnika w Polsce w klasie 250cc. Zdobyliśmy też drużynowy tytuł mistrza Polski w klasie 250cc. Ale to niestety nie przekłada się na korzyści finansowe dla klubów.

Zapytam jeszcze o zawodników, którzy odeszli z Włókniarza: To Bartosz Smektała, Jonas Jeppesen, Mateusz Świdnicki, o którym przed chwilą rozmawialiśmy i Fredrik Lindgren. Szwed po 5 latach startów we Włókniarzy żegna się z Częstochową… Co miało na to wpływ? Były momenty, że kibice byli bardzo niezadowoleni z postawy Fredrika Lindgrena. Czy te kilka meczów, w których pojechał poniżej swoich możliwości zadecydowały o rozstaniu?

– Robiliśmy wszystko co w naszej mocy, aby Jonas Jeppesen wszedł na wysoki poziom żużla, który umożliwiłby mu ściganie się w Ekstralidze. Niestety, ale przed Jonasem jest jeszcze dużo pracy w tym zakresie. Bartek Smektała był u nas dwa sezony. Myślę, że po tych dwóch sezonach dużo wyniósł dobrego z jazdy w Częstochowie. Przyczynił się walnie do zdobycia tego 3. miejsca i brązowego medalu. Współpracę z Bartkiem wspominam bardzo dobrze. Natomiast nasze drogi się rozstają. Jest inna koncepcja budowy zespołu i „Smyku” wraca do Leszna. Mateusz Świdnicki przechodzi do Wilków Krosno i zobaczymy, go ponownie w Częstochowie w meczu ligowym z Wilkami.

I pozostał nam Fredrik Lindgren. Tak jak chwilę temu zaznaczyłem, były momenty, że kibice byli bardzo niezadowoleni z postawy Fredrika Lindgrena. Widać, że kredyt zaufania się wyczerpał…

– Ja za te wszystkie lata dziękuję ślicznie Fredrikowi za walkę dla Włókniarza. Jednak były momenty w tym sezonie, że pojawił się znak zapytania, czy Fredrik jest w stanie dalej nas reprezentować. Było tak np. po Grand Prix w Gorzowie. Fredrika nie było też z nami przez kilka spotkań… To dało nam kilka znaków zapytania. Czy zawodnik jest w pełni dyspozycyjny czy w przyszłym sezonie będzie się ścigał we wszystkich meczach? Tak jak powiedziałem, Fredrik zrobił bardzo dużo dla Włókniarza. Będziemy o tym pamiętać, ale jak w każdym sporcie, jak w każdym klubie następują pewne zmiany. Dziękując Fredrikowi życzę mu jak najlepiej w nowym klubie. Jednocześnie myślę, że zmiany, które nastąpiły w Częstochowie na pozycji Fredrika okażą się dobrym posunięciem. Pozyskaliśmy Duńczyka Mikkela Michelsena, który prezentuje bardzo wysoki poziom i myślę, że kibice będą z jego wyników bardzo zadowoleni.

Pozyskaliście Michelsena i o tym mówiło się już w tracie sezonu, że będzie nowym żużlowcem Włókniarza. Może prezes zdradzić, kto pierwszy do kogo wykonał ruch i kiedy to mniej więcej było?

– Nie będą zdradzał szczegółów z rozmów, ale mamy bardzo dobry kontakt z Mikkelem od lat. Przed laty dużo u nas trenował. W 2017 roku trenował pod okiem trenera Lecha Kędziory. Teraz mamy taki zbieg okoliczności, że Mikkel do nas przychodzi i też będzie trenował pod okiem trenera Kędziory. Gdzieś zawsze nadawaliśmy na tych samych falach jeśli chodzi o żużel. Ja się cieszę, że nastąpił kontakt między teamem Mikkela i nami. Dograliśmy szczegóły. Mikkel mieszka w Rybnik więc blisko Częstochowy. To młody i utalentowany zawodnik. Jednocześnie będzie miał blisko, aby potrenować na częstochowskim torze i być częściej na treningach. We Włókniarzu jeśli mamy zawodnika to kibicujemy mu też w turniejach indywidualnych.

Drugim i ostatnim zawodnikiem, który przyszedł do Włókniarza to wychowanek częstochowskiego klubu Maksym Drabik, który jak dotąd jako senior nie mógł się pokazać w Częstochowie. Mamy taki skład na 2023 rok: Leon Madsen, Mikkel Michelsen, Kacper Woryna, Maksym Drabik, Jakub Miśkowiak, Francieszek Karczewski i Kajetan Kupiec… Wiem, że działacze i trenerzy nie lubią takich pytań, ale kibice z kolei lubią czytać te odpowiedzi i deklaracje. Jakie będą plany na nadchodzący sezon 2023 i o co będziecie walczyć?

– Patrząc na skład zespołu i kierunek jego budowy to trzeba powiedzieć, że chcemy powalczyć w nowym sezonie o najwyższe trofea. Natomiast jako człowiek z żużlowym doświadczeniem to chciałbym powiedzieć, że rzucanie teraz jakiś buńczucznych deklaracji o zdobyciu złota to nie jest absolutnie w naszym stylu. A już na pewno nie popieram czegoś takiego, aby przed sezonem rozdawać medale itp. Oczywiście sezon jest długi. To jest sport i wszystko może się wydarzyć. W tym roku troszeczkę inaczej podchodzimy do tego. Trzeba mówić głośno, że chcemy walczyć o to co najlepsze. Prosto jednak nie będzie, bo inne zespoły też będą mocne i powzmacniały się. Nie ma już podwójnej z/z, która wypaczała wynik rozgrywek. Myślę, że będą ciekawe i ładne mecze. Przy tym potencjale drużyn losy medali zostaną rozdzielone na finiszu ligi. Będziemy walczyć o to, by na naszych szyjach zawisł medal z jak najlepszego kruszcu…

Dziękujemy za rozmowę

AK, fot: AK

Wywiad z prezesem Włókniarza Michałem Świącikiem ukazał się w Magazynie „Czas na Częstochowę” wydanym przez „Gazetę Regionalną”.

Michał Świącik: Ten medal to radość 2
Michał Świącik: Ten medal to radość 3
Michał Świącik: Ten medal to radość 4
Michał Świącik: Ten medal to radość 5
Michał Świącik: Ten medal to radość 6
Michał Świącik: Ten medal to radość 7
Michał Świącik: Ten medal to radość 8
Michał Świącik: Ten medal to radość 9
Michał Świącik: Ten medal to radość 10