Piłkarze Rakowa Częstochowa wygrali w niedzielę w Poznaniu z liderem Lechem i jako pierwsi w obecnym sezonie wyjechali z Bułgarskiej z trzema punktami. – Ważne zwycięstwo, przybliżające nas trochę do celu, jakim jest gra w pucharach – mówił po meczu trener Rakowa Marek Papszun.
Piłkarze Rakowa Częstochowa mają w obecnym sezonie patent na zdobywanie twierdz i wygrywanie z zespołami, które u siebie w obecnym sezonie nie przegrały. Tak było m.in. w Radomiu, gdzie Raków pokonał Radomiaka. I tak też było wczoraj w Poznaniu. Lech w 11 spotkaniach miał bilans 9 zwycięstw i 2 remisy, a w bramkach 28:3. Piękną serię Lecha przerwali czerwono-niebiescy. Częstochowianie po golu Ivi Lopeza, dla którego jest to już 12 bramka w sezonie wygrali 1:0, ale wywieźli ze stolicy Wielkopolski ważne 3 punkty.
Z wygranej zadowolony był trenera Rakowa Marek Papszun. – Ważne zwycięstwo, przybliżające nas trochę do celu, jakim jest gra w pucharach – komentował na pomeczowej konferencji prasowej trener Rakowa Marek Papszun. – Dla nas to jest ważne i chcielibyśmy po raz drugi z rzędu w tych pucharach wystąpić. I do tego dążymy. Zwycięstwo jest bardzo cenne, bo wygrać tutaj na Bułgarskiej nie jest łatwo. Chyba w tym sezonie jeszcze nikomu to się nie udało. Myślę, że nam się nie tyle udało, co wypracowaliśmy to zwycięstwo i to mnie bardzo cieszy. Bo pokazaliśmy taką dużą dojrzałość. Oczywiście zdawałem sobie z tego sprawę, że będziemy mieć tutaj trudne momenty, ale długimi fragmentami według mojej oceny graliśmy na naszych warunkach. I z tego jestem zbudowany, że zespół był bardzo dobrze przygotowany do meczu i zneutralizował w większości mocne strony przeciwnika, a sam potrafił zadać ten decydujący cios. A to naprawdę nie jest prosta sprawa, bo Lech to jest główny kandydat do mistrzostwa. I ja dalej go tak postrzegam mimo tej porażki poniesionej tutaj u siebie.
Trener Rakowa pytany o sędziowanie skomentował też postawę arbitrów. Częstochowska strona miała duże wątpliwości do sytuacji z 67. minuty, gdy rozpędzony Mateusz Wdowiak został ewidentnie popchnięty i sfaulowany w polu karnym Lecha przez Bartosza Salomona, a sędzia nie zdecydował się na rzut karny, ani na analizę VAR…
– Co mogę powiedzieć. Sędzia Sylwestrzak jest bardzo młodym sędzią i rokującym, ale według mojej oceny jest wrzucany od razu na zbyt głęboką wodę i to nie jest dla nikogo dobre. I dzisiaj to było widać. Ranga meczu troszeczkę była za wysoka. Ale czasami wrzucenie do basenu i radź sobie, pływaj też jest niezłe. Bo to też ocena sędziego też jest kwestią subiektywną. Każdą sytuację można sobie w różnoraki sposób interpretować. Słyszałem o tym karnym, że już nie chcemy takich karnych. Ja tego nie rozumiem. Dla mnie faul to jest faul. A nie ma gwiżdżemy takie, a takich nie chcemy. Nie rozumiem o co chodzi. Czy są zasady i przepisy czy takich chcemy, a takich nie chcemy. To musi być jasno i precyzyjnie określone. Ja się nie odnoszę i nie chcę oceniać czy w tej sytuacji był [karny], ale dużo było sytuacji takich, jak Papanikolau [żółta kartka], że to było sytuacje oczywiste. I takie ordynarne wręcz. Tak jak ta żółta kartka, gdzie mój zawodnik wybija piłkę czyściutko i to jest bardzo klarowne.
MR-K, foto: AK
Partnerem wyjazdu „Gazety Regionalnej” do Poznania jest Krakowska Wyższa Szkoła Promocji Zdrowia (www.kwzpz.pl)