Pikieta przed częstochowskim magistratem w obronie drzew.
[post_gallery]
Protest zorganizowały Partia Zielonych i Inicjatywa Polska. Jak powiedzieli uczestnicy pikiety, zjawili się pod częstochowskim magistratem, aby zaprotestować przeciwko niewłaściwej i groźnej ich zdaniem polityce miasta dotyczącej zieleni.
– Nie ukrywamy, że tą kroplą, która przelała czarę goryczy była piątkowa wycinka ponad pięćdziesięciu drzew w alei Niepodległości – powiedział reprezentujący Zielonych Tomasz Knot. – Miasto wycięło drzewa, które ochraniały mieszkańców pobliskich bloków przed hałasem i spalinami, bo tak chciał inwestor, który w pobliżu wybudował centrum handlowe.
Jak
twierdzili
pikietujący, miasto zbyt często decyduje się na takie działania.
Ich zdaniem, w Częstochowie wycina się zbyt dużo drzew, chociaż
często można by tego uniknąć.
– Te drzewa, które w piątek poszły pod topór były niezwykle ważna dla mieszkańców dzielnicy Ostatni Grosz – przekonywali protestujący. – Ta dzielnica może nie jest zbyt duża, ale bardzo gęsto zaludniona. Bloki, w tym wiele wieżowców, stoją tam blisko siebie, a mieszkańcy mają w okolicy dwie ruchliwe, a więc co za tym idzie, przynoszące dużo hałasu i spalin drogi: trasę i aleję Niepodległości. Drzewa były naturalną ochroną, której teraz zostali pozbawieni.
Pikietujący
twierdzą, że problem z zielenią w mieście nie polega tylko na
zbyt częstych wycinkach drzew, ale na tym, że decyzje dotyczące
usuwania drzew nie są konsultowane z mieszkańcami.
– Władze miasta zostały przez nas wybrane, ale to nie znaczy, że mogą robić wszystko i nas o tym nie informować – argumentuje Renata Stasiak-Betlejewska z Inicjatywy Polskiej. – W przypadku alei Niepodległości, zresztą jak w wielu innych sytuacjach, nikt nie skonsultował wycinki z mieszkańcami, a przecież można było zapytać o opinię Radę Dzielnicy. Chyba przecież także po to one istnieją? Miasto nazywa takie swoje działania „reorganizacją zieleni w mieście”. Nie zgadzamy się na takie określenie czegoś, co faktycznie jest zwykłą wycinką – dodaje.
Jak
mówili pikietujący, to, że miasto zapewnia, iż w miejsce
wyciętych drzew zawsze sadzi nowe i to w większej liczbie, nie
rozwiązuje sprawy. Ich zdaniem nie można mówić o żadnej
rekompensacie, bo kilka małych drzew nie da ani tyle tlenu, ani
cienia, co duże, kilkudziesięcioletnie wycięte egzemplarze.
Istotne jest również to, że wycinając duże drzewa, na nowe, tej
samej wielkości musimy czekać latami.
– Tutaj należy brać pod uwagę nie liczbę egzemplarzy, a masę zieloną – argumentowali protestujący. – Trudno bowiem porównywać duże, kilkudziesięcioletnie drzewo z drzewkiem o obwodzie 20 centymetrów. Poza tym trzeba pamiętać, że nie wszystkie nowo posadzone egzemplarze się przyjmują w gruncie, więc szybko wycięte egzemplarze nie zostaną zastąpione nowymi. Ważne jest również to, że nasadzane drzewa mają zwykle przycięte korony, a więc i liści na nich jest jak na lekarstwo. Tak więc nawet nasadzenie kilku egzemplarzy w miejsce jednego drzewa nigdy nie zrównoważy strat, jakie środowisko poniesie w wyniku wycinki.
Jak
zaznaczali organizatorzy pikiety, chociaż o ostatniej wycince w alei
Niepodległości było bardzo głośno i zbulwersowała ona wielu
częstochowian, to takich sytuacji w mieście było i, jak się
obawiają, będzie więcej. Według nich, w mieście w najbliższych
czasie może pójść pod przysłowiowy topór nawet 10 tysięcy
drzew. Takie mają szacunki w związku z kilkoma wielkimi
inwestycjami drogowymi, jakie mają nastąpić w mieście, m.in.
remontem miejskiego odcinka DK-1 oraz przebudową ulic Głównej
i Przejazdowej.
Jak twierdzą, bulwersujący przykład z alei Niepodległości pokazuje, jak samorząd postępuje z zielenią w całym mieście.
– Przecież na miejscu tego nowego centrum handlowego działał wiele lat „Domator” i jakoś klienci mogli do niego dojechać, nie trzeba było wycinać drzew – argumentuje Tomasz Knot. – Teraz, gdy pojawił się nowy inwestor, chciał, aby centrum było bardziej widoczne, więc miasto wycięło zdrowe drzewa. Tak niestety postępuje się w wielu miejscach, w zbyt wielu miejscach – dodaje.
Organizatorzy pikiety złożyli w urzędzie pismo, w którym wystąpili o informację dotyczącą okoliczności wydania zgody na wycinkę drzew w al. Niepodległości. Wyrazili w nim również swoją dezaprobatę dla tej decyzji oraz zaznaczyli, że są zbulwersowani traktowaniem przez miasto drzew jako barier w tworzeniu nowej przestrzeni miejskiej oraz brakiem konsultacji z mieszkańcami Częstochowy w tej sprawie.