W książce „Kobusz. Jan Kobuszewski z drugiej strony sceny” nie brakuje wspomnień związanych z Częstochową. Wszystko za sprawą wieloletniej przyjaźni, która połączyła wybitnego aktora z Krystyną i Jarosławem Pietrzakami.
W tym roku na rynku wydawniczym ukazała się książka „Kobusz. Jan Kobuszewski z drugiej strony sceny”. Wydawcą tytułu jest krakowskie wydawnictwo Mando. Autorką książki jest Hanna Faryna-Paszkiewicz – doktor historii sztuki, w latach 1980-2009 pracownik naukowy Instytutu Sztuki PAN, autorka m.in. książek o Warszawie czy artykułów o architekturze XX wieku. Prywatnie była ona siostrzenicą Jana Kobuszewskiego.
Mistrz, opoka, wzór…
Wybitny aktor zmarł 28 września 2019 r. Znali go wszyscy. Jedni kochali go za występy w Kabaretach: Dudek i Olgi Lipińskiej. Inni podziwiali za role w blisko 2 tys. programach telewizyjnych i filmach. Każde jego pojawienie się na ekranie zapadało w pamięć. Uwielbiano go za epizody wyczarowane w filmach Stanisława Barei, jak „Poszukiwany, poszukiwana”, „Nie ma róży bez ognia” czy „Brunet wieczorową porą”. Reżyser był też współscenarzystą pierwszego polskiego serialu telewizyjnego – „Barbara i Jan”, w którym Kobuszewski grał Jana Buszewskiego. Aktor wraz z Janem Kociniakem był też gospodarzem pierwszego cyklicznego, satyrycznego programu telewizyjnego „Wielokropek”, a także dziadkiem (Jackiem Marią Poszepszyńskim) w słynnym słuchowisku radiowym napisanym przez Macieja Zembatego i Jacka Janczarskiego. Osobny rozdział należałoby poświęcić rolom teatralnym, które stworzył na scenie. Od 1976 r. aż do końca kariery scenicznej (2013 r.) związany był z Teatrem Kwadrat w Warszawie. To tu grał m.in. w „Przyjaznych duszach”, „Złodzieju”, „Dwóch morgach utrapienia”, „Słudze dwóch panów”, „Pamiętniku panny Hanki” czy „Naszej klatce”.
Na wieść o śmierci artysty Jego Teatr napisał tak: „Odszedł Jan Kobuszewski, człowiek wielkiego formatu, wybitny aktor, jedna z najważniejszych postaci polskiego teatru, nasza Opoka, Mistrz, niedościgniony wzór. Pogrążeni w wielkim smutku, nie jesteśmy w stanie wyrazić ogromu tej straty”.
Jan Kobuszewski Wielki
Wstęp książki stanowi fragment wykładu „O życiu w wolności” zmarłego w marcu tego roku Adama Zagajewskiego (otworzył on książkę „Substancja nieuporządkowana): „Gdybym był filozofem, napisałbym rozprawę o uśmiechu – o tym, jak zmienia twarz kobiety czy mężczyzny, jak sprawia, że twarde rysy kogoś nieuważnego, nieobecnego, wycofanego, niekiedy może pełnego niechęci albo po prostu obojętnego, zmęczonego, zdeprymowanego – nagle miękną i ślą do innych sygnał mówiący: jestem człowiekiem, nie jestem taki zły. Może nawet przekazuje coś więcej: jestem wolny”.
Całość składa się z blisko 30 rozdziałów poświęconych m.in. rodzinie, wojnie, drodze artystycznej, podejściu do życia i zawodu. Autorka zadbała o to, by nie brakowało też spisu ról (z podziałem na teatr, kabaret, telewizję film, radio czy programy telewizyjne) oraz listy nagród, którymi uhonorowano jego liczne zasługi.
Biografię dopełniają wspomnienia krewnych oraz bliskich Kobuszewskiemu artystów. Anna Seniuk opowiada, jak Kobusz wprowadził ją na warszawskie sceny, Wiktor Zborowski zdradza, czym brzydkim straszył go wuj, gdy strzelił gafę przed publicznością. Andrzej Grabowski tytułuje go Janem Kobuszewskim Wielkim, a Andrzej Nejman, człowiekiem, od którego w Teatrze Kwadrat uczyli się zawodu i życia.
„Wielokrotny pielgrzym jasnogórski”
Nie mogło w tej książce zabraknąć Częstochowy. Wybitny aktor był bowiem mocno związany z Jasną Górą. Gdy zmarł, biuro prasowe klasztoru pożegnało go jako „wielokrotnego pielgrzyma jasnogórskiego”.
Klasztor zakonu paulinów rzeczywiście odwiedzał regularnie. Pierwszą pielgrzymkę odbył tu ponoć w 1946 r. Mówił, że to dla niego „jedno z najświętszych miejsc na świecie”.
W 2005 r. pojawił się na Jasnej Górze z kolegami z Teatru Kwadrat. Rok później świętował tu jubileusz 50-lecia pracy artystycznej oraz 50. rocznicę ślubu z Hanną Zembrzuską-Kobuszewską.
W 2007 r. Jan Kobuszewski spędził w jasnogórskim sanktuarium trzy dni, udzielając wywiadu do książki „Patrzę w przyszłość (i przeszłość) z uśmiechem i radością”, której autorem był nieżyjący już paulin o. Robert M. Łukaszuk, były rzecznik prasowy Jasnej Góry (publikacja ukazała się nakładem wydawnictwa Edycja św. Pawła).
Pamiętny był także rok 2014, w którym Jan Kobuszewski uczcił mszą św. w Kaplicy Cudownego Obrazu swoje 80. urodziny. Inicjatorem uroczystości, podobnie jak tej, która miała miejsce w 2006 r., była zaprzyjaźniona z aktorem częstochowska agencja artystyczna Certus. Jubilat dostał w prezencie od jasnogórskich gospodarzy kopię obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej.
Warto dodać, że wybitny aktor współpracował również z Teatrem im. A. Mickiewicza w Częstochowie. Gdy Marek Perepeczko reżyserował na scenie przy ul. Kilińskiego „Dwie morgi utrapienia” i wcielał się w Mariana Koselę (rolę tę rozsławił przed laty Kobusz), Jan Kobuszewski zgodził się objąć opieką artystyczną to przedsięwzięcie.
Spotkanie dwóch złodziei
Nie tylko Jasna Góra była w Częstochowie bliska sercu aktora. To tu mieszkają bowiem również jego oddani przyjaciele Krystyna i Jarosław Pietrzakowie, twórcy wspomnianej agencji artystycznej Certus.
To ich wspomnienia zamykają książkę Faryny-Paszkiewicz.
– W towarzystwie Jana Kobuszewskiego każdy czuł się lepszy, ładniejszy i dowartościowany. Tak nawiązała się nasza przyjaźń. Na prośbę Jana przeszliśmy na ty. Nie było łatwo, więc aktor postawił warunek: „Jarku, za każde «pan» stawiasz wódkę. Mimo że był smakoszem, uwielbiał domowy pasztet. Ilekroć więc ruszaliśmy do Warszawy i odwiedzaliśmy go w domu na Żoliborzu, przywoziliśmy własny pasztet i częstochowski chleb – wspominają przyjaciele Kobusza.
Pietrzakowie uczestniczyli także w jednym z ostatnich towarzyskich spotkań aktora. W sierpniu 2018 r. zawieźli Kobuszewskiego i jego córkę Marynę do Radości, do rodzinnego domu Katarzyny i Cezarego Żaków. – Nie znali się wcześniej. „Widzę, że dom katolicki”, stwierdził Jan na dzień dobry i tak zwane przełamanie lodów, widząc święty obrazek na ścianie. Potem żartowali, że spotkało się dwóch złodziei, bo i Jan, i Cezary grali kolejni główną rolę w sztuce „Złodziej” [spektakl był drugą produkcją, której podjęła się agencja Certus, a reżyserem i odtwórcą głównej roli był Żak – przyp. red.] – opowiadają Pietrzakowie.
Ostatnie spotkanie
Ostatni raz na żywo częstochowianie spotkali się z aktorem na Żoliborzu w okolicach Wielkanocy 2019 r. – Jan dopytywał o wyjazd do Australii, bo planowaliśmy podróż z Cezarym Żakiem i wspomnianym „Złodziejem”. Umówiliśmy się jesienią po powrocie – wspominają twórcy Agencji Certus.
Niestety, do planowanego spotkania już nie doszło. – Był koniec września. Siedzieliśmy w restauracji powyżej Gold Coast we wschodniej Australii. „Zadzwoń do Janka”, Żak chciał porozmawiać. Może śpi? Która godzina w Polsce? Gdy liczyliśmy, przyszedł sms. „Jan Kobuszewski nie żyje”. Cisza, konsternacja, zawieszenie. Był z nami ojciec Bruno, paulin z Nowej Zelandii. Nie znał polskiego aktora, nie rozumiał, co się stało i dlaczego znieruchomieliśmy i długą chwilę siedzieliśmy bez słowa. Bo przecież właśnie zamierzaliśmy zadzwonić i pogadać… – tym fragmentem kończy się opowieść Krystyny i Jarosława Pietrzaków i sama książka. Trudno o bardziej wymowną puentę.
Zuzanna Suliga