Piłkarze Rakowa Częstochowa zremisowali w niedzielę ze Śląskiem Wrocław 1:1. Trwa zacięta walka o Mistrzostwo Polski, bo trzy czołowe zespoły mają po 56 punktów…
– Trudny mecz ze względu na przygotowanie się do niego i później działanie – komentował po meczu trener Rakowa Marek Papszun. – Mieliśmy w środę dużo emocji i po Pucharze Polski trzeba było szybko wrócić do ligi. Zagrać z przeciwnikiem, który walczy o utrzymanie i ma dobrych zawodników. To co mówiłem już przed meczem i na co przygotowywaliśmy zespół. Na ławce chociażby: Exposito, Pilch, Sobota, Mączyński. Można było się tego spodziewać co widzieliśmy. Ale to nie jest łatwe. Bo mimo, że byliśmy przygotowani to byliśmy zaskoczeni taką właśnie grą Śląska. Mieliśmy swoje sytuacje w pierwszej połowie i powinniśmy strzelić bramkę. Śląsk też miał jedną, później przed przerwą strzelił bramkę i prowadził do przerwy. Trzeba było stanąć na nogi i my to zrobiliśmy. I szacunek dla zespołu, że potrafił się pozbierać. Dobre zmiany. Wszedł Mati, wszedł Ben i rozruszali zespół. Energia, ale też jakość piłkarska. Wyrównaliśmy. Cisnęliśmy. Ale w końcówce poszliśmy va banque. Nie możemy też doprowadzić do sytuacji, że przeciwnik po czasie ma bardzo dobrą sytuację i może wywieść 3 punkty. Bo to nie jest ostatni jeszcze mecz. Tą końcówkę musimy zagrać mądrzej. No cóż. Kończymy ten mikrocykl startowy. Na pewno lekki niedosyt dobrze, że w szatni panuje. Bo chcemy wygrywać. To jest cena. Musimy się lepiej do meczu przygotować. Choć nie jest to łatwe. Duży wysiłek w tym sezonie. To nie chodzi o fizyczność tylko o przygotowanie mentalne.
MR-K, foto: AK