Finał roku to zawsze czas podsumowań, także tych podróżniczych. Częstochowianin Kuba Bociąga kończy 2024 z 107 krajami na swoim liczniku wypraw.
W grudniu 2023 roku częstochowski podróżnik Kuba Bociąga promował w Pubie Sportowym Stacherczak drugi tom książki „100 krajów przed czterdziestką”. Na koncie miał wówczas już nie 100 a dokładnie 102 kraje. Jednym z patronów medialnych publikacji jest nasza redakcja, a fragmenty obu książek cyklicznie pojawiają się na łamach Magazynu „Czas na Częstochowę”.
Mijający rok również należał do intensywnych. Częstochowian kończy go ze 107 krajami na liczniku. W ostatnim czasie odwiedził Bangladesz, Bhutan, Birmę i Indie. Skąd pomysł na te kierunki? – U mnie jest zawsze na spontanie i zwariowanie. Spytałem kiedyś kumpla (to taki mój człowiek od zadań specjalnych i najtrudniejszych, najbardziej niebezpiecznych wypraw), czy by nie pojechał ze mną do Indii, a on na to, że tak, ale jak zrobimy „3 razy B”. Nie wiedziałem na początku, o co chodzi. Wyjaśnił mi, że to: Birma, Bhutan, Bangladesz. Słysząc to, nie zastanawiałem się ani sekundy. Zgodziłem się i pojechaliśmy. Nie przeszkodził
nam fakt, że w Birmie jest wojna domowa, w Bangladeszu zamieszki, a Bhutan to jeden z najdroższych turystycznie krajów świata – opowiada podróżnik.
Raz się żyje
Cała wyprawa zajęła im ponad miesiąc. Spośród czwórki nowych krajów, Bociądze najbardziej zależało na Bhutanie. – Oczywiście ze względu na trudną dostępność. Mało ludzi tam jeździ, bo jest trochę odcięty od reszty świata i wielu podróżników odpuszcza temat ze względu na cenę takiego wyjazdu. Sam długo walczyłem z myślami, czy tam pojechać, ale stwierdziłem po raz setny w życiu, że raz się żyje i postawiłem wszystko na jedną kartę – wyjaśnia.
To był bardzo intensywny wyjazd! – Bangladesz to najgęściej zaludniony kraj świata. Nie ma go co nawet porównywać do kolejnych, bo po prostu deklasuje konkurencję. Stolica – Dhaka jest po prostu podróżniczą poezją. Choć totalnie paskudna(jedno z najbrudniejszych miast na świecie), to pełna ciekawych wyzwań. Szlajaliśmy się godzinami po slumsach, wspinaliśmy po wrakach starych statków, rozbijaliśmy się zakratowanymi Tuk Tukami (chyba tylko w Bangladeszu takie znajdziemy) i eksplorowaliśmy stare zakłady, w których ludzie wciąż w katastrofalnych warunkach produkują różne rzeczy niczym 100 lat temu. Birma to przepiękne pagody, Bhutan bajeczne widoki i architektura rodem jak z Tybetu, a Indie totalny smog, chaos i dźwięk klaksonów, ale również pyszne jedzenie i cudowna architektura – wylicza częstochowianin.
Dla takich chwil się podróżuje
Jak na przygody Bociągi przystało, nie brakowało zabawnych sytuacji. – Trudno byłoby wskazać jedną, ale chyba najbardziej rozbroiło mnie, jak hindusi robili zdjęcia koledze, żeby mógł sobie wyrobić indyjską kartę SIM. Biegali za nim na środku ulicy z kawałkiem białej szmaty, która miała służyć za tło. Pognieciony kawałek tkaniny wystarczył. Nie trzeba było wypasionego studia. Dla takich chwil się podróżuje – wspomina.
Oczywiście nie brakowało też zachwytów. Najwięcej ich zaoferowała wspomniana Dhaka. – To miasto, w którym nie można znaleźć chwili oddechu, ale dzięki temu jest spektakularne. Zachwycił mnie widok pół miliona riksz rowerowych w stolicy. To rekord świata i już nigdzie na świecie nie możemy spotkać takiego skupiska tych pojazdów – opowiada zafascynowany.
Na co się nie odważył? Na skosztowane Bhang Lassi. – To taki lokalny napój z haszyszem. Ale może i dobrze, bo kto wie, czypo takim trunku udałoby mi się wrócić (śmiech)? Za to azjatyckie było wspaniałe, różnorodne, pyszne, pikantne… – zapewnia.
Marzenie o Afryce Zachodniej
Nic nie wskazuje na to, by w 2025 roku Bociąga schował plecak do szafy. Planów ma sporo. – Może
odwiedzę Turkmenistan i słynny krater gazowy Door to hell. A może postawię na trekking w Górach Skalistych w Kanadzie, albo out back, czyli pustkowia środkowej Australii. Innym pomysłem jest pustynia Gobi w Mongolii. Czas i fundusze pokażą. Bilety staram się blokować zawsze z dwu-trzymiesięcznym
wyprzedzeniem – wylicza.
Na podróż marzeń – do Afryki Zachodniej – musi nieco poczekać. – Jeśli uda mi się zabezpieczyć odpowiednią ilość funduszy, to tam wyruszę. Afryka jest droga, a dodatkowo na ten rejon
musiałbym wykupić kilkanaście wiz. Może kiedyś się uda. Zobaczymy – tłumaczy Bociąga.
Z myślą o zdobyciu środków na wymagające podróże, częstochowianin uruchomił zbiórkę na portalu zrzutka.pl (zrzutka.pl/wf859a). To odpowiedź na pytania tych, którzy chcieliby wspierać jego podróżnicze marzenia. – Ci co mnie znają, wiedzą że środki te przeznaczam wyłącznie na trudne podróże, a nie piwko na Seszelach – zapewnia, obiecując, że nie zmarnuje tych środków.
Pytań nie brakuje również o plany autorskie. Dwie książki Kuby cieszyły się dużą popularnością, nie dziwi więc zainteresowanie kolejnym tomem. – Wszyscy mnie o to pytają, aja odpowiadam zawsze cytatem Yody z „Gwiezdnych wojen”: Patience you must have, my young Padawan.” (czyli „cierpliwość musisz mieć, mój mały padawanie”).
Podróżnicze plany Kuby Bociągi można śledzić na:
Instagram: podroznikwczapce
Facebook: Travel – 100 krajów przed czterdziestką
red., fot. archiwum Kuby Bociągi
Czytaj także: Kuba Bociąga: „Ziemia ma muzykę dla tych, którzy jej słuchają” [ROZMOWA]