W Kaletach dorośli zawieszają na płotach domów baloniki dla dzieci, które w czasie epidemii obchodzą swoje urodziny. Grupa wolontariuszy „Akcji Kalety” skupiona na Facebooku chce w ten sposób osłodzić najmłodszym czas kwarantanny, dać trochę radości i przekazać wiadomość, że mimo obecnej sytuacji ktoś pamięta o ich ważnym dniu.
Pomysł akcji „Balonik dla Juniora” zrobił się zaledwie dobę temu, a już pierwsze kolorowe baloniki trafiły do jubilatów. Idea szybko się rozprzestrzenia i popiera ją coraz więcej mieszkańców Kalet. Pomysł „kupili” także członkowie grupy na Facebooku „Pomoc koronawirus Lubliniec”. Kolejne osoby chcą wykorzystać patent opracowany w Kaletach.
— To pomysł naszych wspaniałych wolontariuszek działających w grupie „Akcja Kalety” – opowiada Tania Radziwonczyk, która tylko od wczoraj zawiozła dzieciom i młodzieży obchodzącej urodziny sześć baloników. — Panie, które szyją dla naszych mieszkańców maseczki ochronne, pomyślały, że z powodu epidemii wiele dzieci nie może obchodzić swoich urodzin w gronie najbliższych czy kolegów z przedszkola lub szkoły. Panie widziały, jak smutne z tego powodu były ich własne dzieci i stwierdziły, że trzeba coś zrobić, aby najmłodszym dać, chociaż namiastkę prawdziwych urodzin.
Pomysł jest prosty — na stronie internetowej grupy „Akcja Kalety” ludzie zgłaszają, że chcą, aby ich dziecku z okazji urodzin zrobić niespodziankę. W prywatnej wiadomości przesyłają adres. Członkowie grupy organizują się i jadą zawiesić balon dla jubilata czy jubilatki.
— Kalety nie są dużą miejscowością, wszyscy się praktycznie znamy, więc mamy już sygnały, że sąsiedzi dzieci widząc, że ich rodzice chcą im zrobić prezent urodzinowy, zgłaszają, iż sami zawieszą balonik z życzeniami — mówi Tania Radziwonczyk. — Ta akcja bardzo jednoczy ludzi, a tego teraz nam szczególnie potrzeba.
Jak przekonują wolontariusze z Kalet, trudna sytuacja związana z koronawirusem doskwiera wszystkim. Odczuwają ją nie tylko dorośli, ale także dzieci. Nie mogą się spotykać z rówieśnikami, a swoje urodziny obchodzą często z dala nie tylko od koleżanek i kolegów, ale także ukochanych dziadków.
— Dzieciom , tak jak nam wszystkim, jest teraz potrzebna nadzieja, a także odrobina radości — mówi wolontariuszka z Kalet. — Nasza akcja pokazuje, że czasami wystarczy drobiazg, aby wywołać uśmiech na twarzy innych.