Czy można łączyć elementy tradycji indiańskich plemion z własnym głosem artystycznym? Wystarczy zanurzyć się w fascynującym świecie Magdaleny Uchrońskiej, by przekonać się, że TAK! W inspirującym wywiadzie z twórczynią mandali odkryjemy tajemnice jej procesu twórczego oraz znaczenie, jakie mandale odgrywają w jej życiu. Niech rozmowa z pełnym pasji i głębi artystycznym duchem zaprosi nas do odkrycia nowych horyzontów i rozbudzi ciekawość.
Zacznijmy od samego początku Pani artystycznej drogi. Jak odkryła Pani swój talent?
– Zawsze lubiłam malować i dekorować. Już jako młoda dziewczyna ciągle upiększałam swój pokój. Od czasu do czasu malowałam obrazy i wykonywałam tynki ozdobne na ścianach w projektowanych przeze mnie wnętrzach. Kreacja towarzyszyła mi przez całe życie, natomiast momentem przełomowym był wyjazd do Peru. Mieszkałam tam przez dwa tygodnie w dżungli w wiosce plemienia Shipibo. Był to czas wyciszenia, zagłębienia się w siebie i połączenia z naturą.
W ciągu dnia obserwowałam ludzi, którzy nigdzie się nie spieszą i wykonują swoje codzienne zadania w spokoju i radości. Kobiety wyszywały piękne wzory na ubraniach i tworzyły bransoletki z koralików. Były to dzieła sztuki wypełnione znaczeniem, pełne symboli. Wieczorami zbieraliśmy się w kręgu i śpiewaliśmy tradycyjne pieśni. Ta wyprawa całkowicie zmieniła moje postrzeganie świata i zrobiła przestrzeń w mojej głowie na coś nowego, czułam, że wszystko się zmieniło. Po powrocie zaczęłam malować mandale, malowałam je codziennie przez pół roku, otwarły się we mnie drzwi do przestrzeni kreacji, pełnej kolorów i wzorów , które wylewały się na płótno.
Co sprawiło, że głównym tematem Pani prac są mandale?
– Przez wiele lat zajmowałam się rozwojem osobistym, interesowałam się starożytnymi cywilizacjami, oraz kulturą tradycyjnych plemion. Zgłębiałam tajemnice duszy, ciała i umysłu medytując, praktykując tai chi. Uczestniczyłam w kręgach pieśni tradycyjnych plemion Yawanawa czy Huni Kuin, podczas, których usłyszałam wiele historii i przekazów o działaniu świata i zamieszkujących go istot. Wszystkie te doświadczenia łączył jeden wspólny mianownik, koło życia – mandala.
Mandala to rysunek na planie koła, który wywodzi się z tradycji hinduskiej. Cywilizacja zachodnia zafascynowała się tą formą twórczości za sprawą Junga. Dostrzegł on w tej figurze właściwości terapeutyczne wspierające osiągnięcie równowagi. Jakie emocje towarzyszą Pani przy pracy twórczej?
– Praktykując aktywną imaginację wg metody K.C Junga, nabyłam umiejętności zagłębiania się w swoją psychikę, oraz rozpoznawania znaczenia symboli, które pojawiają sie w wizjach, czy snach. Malując mandalę przebywam wewnętrzną podróż od narodzin do śmierci, każdy kolejny krąg symbolizuje początek i koniec, ciągły ruch, zmianę i transformację. Zawsze maluję mandale w jakiejś intencji, w związku z tym we mnie wybudzają się procesy kompatybilne z tą intencją. Czasami malowanie jest proste i przyjemne, ”płynie”, a czasami gdy jest we mnie opór w danym tym temacie, coś do „naprawienia”, wiąże się to z emocjami, które chcą sie uwolnić. Często wtedy tańczę i śpiewam, gram na bębnie lub medytuję.
Czy tworzenie mandali to czasochłonny proces? Jak wygląda on „od kuchni”?
– Malowanie mandali jest dynamiczne, nigdy nie wiem, co namaluję , po prostu poddaje się temu, co przychodzi. Niektóre mandale można powiedzieć same się malują, a czasami podczas malowania całkowicie się zmieniają więc np. zmieniam kolor na zupełnie inny , wtedy mają one wiele warstw w głąb, tak jakby były nałożone jedna na drugą. To jakby historia która opowiadam w tej mandali miała kolejny rozdział lub tom. Ze względu na ilość detali trwa to czasami tydzień, a czasami parę miesięcy.
Na ile trzeba umieć malować, żeby móc stworzyć mandalę? Czy tej umiejętności można się nauczyć?
– Wszystkiego można się nauczyć, zależy to moim zdaniem od chęci i ilości poświęconego czasu, zaangażowania. Dobrze jest nie porównywać się i nie dążyć do wyznaczonych kanonów, każdy ma swój niepowtarzalny styl, wystarczy go odkryć i praktykować. Malowanie przychodzi mi dosyć łatwo, natomiast miałam duży problem ze śpiewaniem, do tego wszyscy zawsze mnie uciszali, ale uwielbiam śpiewać i uparłam się, że będę to robić . Codziennie przez prawie dwa lata ćwiczyłam głos przez kilka godzin. Prawdopodobnie nie będę piosenkarką, ale zdarza mi się prowadzić kręgi śpiewania.
Na co dzień pasjonuje się Pani kulturą i sztuką plemion Ameryki Północnej i Południowej. Skąd tak niecodzienne zainteresowania?
– Kiedy byłam mała, mój tata z wujkiem zabrali mnie do lasu i opowiadali historie o Indianach, którzy rzekomo mieszkali w tym lesie. Budowaliśmy szałas, rysowaliśmy na korze z drzewa, zrobiliśmy łuk i rozpaliliśmy ognisko. Byłam zafascynowana tymi opowieściami, pamiętam, że śniłam o tym i opowiadałam wszystkim dzieciom, że u mojej babci w lesie mieszkają Indianie. Myślę, że wtedy zasiali we mnie ziarno ciekawości, która poprowadziła mnie w kierunku eksplorowania tej kultury.
Wystawę Pani prac zatytułowaną: KOŁO ŻYCIA | MITAKUYE OYAS’IN można obecnie podziwiać w Ośrodku promocji Gaude Mater w Częstochowie. Nie ulega wątpliwości, że zaprezentowane tam prace odzwierciedlają niezwykłą precyzję i wyczucie estetyczne. Gdzie szuka Pani inspiracji?
– Zawsze znajduję inspiracje w głębi siebie, w wizjach. Uważam, że nasz wewnętrzny świat ma nieograniczona możliwość kreacji, wystarczy skierować tam swoja uwagę. Ale jest wiele czynników zewnętrznych, które te wizje wybudzają, czasami są to podróże, kontakt z naturą, spotkania z ludźmi, które głęboko mnie dotykają,
Wielu początkujących artystów zastanawia się, czy da się łączyć twórczość z karierą zawodową. Jak wyglądała Pani ścieżka kariery?
– Moje doświadczenie jest takie, że życie z pasji – malowania jest możliwe. Zaczynałam, nie wiedząc nic o sprzedaży obrazów i o tym jak poruszać sie w „świecie sztuki”. Wiele lat zajmowałam się promowaniem talentów innych osób oraz organizowałam warsztaty. To doświadczenie bardzo mi pomogło. Pomyślałam, że jeśli potrafię wypromować kogoś od zera, to mogę to zrobić również dla siebie. Okazała się, że jest to trudniejsze, bo po pierwsze trzeba połączyć malowanie z byciem managerem, po drugie wymagało to ode mnie dużo samodyscypliny, ale krok po kroku, każdego dnia wykonuje tą pracę, by to, co maluję mogło zostać zobaczone.
Dziękujemy za rozmowę.
Czytaj także: Czy pasję można przekuć w biznes?