Ma zaledwie 12 lat, a na koncie tytuł mistrza Polski w kategorii 125 ccm. Mieszkający w Rędzinach Dawid Piestrzyński to wielki żużlowy talent, a przede wszystkim wyjątkowo sympatyczny chłopak.
Dawida i jego kolegów z miniżużla można było zobaczyć w akcji podczas organizowanej przez UKS Rędziny Gali Lodowej. Pokazali, że na śliskiej nawierzchni również potrafią sobie świetnie radzić. Także ci najmłodsi. Nasz rozmówca należał do bardziej doświadczonych. Dawid na mini żużlówce jeździ już cztery lata. Robi regularne postępy. Startując w barwach Rybek Rybnik wywalczył w 2019 roku tytuł mistrza Polski w kategorii 125 ccm. Teraz przesiada się na motocykl o większej pojemności. Ale zanim porozmawiamy o przyszłości, zapytam o to, co czuje będąc nadzieją częstochowskiego speedwaya, bo od jakiegoś czasu właśnie tak mówi się młodym żużlowcu z Rędzin.
Powiedz, dzięki komu jeździsz na żużlu, kto był dla ciebie inspiracją?
Dawid Piestrzyński: – Moja rodzina. Mój tata jeździł na motocyklu, mama też próbowała sił. Brat jeździł na crossie i tak wyszło, że ja też wsiadłem na motocykl. Najpierw na taki mały pockecik, a potem na żużlówkę.
Kiedy się zorientowałeś, że chcesz się ścigać na torze?
- Po tym jak zdałem licencję na „125” jakoś nie czułem, że to jest coś dla mnie. Ale po roku, zacząłem pokonywać starszych i bardziej doświadczonych kolegów, co pozwoliło mi wierzyć, że mogę zwyciężać. Oni odeszli, przede mną otworzyła się szansa i dokonałem tego, czego dokonałem. W pewnym momencie zrozumiałem, że chcę bardziej niż inni zdobyć mistrzostwo i je zdobyłem.
Co teraz, jakie masz plany? - Na ten moment, dużo trenować, skupić się na wyeliminowaniu nawyków z mini żużla. Zdać licencję 250 cc w tym roku i rozwijać się w tej kategorii.
Dość daleko i odważnie wybiegasz w przyszłość, widać, że nie boisz się wyzwań. A masz już za sobą jakąś próbę na 500-tce? - Jeździłem na 500 kilkanaście razy. Gdy skończył się sezon miniżużlowy w sezonie 2019, to Prezes Michał Świącik zapraszał mnie na wszystkie treningi Włókniarza. Wtedy nie miałem jeszcze własnych motocykli i mechanik klubowy Radek Jeż przygotował mi klubowy motocykl do jazdy. Zostałem także zaproszony na galę lodową oraz treningi na lodowisku przez Prezesa UKS Speedway Rędziny Sławomira Misiewicza, gdzie mogłem już na własnych motocyklach szlifować swoje umiejętności. Za co z tego miejsca chciałbym obu Panom Prezesom bardzo serdecznie podziękować. Wierzę że w sezonie 2020 również będę miał okazję pokręcić kilka kółek na stadionie Włókniarza.
Zauważyłem, że z jazdy na lodzie też masz dużą frajdę. - Ja wiem, że ice speedway to bardzo dobry sposób na rozwinięcie się. Tutaj nie ma żadnych dziur, ale jest ślisko. Opanowanie motocykla, który waży dużo, dużo więcej ode mnie nie jest łatwe, ale dzięki temu można się wiele nauczyć.
Żużel od początku stał się dla ciebie sportem nr 1. Czy uprawiałeś jeszcze jakieś inne dyscypliny sportu? - Chodziłem na siatkówkę, chodzę do tej pory, chyba, że w tym samym czasie wypada mi trening na żużlu. Parę rzeczy sobie odpuściłem, bo żużel i treningi są na pierwszym miejscu
Pewnie, jak każdy młody sportowiec masz jakiegoś idola. Kto nim jest? - To Patryk Dudek. Moje motocykle, tak jak jego są czarno-zielone. Podoba mi się jeszcze jazda Taia Woffindena.
Rozumiem, że żużel lubisz też oglądać, a może nie? - Osobiście, wolę jeździć, ale jak rodzice chcą, żebym pojechał na jakieś zawody, to jedziemy. Ćwiczę wtedy z tatą reakcję na taśmę, zawsze to 15 prób więcej. Ale generalnie wolę się ścigać na torze, a nie przyglądać, jak ktoś to robi.
Kibicujesz jakiejś drużynie? - Zawsze kibicuję dobremu speedway – owi, obserwuję żużlowców, w której drużynie kto i jak jedzie. Lubię obstawiać z rodziną wyniki meczów. Tutaj nie idzie mi szczególnie, tata jest lepszy.
Wiem, że rodzice wspierają cię w twojej pasji na różne sposoby. - Tak. Tata jest mechanikiem i głównym menedżerem w naszym teamie. Mama jest odpowiedzialna za marketing, przygotowanie rzeczy do treningów i zawodów, jest fotografem i prowadzi programy zawodów. Jest jeszcze mój bardzo dobry przyjaciel – Robert Kuczera, który pełni rolę motywatora. Jest nim nie tylko dla mnie, ale także dla kolegów z klubu. Mimo sporej różnicy wieku mamy bardzo dobry kontakt. Nie traktuje nas jak nieogarniętych chłopaków, o wszystkim można z nim pogadać. Fajnie mieć kogoś takiego u swojego boku. To dzięki niemu umiem radzić sobie ze stresem. Mogę o wszystkim zapomnieć i spokojnie porozmawiać. Tak jak teraz.
Czego ci życzyć na 2020 rok? - Dużo treningów na różnych torach
Tego więc życzę. Uśmiechu nie muszę, bo jak widzę twojej twarzy nie opuszcza.