fbpx

Częstochowianin dokonał obywatelskiego zatrzymania pijanego kierowcy. Być może dzięki temu ma drodze nie doszło do kolejnej tragedii

Obywatelskiego zatrzymania dokonał częstochowianin Jakub Marek. Gdy zauważył, że jedną z ulic Częstochowy jedzie pijany kierowca, zadzwonił na policję i ruszył za nim w pościg. Dzięki jego postawie być może nie doszło do kolejnej tragedii na naszych drogach.

Całe zdarzenie miało miejsce w miniony piątek. Kiedy około godziny 17 pan Jakub wyszedł z pracy i zamierzał spokojnie wrócić do domu, do swoich dzieci, zauważył, że na ulicy przy jego firmie znajduje się dziwny samochód.

– To był srebrny fiat brava – opowiada Jakub Marek. – Auto wyjechało wprost na mój samochód. Zahamowałem, fiat stanął blisko mojego auta. W fiacie była uchylona szyba. Kierowca siedział bardzo blisko kierownicy, sapał, był spocony, wszystko  w środku było zaparowane.  Wydało mi się to podejrzane, więc postanowiłem sprawdzić, co się dzieje. Myślałem z początku, że może kierowca ma udar, ale po chwili zorientowałem się, że mężczyzna jest po prostu pijany. Wtedy fiat zaczął uciekać, ja ruszyłem za nim – dodaje.

Pan Jakub od razu zadzwonił do dyżurnego policji i powiadomił, że ulicami Częstochowy ucieka pijany kierowca i że on ruszył za nim. Na bieżąco relacjonował policji, dokąd zmierza uciekający kierowca.

– Ten człowiek uciekał ulicą Legionów, wjechał w ul. Olsztyńską – relacjonuje częstochowianin. –  Jeździł po krawężnikach, od lewej do prawej. Wielu ludzi nas mijało, wielu ludzi to widziało, nikt  nie chciał go zatrzymać. Zostałem z tym sam. Było późno, deszczowo, może dlatego nikt nie pomógł. Ja nie odpuściłem – opowiada.

Kiedy auto wjechało na parking w rejonie hali sportowej przy ulicy Żużlowej, Jakub Marek zajechał mu drogę i podszedł do fiata. Ponieważ okno były uchylone, udało mu się otworzyć drzwi, wyjąć kluczyki ze stacyjki i wyrzucić. Na to pijany kierowca zareagował wściekłością i zaczął być agresywny.

– Zaczął mnie straszyć, że jest z policji, groził, że mnie zabije – mówi częstochowianin. –  Wtedy trochę się przestraszyłem, bo zaczął czegoś szukać po fotelem. Myślałem, że może sięga po broń. Oddaliłem się od auta i zacząłem wszystko nagrywać telefonem. Chciałem mieć na wszelki wypadek dowód, co się dzieje, co wykrzykuje ten człowiek. Jak on zobaczył, że filmuję całą sytuację, nagle spokorniał, zaczął mnie prosić, abym go puścił, dał mu spokój. Nie odpuściłem i poczekałem na policję, która podjechała do nas chwilę później.

Jak opowiada pan Jakub, kiedy mężczyzna wyszedł z samochodu ledwo się trzymał na nogach. Był tak pijany, że dopiero za trzecim razem udało mu się prawidłowo „dmuchnąć” w alkomat. Wynik tego badania był porażający. Kierowca miał ponad 3 promile alkoholu w wydychanym powietrzu.

Pan Jakub, chociaż swoją postawą być może uratował czyjeś życie, za bohatera się nie uważa. Jak nam powiedział, zrobił, co trzeba było zrobić. Następnym razem też tak postąpi, gdy zdarzy mu się podobna sytuacja. Jak mówi, jest zwolennikiem wyższych kar dla pijanych kierowców, którzy zabijają ludzi na drogach. Za te tragedie wini jednak nie tylko samym kierowców.

– Przecież ci ludzie zwykle gdzieś z kimś piją, zanim wsiądą za kierownicę – przekonuje. – Dlaczego nikt się nie zainteresuje, gdy wsiadają do auta pijani? Czemu nie zabierze im kluczyki i wezwie taksówkę? Nie rozumiem tego.

Jak się dowiedzieliśmy w Komendzie Miejskiej Policji w Częstochowie, uciekający, nietrzeźwy kierowca fiata to 53-letni częstochowianin. Kiedy wytrzeźwiał, usłyszał zarzuty.  Mężczyzna nie jest funkcjonariuszem częstochowskiej policji.

Komenda Miejska Policji w Częstochowie chwali postawę pana Jakuba. Przekazała mu podziękowanie za obywatelską postawę i liczy, że  będzie miał naśladowców.

– Jeżeli widzimy, że na drodze lub za kierownicą samochodu jest ktoś, kogo zachowanie może zagrażać bezpieczeństwu innych, reagujmy – apeluje podkomisarz Sabina Chyra-Giereś, rzeczniczka częstochowskiej policji. – Zgłaszajmy od razu takie przypadki. Zapewniamy, że żadne zgłoszenie nie będzie zignorowane.