fbpx

Teatr im. Mickiewicza. Ojciec Macoch, czyli częstochowianina portret własny

W sobotę teatralne święto – premiera na naszej miejskiej scenie. Nawet prapremiera, bo „Cudowne” powstały właśnie w celu sportretowania Częstochowy jako miasta dwoistości. Opowieść o świętokradcy, rozpustniku i mordercy – paulinie z Jasnej Góry, ma być utrzymanym w klimacie realizmu magicznego odczytaniem istoty częstochowskości. Zrealizowana została na podstawie zwierzeń i sugestii mieszkańców miasta.

Mądra moda na spektakle lokalne, panująca w polskich teatrach po przemianach ustrojowych, dotarła i do Częstochowy. Na scenach – także uznawanych za prowincjonalne – jak te w Wałbrzychu czy Legnicy – społeczności zaczęły analizować historię w poszukiwaniu własnej tożsamości i odrębności. Powstały znakomite przedstawienia; w minionym dziesięcioleciu również w miastach naszego województwa. W ostatnim okresie Teatr Śląski wprowadził do swojego repertuaru kilka śląskich tytułów – bardzo wysoko ocenianych i oglądanych masowo przez publiczność. Od dawna też i w Częstochowie mówiło się o potrzebie ustawienia na miejscowej scenie takiego zwierciadła lokalności.

W trwającym sezonie dyrektor Magdalena Woch oraz wspierająca ją konsultantka programowo-artystyczna Agata Biziuk zaprosiły do realizacji lokalnego spektaklu duet twórczy: dramaturżkę Darię Sobik i reżyserkę Pamelę Leończyk. Specjalizują się one właśnie w tego typu lokalnych opowieściach scenicznych. Ostatnio stworzyły wspólnie spektakl „Tęsknica” mówiący o mieszkańcach wioski, wysiedlonej pod rozwój kopalni, połączonych miłością do wspólnego ich domu, który przestał istnieć przed 20 laty.

Teatr im. Mickiewicza. Ojciec Macoch, czyli częstochowianina portret własny 1

Na tworzenie opowieści o Częstochowie poświęciły one miesiące od początku tego sezonu. Praca polegała na rozmowach z mieszkańcami naszego miasta o ich widzeniu realności i mitologii własnego gniazda. Indagowani byli dziennikarze, historycy, filmowcy, pisarze, aktorzy, ale też i napotkani częstochowianie. Tak powstała baza dla sztuki „Cudowne”, której prapremiery będziemy świadkami w nadchodzący weekend. Przed tym wydarzeniem Teatr im. Mickiewicza zaprosił dziennikarzy na konferencje prasową.

Od inaugurującej spotkanie z prasą dyrektor Magdy Woch już na wstępie dowiedzieliśmy się, że zobaczymy na scenie obfitą i znakomita obsadę aktorską: Czesława Monczka, Teresa Dzielska, Sylwia Warmus, Antoni Rot, Waldemar Cudzik, Michał Kula, Agata Ochota-Hutyra i Agnieszka Łopacka. Z tego grona w rozmowie z dziennikarzami udział wzięła Agnieszka Łopacka (określiła swoją postać jako fankę „Rakowa”) oraz Michał Kula (detektyw). Zespół realizacyjny reprezentowali natomiast (poza już wspomnianymi: dramaturżką i reżyserką) także: kompozytorka Magdalena Sowul, choreograf – Daniel Leżoń oraz autorka scenografii i kostiumów – Magda Mucha.

– Postawiliśmy przed naszymi twórcami niełatwe zadanie – mówiła dyrektorka – opowiedzenia o Częstochowie, mieście szczególnym. Mieście dwoistości: niby Śląsk, niby Małopolska, miasto zamknięte między kominem a Jasną Górą, pielgrzymkowe a zarazem nowoczesny ośrodek przemysłowy. Chciałyśmy na tematem naszej lokalności się pochylić, poszukać bohatera lub antybohatera, wokół którego moglibyśmy tę opowieść o Częstochowie, o tożsamościach snuć. Tak naprawdę punktem wyjścia stała się historia kryminalna.

Zaprezentowany już duet twórczy wybrał sobie na tę osiową postać Damazego Macocha, paulina z Jasnej Góry. Jego proces odbyty w 1912 roku przyćmił w Polsce tragedię Titanica. Zakonnik oddany służbie Matce Boskiej, skradł z Cudownego Obrazu zdobiące go precjoza: koronę i płaszcz ze srebra wysadzane drogocennymi kamieniami. Co więcej, dopuścił się nieprzystającej do jego stanu rozwiązłości, na koniec zwieńczonej morderstwem.

Teatr im. Mickiewicza. Ojciec Macoch, czyli częstochowianina portret własny 2
Teatr im. Mickiewicza – Konferencja prasowa przed spektaklem „Cudowne”

– To postać znana w Częstochowie i nieznana – mówiła Pamela Leończyk – rozpoznawalna nie dla wszystkich. Dlatego chciałyśmy przywołać ją w naszym spektaklu „Cudowne”. Ten w naszym zamiarze mówi o prawdzie i nieprawdzie; wierze i niewierze, o dualizmie, który chcemy uchwycić obok binarności, jaka się za tym podziałem kryje. Szukamy niuansów, jakichś obszarów pomiędzy wykraczających poza to co dobre i złe w tej opowieści. Wokół historii Damazego Macocha budujemy dramaturgię spektaklu, ale wplatamy w nią również opowieści częstochowian, żeby zbudować szerszą historię, bardziej uniwersalną, dotyczącą społeczności Częstochowy w ogóle. Zależy nam na tym, żeby ująć ten kontekst jak najszerzej.

– Ja tylko dodam – włączyła się Daria Sobik – że ta historia Damazego Macocha nie została przez nas potraktowana reportersko i historycznie. Uznałyśmy ją za punkt wyjściowy, bo nie tworzymy spektaklu historycznego. Tę historię przenosimy do dnia dzisiejszego i staramy się stworzyć świat wokół osi fabularnej. Bardzo wsłuchiwałyśmy się w głosy mieszkańców miasta, naszych aktorów i z tych intymnych zwierzeń budowałyśmy świat, który – mamy nadzieję – zaistnieje na scenie jako uniwersalna opowieść o Częstochowie. Zresztą nie tylko o mieście, ale generalnie o relacjach międzyludzkich, o skomplikowaniu tych relacji, o tym, że podziały nie budują, tylko niszczą. Zależy nam na szukaniu porozumienia i rozmowy tam, gdzie te porozumienia są trudne, bo dotyczą np. sprzecznych wartości.

O wierności realizatorek w przenoszeniu na scenę zasłyszanych opowieści mówiła Agnieszka Łopacka. Próbowała opisać uczucie, kiedy nagle w materii dramatycznej pojawiały się na przykład specyficzne powiedzenia, używane przez koleżanki i kolegów z zespołu. Z Michałem Kulą dzielili się refleksjami o odczuciu niemal ekshibicji, kiedy w dialogach pojawiały się fragmenty ich własnych opowieści.

Spektakl, mówiący o styku dobra i zła, sacrum i profanum, w zamierzeniu realizatorek ma być także sferą przenikania się tego, co realne z transcendencją. Agata Biziuk stwierdziła nawet, że dzieło koleżanek przywodzi jej na myśl „Sto lat samotności” Gabriela Garcii Marqueza – opowieść o mieście okazuje się penetracją zachowań ludzkich w zetknięciu z niewypowiedzianym. Po prostu realizm magiczny.

Teatr im. Mickiewicza. Ojciec Macoch, czyli częstochowianina portret własny 3
Teatr im. Mickiewicza – Konferencja prasowa przed spektaklem „Cudowne”

Tropem oniryczności wyznaczonym przez dramaturżkę i reżyserkę podążyli pozostali twórcy języka spektaklu: kompozytorka, choreograf oraz scenografka. Budują poczucie nierealności, odszczepienia od tego, co codzienne, w kierunku tego, co metaforyczne. Kompozytorka i scenografka przyznały, że w swojej pracy były pod wpływem sakralnej aury Jasnej Góry. Bogactwo klasztornych sal, monumentalność muzyki organowej, które grały na ich emocjach, musiały jednak zetknąć z prostotą współczesnej codzienności. Musiały zobaczyć i usłyszeć sanktuarium, kiedy znikają z niego ludzie, gasną światła a z nimi przepych. Przez użyte środki starały się, by i scena, i widownia stały się przestrzenią wspólną, zaproszeniem do współtworzenia.

Choreograf z kolei mówił o tym, że zabudowany przez niego ruch nie ma charakteru widowiskowego, ale rozmontowuje, określa na nowo sytuacje między kobietą i mężczyzną, między osobami dramatu. Określa, obnaża niepisane zasady, jakie między nami panują, nieuświadamiane, a odsłaniane np. w tańcu. Ruch, dotyk są językiem opisującym relacje, uświadamiane, ale i zapisane w społecznych kodach.

– Byłyśmy z Pamelą świadkiniami tego, jak wjechał na plac Biegańskiego autokar z piłkarzami Rakowa po mistrzostwach – mówiła Daria Sobik. – Miałyśmy wrażenie, że obserwujemy nowy rodzaj cudu, że kibice są nowymi pielgrzymami. W taki sposób chciałyśmy konstruować nowe pojęcie cudu, który zauważamy w tym mieście.

Spotkanie mediów z twórcami trwało blisko godzinę. Padło wiele słów opisujących intencje i usiłowania. Momentem ich weryfikacji będzie sobotnia prapremiera i kolejne spektakle „Cudownych” w Teatrze im. Mickiewicza. Obraz tej realizacji zbudowany z opisów jest doprawdy bardzo intrygujący. Padło pytanie o reakcje Jasnej Góry. Odpowiedź: na razie jej brak, ale Teatr serdecznie oo. Paulinów zaprasza!

Tadeusz Piersiak, fot. Konrad Woszczyński, AK

Czytaj także: Noc Muzeów. Tyle atrakcji za 1 zł!