Miniony weekend należał do prapremierowej „Pannoniki”, jednak warto wspomnieć jeszcze o wydarzeniu, którym częstochowski teatr zainaugurował działalność po pandemicznej przerwie. Mowa o pokazie specjalnym „Aktorzy bez maski”.
22 maja był ważną datą dla miłośników częstochowskiej sceny. Tego dnia Teatr im. Mickiewicza wrócił do gry po pandemicznej przerwie. Na ten szczególny moment przygotowano pokaz specjalny. Taki, podczas którego na scenie zaprezentować mógł się niemal cały zespół aktorski. Zabrakło jedynie Roberta Rutkowskiego, który nie mógł być obecny ze względu na problemy zdrowotne. Koledzy i publiczność pozdrowiła go jednak oklaskami. Aktorom towarzyszyli pianiści – Andrzej Młodkowski i Michał Rorat, którzy od lat współpracują z częstochowskim teatrem.
Widowisko zyskało niezwykle wymowny tytuł: „Aktorzy bez maski: Teatralny koktajl (anty)pandemiczny”. Założenie było następujące – każdy z artystów miał oddać to, co gra mu dziś w duszy. Jedni woleli opowiadać, inni śpiewać. Na smutno, z refleksją, z żartem, romantycznie i ironicznie. Do łzy szczerej, ścisku w gardle, ale i gromkiego śmiechu.
Ktoś wykorzystał piosenki wykonywane wcześniej podczas koncertów i spektakli muzycznych, ktoś zmierzył się z zupełnie nową materią. Całość pokazała tylko jak bogate i różnorodne jest wnętrze tych, którzy na co dzień tworzą Teatr im. Mickiewicza.
Scenariusz pisało życie, każdy dokładał swój element, a nad całością czuwała Teresa Dzielska, bez której wydarzenie nie doszłoby do skutku. – Zadziałałam, padło na dobry grunt… jak ogrodnik zasiałam, a kwiaty wyrosły dorodne – mówi tajemniczo aktorka. – Jestem dumna, że pracuję w takim teatrze, z takimi ludźmi. Zarówno aktorami jak i wszystkimi pracownikami. To bardzo wartościowe osobowości- zaznaczała po wydarzeniu,
To ona pierwsza pojawiła się na scenie. Adekwatnie do okoliczności przypomniała wiersz Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej „Trzeba chodzić w masce”, a także przywitała zebranych.
Jak połączyć Młynarskiego i Queen?
Co było dalej? Mieszkanka wybuchowa. Jak połączyć poetyckie „Jeszcze w zielone gramy” Wojciecha Młynarskiego z charakterystyczną tupaniną „We will rock you” Queen? To wie tylko Iwona Chołuj, która rozśpiewała całą salę.
Całość przypominała backstage. Bez ozdobnych scenografii, odsłaniając kulisy, aktorzy pojawiali się, znikali, przysiadali na moment, słuchali swoich kolegów. Naturalnie, bez udawania, bez masek.
Pomysły były wszelakie. Czesława Monczka sięgnęła po „Kwiaty polskie” Tuwima, Michał Kula śpiewał „Balonik” Okudżawy, Antoni Rot uwodził „Zaczarowaną dorożką” Gałczyńskiego, a Hanna Zbyryt „Kiedyś byłam Różą” (którą Kayah przed laty śpiewała z Bregovicem).
W podwójnej interpretacji – najpierw Małgorzaty Marciniak, potem Sebastiana Banaszczyka usłyszeliśmy „W Weronie” Norwida. Drugi z wymienionych wiersz czytał z balkonu, by potem pojawić się na scenie i przy ciemnościach oraz kosmicznej aurze, jako tajemniczy Bionulor przypomnieć fragmenty muzyki ze spektaklu „Życie: trzy wersje”, który na częstochowskiej scenie wyreżyserował nieodżałowany Piotr Machalica.
Bratanek byłego dyrektora artystycznego teatru – Adam Machalica postawił na Młynarskiego. Z ogromnym urokiem wykonał „Bynajmniej”. Warto dodać, że piosenki poety należały do utworów, które Piotr Machalica wykonywał najchętniej.
Zabrzmiał nawet „Poemat o sikaniu w pociągu”!
Publiczność rozbawiła zawadiacka Sylwia Oksiuta-Warmus, która przypomniała tekst „Wróżka”, który rozsławiła lata temu wielka Hanka Bielicka. Do łez bawił też Adam Hutyra i „Ciupaga i tam-tam” autorstwa Wołka.
„Cykora mam” – oznajmił nieśmiało Bartosz Kopeć, bawiąc widzów tekstem Kabaretu na Koniec Świata. Z kolei Maciej Półtorak udowodnił, że znacznie mocniejsze teksty powstawały już przed laty. A najlepszym dowodem na to jest… „Poemat o sikaniu w pociągu” Tuwima. Z „Bakcylem” Waligórskiego brawurowo królowała na scenie Agnieszka Łopacka. Na lekko do tematu podeszła również Sylwia Karczmarczyk, znakomita w „Songu o sprzątaczce” Kofty.
Muzycznie czarowali też Marta Honzatko z „Celiną”, Waldemar Cudzik z „Wąsik,ach ten wąsik” oraz Agata Ochota i „Zenobia”. To oczywiście tylko kilka przykładów, bo większość artystów pojawiła się na scenie dwukrotnie.
Pokaz zwieńczył przebój „Jaki tu spokój”, który rozpoczęła Teresa Dzielska, a zakończyli wszyscy.
Jedyny taki wieczór, powtórki nie będzie
Wieczór był niezapomniany. Wyjątkowy, bo jedyny, bez powtórek, szans na więcej. Z chemią buchająca ze sceny i zwrotną reakcją publiczności. To był dzień tych, którzy tygodniami wyczekiwali normalności, poluzowania obostrzeń, otwarcia teatru. Święto grania. Dzień spełnionej tęsknoty.
Cennym jest fakt, że na finał Teresa Dzielska podziękowała wszystkim, którzy pracowali na to, że majowy pokaz mógł się odbyć. Wymieniła i podkreśliła wkład pracowników, zapraszając ich na scenę. Przedstawiała dział promocyjno-literacki, obsługę sceny, realizatorów, wszystkie działy, panie bileterki… Zaznaczała, że magię teatru tworzą nie tylko ci, których widzimy w świetle reflektorów. Teatr to gra zbiorowa. A to, o czym mówiła, dobrze oddają zdjęcia zrobione podczas przygotowań do pokazu.
Aktualne informacje dotyczące działalności Teatru im. Mickiewicza można śledzić na stronie www.teatr-mickiewicza.pl.
Zuzanna Suliga
Czytaj także: “Teatr na wakacje”. Jakie spektakle zaplanowano w Częstochowie na lipiec i sierpień?