fbpx

Częstochowianki wystąpiły przeciwko wczorajszej decyzji Trybunały Konstytucyjnego

Częstochowianki wystąpiły przeciwko wczorajszej decyzji Trybunały Konstytucyjnego.

[post_gallery]

W mieście, podobnie jak w kilkudziesięciu innych miastach Polski zorganizowano protest w związku z orzeczeniem TK zaostrzającym przepisy aborcyjne. Na palcu Biegańskiego zebrało się ponad pół tysiąca osób. Były to głównie kobiety w różnym wieku, ale także wielu młodszych i starszych mężczyzn popierających prawa kobiet. Chociaż pogoda była ładna i nie padał deszcz, niektóre kobiety przyszły na protest z czarnymi parasolkami, nawiązując przy tym do odbywających dokładnie 4 lata temu podobnych protestów kobiet.

Niezadowolenie, a nawet wściekłość uczestników protestu widać było nie tylko w ich radykalnych, czasami niecenzuralnych okrzykach i treści transparentów, ale także w licznych wystąpieniach. Manifestanci przekonywali, że PiS, rękami Trybunału, skazuje kobiety na piekło, na wyobrażalne tragedie związane z nakazem urodzenie poważnie uszkodzonego płodu, który często nie przeżyje nawet kilku godzin. Były rozgoryczone, że wykorzystując epidemię, gdy nie wolno manifestować normalnie swoich poglądów, rządzący, a także Kościół właśnie teraz wprowadza de facto całkowity zakaz aborcji, gdyż ponad 90 procent przeprowadzonych pod mocą dotychczas obowiązującej ustawy dotyczyło właśnie przesłanki związanej z nieuleczalną, śmiertelną chorobą płodu, czy też poważną jego deformacją lub niedorozwojem uniemożliwiających mu przeżycie.

Za wczorajszą decyzję TK protestujące obwiniały Prawo i Sprawiedliwość, a w szczególności jego prezesa Jarosława Kaczyńskiego.

Kobiety przyszły na plac z hasłami: „To jest wojna”, „Piekło kobiet”, „Kaja Godek miała wybór”, a także „Rodzić z miłości, nie z przymusu”.

Na placu Biegańskiego obecna była także policja, która nawoływała do rozejścia się protestujących. Gdy funkcjonariusze podeszli do jednej z przemawiających organizatorek, chcąc ją wylegitymować, tłum ruszył „z odsieczą”, skandując: „Policja też ma żony”.

Po trwających ponad pół godziny wystąpieniach, osoby obecne na placu przeszły pod biura posłów PiS w II Alei. Do idących środkiem Alei, dołączali kolejni częstochowianie i liczba uczestników protestów niemal się podwoiła. Z radiowozu, który towarzyszył tłumowi policja kilkakrotnie bezskutecznie nawoływała do rezygnacji z marszu. Wielu kierowców, słysząc policyjne komunikaty, na znak poparcia dla protestujących głośno trąbiło.

Przed siedzibą PiS zapalono znicze, pozostawiono także wieszaki – symbol walki kobiet o możliwość legalnego i bezpiecznego przerywania ciąży. Protest przebiegał spokojnie, chociaż w pewnej chwili doszło do nerwowej sytuacji, gdy policjanci pilnujący wejścia do lokalu Prawa i Sprawiedliwości, zatrzymali młodego mężczyznę stawiającego znicz i zabrali do bramy. Reakcja tłumu była natychmiastowa. Tłum zaczął skandować w obronie młodego mężczyzny i ruszył w stronę wejścia. 21-letni chłopak po chwili został wypuszczony. Został spisany przez policję, bo jak mu powiedzieli funkcjonariusze, musieli sprawdzić, czy…nie jest osobą poszukiwaną.
Cały protest trwał około półtorej godziny. Spod siedziby PiS protestujący rozeszli się do domów.