fbpx

BUM. Do teatru nie wchodzi się bezkarnie

26, 27, 28 maja – to trzy terminy, w których częstochowska publiczność premierowo obejrzy BUM – nowy spektakl proponowany przez Teatr im. Adama Mickiewicza. Jeśli frekwencja na środowej konferencji prasowej przełoży się na zainteresowanie widzów tą nową propozycją – sukces murowany.

– Dawno w częstochowskim Teatrze im. Mickiewicza czegoś takiego nie widziałam – powitała przedstawicieli mediów dyrektorka miejskiej sceny, Magdalena Woch. – Szaleństwo! Bo też chyba w najgorętszych czasach Henryka Talara w teatralnym westybulu nie gromadziło się tylu dziennikarzy, fotografów oraz operatorów, przedstawicieli prasy papierowej i internetowej, stacji radiowych czy telewizyjnych. Było kilkadziesiąt osób, niektórzy stali z braku miejsc. Widać w świat mediów poszła wiadomość, że częstochowska scena pracuje nad czymś gorącym. Po „Karierze Nikodema Dyzmy” aluzyjnie odnoszącym się do naszego dnia powszedniego – czymś, co może być naprawdę bolesną prezentacją wprost.

BUM
Konferencja prasowa przed premierą spektaklu BUM

Po stronie twórców zasiedli reżyser Iwo Vedral oraz aktorzy: Maciej Półtorak (Ralf Bum), Marta Honzatko (Vicky), Hanna Zbyryt (Doktor Bauer, Weronika, Uschi, Gwendolina), Bartosz Kopeć (Leon, Tim, Kunc, Szmidel, Reinhold, Mechthild) oraz gościnnie Szymon Kowalik (Dominik).

– Kiedy dostałam tekst – mówiła Magdalena Woch – od razu widziałam, że to świetne, współczesne. Bezkompromisowy obraz współczesności, rodzenia się kultów jednostki, dążenia do władzy i parcia na media.

Ivo Vedral (którego przedstawienie „Amok, moja dziecinada” z Teatru Nowego Proxima w Krakowie częstochowianie oglądali kilka lat temu podczas Przeglądu Przedstawień Istotnych Przez Dotyk) z najwyższym uznaniem mówił o dokonaniach autora dramatu Mariusa von Mayenburga, który „był w centrum wydarzeń lat 90. kiedy rodziła się nowa estetyka teatru”. – BUM to jakieś szaleństwo – mówił twórca spektaklu – ładunek wybuchowy podłożony pod naszą rzeczywistość. Rok temu stał się jeszcze bardziej upiorny.

BUM
Konferencja prasowa przed premierą spektaklu BUM

Ktoś z dziennikarzy spytał, czy to przedstawienie da się skatalogować gatunkowo. Usłyszał odpowiedź, że wszystko jest wymieszane (i straszno, i śmieszno – dorzuciła dyrektorka). Jest komedia i dramat (i thriller i horror – dodał Maciej Półtorak).

Od odtwórcy tytułowej postaci dowiadujemy się, że gra człowieka dążącego za wszelką cenę do władzy, ale też obdarzonego naiwnością i brakiem poczucia odpowiedzialności dziecka. Że lubi swoją postać, ale też boi się tego, co w niej (i w konsekwencji – w sobie) odkrył. BUM wypowiada bowiem te wszystkie myśli, które mając w sobie, ukrywamy przed swoją świadomością.

BUM
Konferencja prasowa przed premierą spektaklu BUM

Aktorzy wychwalają reżysera i wolność, jaką im dał w budowaniu tego spektaklu. Bowiem – podkreślał Półtorak – w przypadku tej premiery aktorzy byli odtwórcami i pełnoprawnymi twórcami. Praca z Ivo była wielkim laboratorium – dołączali aktorzy. Spektakl powstawał w dyskusjach, interakcjach, improwizacjach. Dzięki tej wolności budowania postaci, każdy też czuł tym mocniej odpowiedzialność na nim ciążącą. O tej wolności mówiła Marta Honzatko, dziękująca reżyserowi, że pozwolił jej na coś wyczekanego od dawna: tworzenie postaci od a do zet. Choć koncepcja spektaklu stawiała też aktorów na progu rozdwojenia jaźni. Szczególnie obciążeni byli: Hanna Zbyryt i Bartosz Kopeć, którzy nieśli na sobie cztery różne osobowości.

– Te wszystkie cztery postaci były cały czas we mnie – mówiła pół żartem, pół serio Hanna Zbyryt – i często gubiłam się, z którą z nich w danej chwili rozmawiam. – Budując rolę, spotykamy się z kimś obcym, z kim trzeba się stopić – dodawał Bartosz Kopeć. – Tu musiałem być równocześnie czterema tak różnymi postaciami.

Rozbawienie twórców wzbudził moment, kiedy trzeba było policzyć, ile postaci gra sześcioro występujących aktorów. Najpierw wyszło, że 14. Po liczeniu na palcach okazało się, że 15.

BUM
Konferencja prasowa przed premierą spektaklu BUM

Aktorzy dziękowali Ivo Vedralowi za rozwijające doświadczenie, jakim była praca pod jego kierunkiem. Wierzą, że radość i gorączka pracy nad spektaklem przeniosą się na publiczność. Niech za podsumowanie posłużą słowa Maciej Półtoraka:

– Jest takie powiedzenie, że do teatru nie wchodzi się bezkarnie. Trudno przewidzieć reakcje publiczności. Takiego spektaklu od dawna nie było. Mamy nadzieję przyciągnąć nowych widzów, starzy mogą czuć się nieco skonsternowani. Nikt nie przejdzie jednak obok tego spektaklu obojętnie.

Miłym akcentem konferencji było spotkanie z grającym gościnnie Szymonem Kowalikiem (choć młodszy od Półtoraka, wciela się w jego scenicznego ojca). Młody człowiek wyznał, że jest częstochowianinem i marzeniem jego dotychczasowego życia było zagranie profesjonalnej roli na scenie Teatru im. Mickiewicza. Jest bowiem tej instytucji wychowankiem: uczestniczył w warsztatach, spotkaniach, był wolontariuszem. – Już się na tej scenie zadomowiłem i nie mam zamiaru dać się łatwo usunąć – wygłosił deklarację przyjętą oczywiście życzliwym śmiechem obecnych.

Tadeusz Piersiak

BUM. Do teatru nie wchodzi się bezkarnie 1
Konferencja prasowa przed premierą spektaklu BUM

Czytaj także: Muzeum. Ministerstwo docenia częstochowskie pomysły