fbpx

Jak osiągnąć sukces? Opowiada Magdalena Mucha, jedna ze 100 najbogatszych Polek

Coraz więcej osób, w tym kobiet, zaczyna zadawać sobie pytanie: jak osiągnąć sukces? Mimo że czasami wydaje się, że wszystkie dobrze płatne branże są już oblężone przez najlepszych pracowników, że ciężko się ,,wybić”, to jednak warto próbować. Dobrym przykładem kobiety, która złamała wszelkie bariery i zaczęła sięgać po marzenia, jest jedna ze 100 najbogatszych Polek według rankingu „Forbesa” – Magdalena Mucha*. W rozmowie przybliża przepis na to, jak uwierzyć  w siebie i osiągać wyznaczone cele.

Czym jest Trening Sukcesu?

Magdalena Mucha: Dla mnie jest przede wszystkim drogą życiową, polegającą na dążeniu do osiągnięcia sukcesu. Należę do grona osób, które uważają, że sukcesu nie dostaje się od razu, trzeba na niego zapracować. To naprawdę ciężka praca – zarówno na gruncie prywatnym, jak i zawodowym.

Jak udało się Pani odnaleźć w świecie biznesu, w którym wciąż – nie da się ukryć – dominują mężczyźni?

– Nigdy nie patrzyłam na to w ten sposób. Branżę, w której zaistniałam, można określić mianem męskiej, aczkolwiek tutaj nie ma reguły. Znam zresztą wiele przedsiębiorczych kobiet, które doskonale odnalazły się na rynku, prowadząc własne biznesy.

Jak wyglądała droga do tego sukcesu?

– Moja branża to elektronika i świat internetu. Gdy zaczynałam się w nią wdrażać, dynamicznie się już rozwijała. Trzeba w nią wniknąć, poczuć, by osiągnąć sukces.

Na początku nasza firma była firmą garażową. Zaczynaliśmy dosłownie w garażu. Najpierw byłam tylko ja z mężem, potem dochodziły kolejne osoby i tak dalej… Obecnie zatrudniamy 100 pracowników. To przykład powolnego sukcesu, do którego dochodzi się etapami i który daje największą satysfakcję.

Od początku byłą Pani „nastawiona” na sukces, czy przychodziło to etapami?

– W moim przypadku była to moc jednorazowa. Od zawsze wiedziałam, że w życiu osiągnę coś wielkiego, początkowo jednak nie wiedziałam, w jakiej branży. Studia, jakie ukończyłam, to farmacja, jednak historia z tą branżą bardzo szybko się zakończyła. Poszłam inną ścieżką i była to w pełni świadoma decyzja, której zresztą nie żałuję.

Czego nauczyła się Pani prowadząc swoją firmę?

– Na pewno tego, że nie da się prowadzić firmy, wcześniej nie pracując u kogoś. Po studiach przez kilka lat pracowałam w kilku aptekach, miałam różnych szefów. Widziałam, jak oni podchodzą do ludzi i jak wyglądają relacje między pracownikami. Wiele z tych rzeczy dało mi do myślenia, pozwalając wyciągnąć wnioski. Obserwowanie liderów, w ich naturalnym środowisku, analizowanie sposobu, w jakim zarządzają swoimi firmami – to kopalnia wiedzy! Szukam jej również w książkach. Nie ma w końcu nic bardziej wartościowego, niż to, gdy ci, którzy w swoich dziedzinach osiągnęli już wszystko – dzielą się mądrością, pasją i doświadczeniem. Do takiej analizy zawsze gorąco zachęcam!

Czy miewa Pani chwile wątpliwości, co do tego, czy znajduje się Pani w odpowiednim miejscu?

– Nie. Myślę, że kluczowa jest tutaj kwestia poukładania sobie wszystkiego w głowie. Dla mnie jest to triada, składająca się z trzech filarów: rodziny, domu oraz czasu dla siebie i pasji. Jeżeli te trzy sfery nie są pogodzone, jedna z nich jest zaniedbywana – wówczas wszystko się rozpada. Gdy się dba o nie, to wtedy wszystko się układa.

Jak Pani godzi tak dynamiczne tempo życia ze stabilizacją, w postaci najbliższych?

– Od zawsze byłam osoba doskonale zorganizowaną. Poza tym mam także talent do dobierania ludzi wokół siebie, delegowania obowiązków. Na początku mojej kariery podchodziłam do wszystkiego nieco inaczej. Uważałam, że to ja wszystko zrobię najlepiej, a to wcale nie tak. Trzeba nauczyć się współpracy i rozdzielania obowiązków. A także zaufania wobec osób, którym określone zadania się powierza. Nie bez przyczyny mówi się przecież, że delegowanie zadań jest zaliczane do jednego z najbardziej zaniedbywanych obszarów zarządzania. Ten problem dotyczy wielu menadżerów, którzy z jednej strony narzekają na zbyt wiele obowiązków, a z drugiej nie potrafią się nimi podzielić. Tej umiejętności na szczęście da się nauczyć.

Co jest Pani motorem napędowym do działania?

– Chyba to, że nie wyobrażam sobie dnia bezczynnego, dnia bez podejmowania jakichkolwiek działań. Uważam, że jeśli już jestem na tym ,,wózku”, to muszę go teraz prowadzić, jechać dalej, dbać o rodzinę, pasję. Bezczynność nie jest dobra. Ciągle trzeba mieć jakiś cel przed sobą.

Jakiej porady udzieliłaby Pani kobietom, które nie do końca wierzą w siebie i swoje możliwości?

– Najważniejsze są marzenia. Trzeba je mieć, bo one naprawdę się spełniają. Szczególnie, gdy się do nich skrupulatnie dąży, nieraz ciężką pracą. Gdy jedno z marzeń zrealizowanych w ten sposób zobaczymy na własne oczy, wówczas chce się sięgać po kolejne.

Dziękujemy za rozmowę.

Redakcja „Gazety Regionalnej”

*Magdalena Mucha – z wykształcenia farmaceutka, w praktyce – CEO (dyrektorka zarządzająca) w firmie zajmującej czołowe miejsca w branży network. Założycielka Fundacji Qmarzeniom oraz pomysłodawczyni programu motywacyjnego-rozwojowego dla kobiet: Trening Sukcesu. Posiada blisko 20 lat doświadczenia w zdobywaniu światowych rynków, zarządzania imponującymi zasobami ludzkimi i nawiązywania wieloletnich relacji z klientem. Wszystko w oparciu o najbardziej wyrafinowane praktyki biznesowe, których sama jest prekursorką. Prywatnie – szczęśliwa i spełniona żona, mama dwójki wspaniałych pociech.

Czytaj także: Jurajskie Spotkanie Kobiet – Przedsiębiorczość. Pasja. Pełnia życia