Zawieszony przez ministra Ziobro sędzia Adam Synakiewicz stawił się dziś w pracy. Do orzekania jednak na razie nie powróci. Sędzia deklaruje, że jest gotowy do orzekania w każdej chwili i podtrzymuje, że wydane przez szefa resoru sprawiedliwości zarządzenie odsuwające go od pracy jest obciążone wadą prawną.
Przyczyną zawieszenia sędziego było stosowanie się częstochowskiego prawnika do wyroków TSUE.
O sprawie pisaliśmy tutaj:
Dzisiaj, po zakończeniu urlopu wypoczynkowego, sędzia Adam Synakiewicz stawił się w częstochowskim sądzie. Towarzyszył mu sędzia Bohdan Bieniek z Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Sądu Najwyższego. Obaj sędziowie spotkali się z prezesem częstochowskiego sądu. Sędzia Synakiewicz na razie do orzekania nie może wrócić. Dla sądu wiążące jest bowiem zarządzenie ministra Ziobro.
Ze sposobem odsunięcia sędziego Synakiewicza nie zgadza się sam zainteresowany. Tego samego zdania jest również obecny dzisiaj w Częstochowie sędzia Sądu Najwyższego.
– Nie mamy do czynienia z sytuacją, gdy sędzia popełnił jakiś czyn naruszający dobre obyczaje – argumentuje sędzia Bohdan Bieniek z SN. – Chodzi o orzeczenie sądu, w składzie którego zasiadał pan sędzia Synakiewicz. Niezależnie od tego, czy sąd orzeka w składzie jedno czy wieloosobowym, decyzja którą podjął sąd, jeśli jest wadliwa, powinna być kontrolowana w trybie instancyjnym bądź w trybie innym przez prawo przewidzianym.
Sędzia Synakiewicz deklaruje, że jest w każdej chwili gotów do orzekania. Na razie wie, że został od tego orzekania odsunięty na trzy tygodnie. Kiedy minie data zawieszenia, nie wie dokładnie, bo jeszcze nie otrzymał dokumentów, w oparciu o które została zarządzona przerwa w orzekaniu.
– Na ten moment nie mogę wrócić do orzekania – powiedział sędzia Synakiewicz. – Z tego, co dziś się dowiedziałem, wszystkie sprawy, w których miałem orzekać zostały odwołane do daty upływu terminu, na który została wprowadzona przerwa w moim orzekaniu.
Pytany o to, co zamierza w tym czasie robić, sędzia zaznacza, że będzie się stawiać w pracy.
Zajmie się przygotowywaniem do rozpatrywania tych spraw, które są wyznaczone na terminy późniejsze. Będzie czytał akta i przygotowywał projekty orzeczeń.
– Będę wykonywał tę prace, które wykonuje większość sędziów przygotowując się do rozpoznania kolejnych spraw – zaznaczył sędzia Synakiewicz. – Jestem gotów wrócić do orzekania już dziś, ale nie mogę tego uczynić, ponieważ sprawy zostały odwołane. Tym samym jestem gotów wrócić do orzekania jutro, jak i po upływie terminu, na który została zarządzona przerwa w moim orzekaniu. Jestem do tego gotów. Uważam, że nie powinno się zarządzać przerwy w orzekaniu przeze mnie, mieliśmy bowiem do czynienia z sytuacją, kiedy to sąd wydał wyrok, a przepis, który został zastosowany i stanowi podstawę do mojego zawieszenia odnosi się do zachowań sędziów. Ogłoszenie wyroku nie jest zachowaniem sędziego – dodał sędzia.
Swój ewentualny powrót do orzekania uzależnia do tego, czy zarządzenie wydane w jego sprawie przez ministra zostanie poddane kontroli sądowej.
– Pan minister miał obowiązek przekazać zarządzenie zarządzające przerwę w moich czynnościach do rozpoznania sądowi dyscyplinarnemu – przekonuje Adam Synakiewicz. – Izba dyscyplinarna , zgodnie z orzeczeniem Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej nie powinna orzekać. Tym samym to zarządzenie winno trafić do rozpoznania przed niezależny i bezstronny sąd. W mojej ocenie powinno trafił do Izby karnej Sądu najwyższego i gdyby izba karna Sądu Najwyższego zajęła się rozpoznaniem tej sprawy mogłaby przywrócić mnie do orzekania – uzupełnia.