Częstochowski sąd ogłosił dzisiaj upadłość likwidacyjną Huty Częstochowa. Odrzucił tym samym wniosek o kupno zakładu złożony przez potencjalnych inwestorów. Sąd stwierdził, że nie ma podstaw prawnych, aby złożyli oni te wnioski, gdyż nie są wierzycielami częstochowskiego przedsiębiorstwa.
Sąd wyznaczył już syndyka masy upadłościowej. Został nim Mieczysław Radecki, dotychczasowy sądowy nadzorca majątku Huty.
Pracownicy Huty Częstochowa nie kryją rozczarowania, a nawet wściekłości.
– Jesteśmy zaskoczeni, że nie zastosowano w przypadku naszego zakładu formuły pre-pack, która dawałaby nie tylko realną szansę na uratowanie zakładu, ale także na zachowania naszych miejsc pracy. – mówią. – – Taka forma upadłości byłaby zdecydowanie korzystniejsza, a teraz postanowienie sądu oznacza nic innego, jak całkowitą likwidację Huty.
Dzisiejsza decyzja sądu daje możliwość syndykowi na szukanie potencjalnych dzierżawców zakładu. Zainteresowanie wydzierżawieniem Huty wyraziły dwie firmy: Cognar z Poraja oraz spółka Corween Investments, która była również zainteresowana nabyciem częstochowskiego zakładu.
Decyzje w tej sprawie mają być podjęte być może już w przyszłym tygodniu.
Upadłość likwidacyjna Huty Częstochowa stawia pod znakiem zapytania los liczącej blisko 1,2 tys. załogi zakładu. Od czerwca pracownicy Huty są na tzw. postojowym i otrzymują niepełne wynagrodzenie. W zakładzie przybywa stale niespełna 160 osób, które są niezbędne dla utrzymania działalności Huty.
Poza zatrudnionymi w samej Hucie Częstochowa pracownikami kłopoty mają także również osoby pracujące w spółkach współpracujących z zakładem hutniczym. Łącznie z hutnikami chodzi o blisko 5 tys. osób.