Nie od dziś wiadomo, że są tacy ludzie, którzy dla zysku nie cofną się przed niczym. Do nich z pewnością należy para młodych częstochowian, która została zatrzymana przez Straż Miejską. 23-letni mężczyzna i jego 16-letnia wspólniczka usiłowali ukraść klucze od kłódek, które częstochowianie wieszają na wielki sercu stojącym na Placu Biegańskiego. Zysk ze sprzedaży tego złomu ma być przekazany dla Kliniki „Budzik” zajmującej się opieką nad dziećmi będącymi w śpiączce.
Do próby kradzieży doszło nocą z wtorku na środę. Około godziny drugiej w nocy pracownik Straży Miejskiej zajmujący się obsługa miejskiego monitoringu zauważył na Placu Biegańskiego, przed sercem dziwnie zachowująca się parę. Zachowanie młodych ludzi sugerowało, że chcą oni otworzyć skrzynkę z kluczami. Wysłany na miejsce patrol potwierdził, że skrzynia stojąca przy sercu została opróżniona. Złodzieje chwilę później zostali zatrzymani przez strażników miejskich, a klucze odzyskano.
- To jest obrzydliwe — komentuje zdarzenie Jan Łaczmański, autor serca i skrzynki na klucze, a także pomysłodawca ogólnopolskiej akcji na rzecz „Budzika”. – To tak, jakby ktoś okradł śpiące dziecko i zabrał mu cukierka. Do tej skrzynki kilka osób zamiast kluczy wrzuciło drobne sumy, jakieś dziesięć, dwadzieścia złotych, kilka forintów. Myślę, że o te grosze tym młodym chodziło. Skrzynka została zniszczona, zabieram ją do naprawy — dodaje.
Jan Łaczmański nie poddaje się i zapowiada, że zbiórka kluczy na Placu Biegańskiego będzie prowadzona nadal. To ostatnim incydencie zamierza wzmocnić konstrukcję pojemnika na klucze. Jak nam powiedział, sądzi, że najdalej za dwa-trzy dni ponownie będzie można przed Ratuszem wspomagać klinikę „Budzik”. - Jestem bardzo wdzięczny strażnikom miejskim, że tak szybko zareagowali — powiedział nam Jan Łaczmański.