fbpx

Częstochowska radna walczy o zakaz polowań w mieście

Małgorzata Iżyńska, radna Miasta Częstochowy i jednocześnie Społeczny Konsultant ds. Ochrony Zwierząt w Częstochowie złożyła do prezydenta miasta, Krzysztofa Matyjaszczyka interpelację w sprawie wyłącznie gruntów Gminy Miasta Częstochowy z obwodów łowieckich. Jej zdaniem fakt, że na terenie miasta znajdują się obszary łowieckie, na których terenie myśliwi mogą polować z użyciem ostrej amunicji jest niedopuszczalny.

Częstochowska radna walczy o zakaz polowań w mieście 2
  • Kiedy mówię ludziom, że na Wyczerpach, Mirowie czy Stradomiu można urządzać oficjalne polowania, są oni zaskoczeni i nie dowierzają, że tak jest – mówi radna. – Tymczasem w całym mieście mamy aż dziesięć obszarów, na których myśliwi mogą polować. Te obwody łowieckie znajdują się często bardzo blisko domów, czasami zaledwie kilkadziesiąt metrów od płotów prywatnych nieruchomości, a także w rejonach, gdzie ludzie od lat tradycyjnie chodzą na spacery, jeżdżą na rowerze czy konno. To niezwykle groźne, zwłaszcza teraz, po nowelizacji przepisów dotyczących prawa łowieckiego, które stawiają myśliwego na uprzywilejowanej pozycji.
    Jak przekonuje Małgorzata Iżyńska, już teraz, nieświadomi niczego częstochowianie mogą się znaleźć na terenie, na którym odbywa się polowanie i być narażeni na utratę zdrowia, a nawet życia. Kiedy prawo dopuści używanie w trakcie polowań tłumików wyciszających strzały, może być jeszcze gorzej.
  • Zagrożenie jest realne – uważa radna. – Przecież ciągle słyszymy o wypadkach na polowaniach. Ci ludzie sami często do siebie przez pomyłkę strzelają, myląc innych uczestników polowania ze zwierzyną. Jak więc w takiej sytuacji ma się czuć bezpiecznie człowiek, który chce niedaleko swojego domu, w mieście, iść na przykład na spacer z psem?
    Jak opowiada Małgorzata Iżyńska, wiele razy była świadkiem działań myśliwych w jej dzielnicy Mirów. Widzi polujących wielokrotnie, kiedy idzie na spacer z psem czy jeździ konno.
  • Miasto inwestuje w ścieżki rowerowe, szlaki dla pieszych, a tymczasem w tych samych miejscach, na obszarze Częstochowy ktoś urządza polowania i używa broni – mówi Małgorzata Iżyńska. – Jak się to ma do działań naszego samorządu, aby promować miasto, aby zachęcać turystów do korzystania z uroków Jury, także na obszarze Częstochowy?
    Jak przekonuje radna, nie jest ona odosobniona w swoich obawach. Otrzymuje wiele zgłoszeń, nie tylko z Mirowa, o polowaniach odbywających się niemal pod oknami częstochowian. Takie przypadki zgłaszają między innymi mieszkańcy Stradomia, którzy często widują myśliwych polujących na łąkach między ich domami.
    Jak się okazuje, z obwodami łowieckimi wytyczonymi na terenie miasta ma problem nie tylko Częstochowa. Od kilku miesięcy o zakaz polowań na terenie gminy walczy na przykład Sopot.
  • Na terenie naszego miasta mamy sporo lasów, które zostały włączone w obwody łowieckie – opowiada Jan Pawłowski z zarządzania kryzysowego sopockiego samorządu. – Te zagajniki znajdują się na osiedlach, na których mieszka wiele osób. Zgodnie więc z granicami obwodów łowieckich, myśliwi mogą tam urządzać polowania dosłownie między blokami.
    Jak przekonuje reprezentant władz miejskich Sopotu, problem z myśliwymi w ostatnim czasie mocno się nasilił. Jego zdaniem ma to związek z wprowadzonymi przepisami dotyczącymi zwalczania ASF, czyli afrykańskiego pomoru świń. Ponieważ choroba ta występuje także wśród dzików, prawo daje myśliwym możliwość do dużego odstrzały tych zwierząt.
  • Istotnie, dzików w naszym rejonie jest więcej niż kiedyś – przyznaje Jan Pawłowski. – Można je spotkać w samym mieście w wielu miejscach, ale moim zdaniem wydanie pozwolenia na odstrzał w takiej sytuacji nie jest najlepszym rozwiązaniem. Dziki powinno się wyłapywać, badać, i dopiero, gdy okażą się chore, eliminować. Prewencyjny odstrzał, zwłaszcza w mieście, to złe rozwiązanie.
    Sopot ma za sobą już większość formalności i prawdopodobnie niebawem pozbędzie się myśliwych z miasta. Częstochowa dopiero zaczyna walkę o likwidację obwodów łowieckich na terenie miasta.
    Jak przekonuje Małgorzata Iżyńska, wyłączenie gruntów gminy z obwodów łowieckich, to jeden ze sposobów, aby nie było polowań w mieście. Drugim jest masowe składanie przez częstochowian oświadczeń o niewyrażeniu zgody na polowania myśliwych na gruntach prywatnych.
  • Zgodnie z nowymi przepisami samorządy, ale też wszyscy prywatni właściciele i użytkownicy gruntów, mogą ubiegać się o zakaz wstępu dla myśliwych. ( art. 27 b Ustawy o prawie łowieckim ) – napisała w interpelacji radna Iżyńska. – Prywatni właściciele gruntów mogą składać oświadczenia w starostwach powiatowych. Na ich podstawie myśliwi nie będą mogli na wskazanym terenie polować, ale będą mogli na niego wchodzić”.
    Jak mówi Małgorzata Iżyńska, ona nie walczy z myśliwymi, ale walczy o bezpieczeństwo częstochowian i turystów odwiedzających nasze miasto.
  • Sama idea polowania na zwierzęta jest mi jak najbardziej obca, ale ja nie walczę z łowiectwem jako takim – przekonuje radna Iżyńska. – Jeżeli ktoś ma takie hobby, że lubi zabijać zwierzęta, to trudno, ale niech przynajmniej nie robi tego w mieście, w sąsiedztwie domów, narażając przypadkowe osoby.