Dziura ozonowa jest coraz mniejsza. To efekt wysiłków całego świata.
Dziura ozonowa od lat jest przedmiotem zmartwień naukowców na całym świecie. Walka o przywrócenie odpowiedniej kondycji ozonosferze – tak ważnej dla zdrowia i życia nie tylko ludzi, ale także zwierząt i roślin – zjednoczyła ekspertów i polityków z wielu zakątków globu. A co najważniejsze, przynosi efekty. Z inicjatywy Organizacji Narodów Zjednoczonych 16 września obchodzony jest Międzynarodowy Dzień Ochrony Warstwy Ozonowej.
Znajdująca się w odległości 10-50 km od powierzchni Ziemi ozonosfera spełnia istotną funkcję w kontekście działania całej naszej planety. Rolą obecnych w tej części stratosfery cząsteczek ozonu jest pochłanianie promieniowania ultrafioletowego. Jego ograniczanie jest niezwykle ważne, ponieważ w nadmiernej ilości jest zabójcze dla organizmów żywych – zarówno zwierząt, jak i roślin. Wieloletnie zaniedbania ludzkości doprowadziły jednak do degradacji warstwy ozonowej. Głównych przyczyn tego negatywnego zjawiska eksperci upatrują w szerokim wykorzystywaniu substancji zubożających tę warstwę. Wśród nich wymienia się freony, które jeszcze nie tak dawno służyły m.in. jako czynniki chłodzące w lodówkach i urządzeniach klimatyzacyjnych.
– Dziura ozonowa to nic innego niż spadek stężenia ozonu w stratosferze. To zjawisko, które jest bardzo niebezpieczne dla zdrowia i życia ludzi. Zbyt duża ekspozycja na promienie ultrafioletowe może bowiem przyczyniać się do wielu problemów. Najpoważniejsze z nich to uszkadzanie włókien kolagenowych w skórze, prowadzące do przyspieszania procesu starzenia się, a także powodowanie nowotworów skóry, uszkadzanie łańcuchów DNA czy nawet degeneracja oczu w postaci zaćmy. Dodatkowo, intensywna emisja UV to także zagrożenie dla całego ekosystemu naszej planety. Rośliny wystawione na zabójcze promieniowanie są narażone m.in. na kłopoty związane z procesem wzrostu – mówi Dawid Okrój, specjalista ds. ochrony środowiska z Amest Sp. z o.o.
Na ratunek ozonosferze
Problemy związane z powstaniem dziury ozonowej zostały zauważone przez naukowców w II połowie XX wieku. Niedługo później, jeszcze w latach 80., podjęto działania, których celem była odbudowa ozonosfery, zdegradowanej m.in. przez freony i halony. 16 września 1987 roku – pod auspicjami Organizacji Narodów Zjednoczonych – podpisany został Protokół Montrealski. Dzięki niemu, a także innym porozumieniom o charakterze międzynarodowym, udało się powstrzymać emisję związków chemicznych niszczących ozon. Do dziś emisja freonu spadła o ok. 90 proc., a od 2000 r. warstwa ozonowa odbudowuje się w tempie ok. 2 proc. rocznie.
W ten sposób doprowadzono do sytuacji, w której pokłady ozonu w stratosferze są coraz większe. Według informacji przekazanych w 2019 r. przez Program Środowiskowy Organizacji Narodów Zjednoczonych, problem może zostać w pełni zażegnany już za 30-40 lat.
Walcząc z dziurą ozonową walczymy z globalnym ociepleniem
Eksperci z Uniwersytetu Nowej Południowej Walii w Sydney wykazali, że przeciwdziałanie dalszej degradacji ozonosfery, polegające na zaprzestaniu emisji m.in. freonów, w wydatny sposób przyczyniło się do powstrzymywania innego światowego problemu, jakim jest globalne ocieplenie. Zdaniem naukowców, gdyby nie zrezygnowano z użycia tych szkodliwych substancji, temperatura na Ziemi w 2050 r. byłaby wyższa prawie o 1°C, a w niektórych regionach, np. w Arktyce, nawet o 4°C.
– Dziś świat stoi przed koniecznością przeciwdziałania wielu problemom ekologicznym. Walka z dziurą ozonową czy globalnym ociepleniem należą do najważniejszych z nich. Równie dużym wyzwaniem jest edukacja całego społeczeństwa. Musimy nieustanie pokazywać, że każde działanie człowieka ma wpływ na to, jak będzie wyglądał nie tylko świat, w którym my żyjemy, ale także ten, który pozostawimy kolejnym pokoleniom – podkreśla Dawid Okrój.