Jubileuszową wystawą „Życie w obrazach” Jacek Sztuka postanowił po raz pierwszy skomentować swoje prace, to, dlaczego one powstały. Ekspozycję można do 30 stycznia 2022 r. oglądać w Miejskiej Galerii Sztuki.
Jacek Sztuka jest synem Jerzego Filipa, zmarłego w grudniu 2020 r. wybitnego rzeźbiarza, medaliera i projektanta. Obaj ukończyli krakowską Akademię Sztuk Pięknych, jednak syn wybrał inną drogę. Studiował na Wydziale Malarstwa w pracowni prof. Jacka Waltosia oraz w pracowni rysunku prof. Teresy Kotkowskiej – Rzepeckiej. Dyplom z wyróżnieniem obronił zaś w pracowni prof. Stanisława Rodzińskiego w 2001r. Pięć lat później zrobił doktorat, a w 2012 r. – habilitację. Rok po tym wydarzeniu został kierownikiem Zakładu Komunikacji Marketingowej w Instytucie Marketingu na Wydziale Zarządzania Politechniki Częstochowskiej. Z tym samym wydziałem wcześniej związany był jego ojciec.
Wystawy wspólne i jubileuszowe
Zatrzymajmy się przy jednej z wymienionych powyżej dat, czyli roku 2001. Minęło właśnie 20 lat od momentu, gdy autor (wówczas 25-latek) obronił dyplom na krakowskiej uczelni. Rocznica ta skłoniła go do przygotowania wystawy retrospektywnej. – Retrospekcja, według słownikowej definicji, to wysiłek przypominania sobie przeszłych zdarzeń lub przeżyć, tego, co było i może być obecne już tylko w obrazach, poprzez uruchomienie mnemonicznej wyobraźni. W przypadku Jacka Sztuki różnorodne doświadczenia życia już zostały przez niego ucieleśnione w materialnych obrazach, a proponowana ekspozycja łączy je ze sobą na swoistej scenie, jaką jest sala wystawowa, i w efekcie ukazuje „Życie w obrazach” – czytamy o wydarzeniu.
Miejsce wystawy nie mogło być przypadkowe, a z Miejską Galerią Sztuki od lat związany był Jerzy Filip Sztuka. W 2006 r. artyści zaprezentowali tu wspólną wystawę „Ojciec i syn”. Rzeźby Jerzego Filipa i malarstwo Jacka gościło wtedy w Sali Śląskiej. Sam medalier świętował w 2013 r. w gmachu przy Al. NMP 64 także jubileusz 45-lecia pracy twórczej. W Sali Poplenerowej pokazał wówczas swoje rysunki, reliefy, medale, rzeźby i akwarele. Jubileusz syna, o 25 lat skromniejszy, uczczono ekspozycją prezentowaną w najwyższej z sal galerii – Gobelinowej.
Malarski happening na wernisażu
Wernisaż odbył się 18 listopada i miał szczególną oprawę. Najpierw przed publicznością wystąpili uczniowie częstochowskiej Szkoły Suzuki prowadzonej przez Marię Magdalenę Rogowską. Wśród nich znalazł się także syn jubilata – Rysio. Potem odbył się „koncert egzystencjalny” w wykonaniu Lidii, Marcina, Mikołaja, Nikodema Pospieszalskich oraz Zuzanny Tomaszewskiej. Sztuka momentami towarzyszył muzykom, grając na harmonijce ustnej. Resztę dopełnił malarski happening dotyczących ulotności życia, przemijania sztuki i tego, co po nas zostanie. Wśród wernisażowych gości nie brakowało bliskich autora, wśród nich jego mamy – dr Krystyny Sztuki, cenionego psychologa klinicznego i autorki m.in. „Psychologii dla artystów”.
Najważniejsze dzieło ojca
Szczególne miejsce na wystawie zajmuje medal autorstwa Jerzego Filipa Sztuki zatytułowany „Droga”. – To w moim przekonaniu najważniejsze dzieło mojego ojca. Medal przedstawia całe życie człowieka. Z jakiejś nieokreślonej nicości, która rozpoczyna wydłużoną soczewkę, pojawia się człowiek. Z wieku niemowlęcego poprzez młodość, pełnienie różnych funkcji zawodowych osiąga poziom wieku starczego, niedołężności i znowu zanika w tej soczewce, tylko odbitej już w sposób lustrzany. Znowu zmierza do jakiejś nieokreślonej nicości, a może pełni – rozważa malarz.
Artysta nie ukrywa, że śmierć ojca wywarła wypływ nie tylko na jego życie, ale i kształt tej ekspozycji. Przykładem tego jest praca „Światło życia”, otwierający cykl „Prześwietlenia”. – Powstał on w ścisłym związku z przeżyciem śmierci mojego ojca, z jego odejściem. To najbardziej dramatyczne przeżycie w moim życiu – mówi Jacek Sztuka. – Ten cykl dojrzewał we mnie przez lata. W mroku dostrzegamy słup światła i tkanka martwa, jaką są szkielety, ma szansę pokryć się ciałem, znaleźć się strefie życia. Sensy, które ja chciałem zawrzeć, przez fakt, że obraz jest zagadką, bo jest nieruchomy, mogą mnie samemu się wymknąć. Kurator tej wystawy dr Barbara Major zauważyła, że te szkielety znajdują się właściwie w sytuacji lotu, tańca, że mają szansę znaleźć się w świetle, które udzieli im życia. Ja na to nie wpadłem. Malując obraz, myślałem, że szkielety są skończone – przyznaje.
Bardzo osobiste wypowiedzi
Wystawą „Życie w obrazach” malarz po raz pierwszy postanowił skomentować swoje prace, wyjaśnić skąd one się wzięły. Zdobył się na ogromną szczerość, prace odkrywa bowiem niczym klisze własnego życia.
– Wszystko to w kontekście egzystencjalnym, tego co mnie w życiu spotkało, co spowodowało, że powstały. Jest to dla mnie niełatwe założenie, ale czuję, że jest nieodzowne, jeśli chcę potraktować odbiorców tej wystawy poważnie – zaznacza artysta. – Te obrazy są moimi bardzo osobistymi wypowiedziami. Traktuje sztukę bardzo osobiście, tak, jak czynił to mój ojciec. To może być dziś dziwne, ale w czasach, gdy studiowałem, rynek kolekcjonerów praktycznie nie istniał, więc myślenie, czy te prace będą się komuś podobać, było mi obce. Chodziło o siłę wyrazu, o działanie, porównywanie się z najlepszymi jak Rembrandt czy Caravaggio – dodaje.
Takie podejście wzięło się z wychowania, bo jak przyznaje Sztuka „klimat domu jest szalenie ważny”. – To obserwując ojca przy pracy, jego bezinteresowność, postanowiłem, że będę tworzył sztukę tak, jak on. Ważny jest tu też element wiary, czyli rodzic, który w ciebie wierzy, który nie podcina ci skrzydeł, który cię stymuluje. To szalenie ważne. Ojciec dawał mi wsparcie, cieszył się z różnych moich artefaktów, widział w nich sens i zbierał moje prace. Płaczę, gdy otwieram teczkę, w której je gromadził. Tam znajduję m.in. obrazki, które namalowałem jako ośmiolatek. Co ciekawe, znalazłem wśród nich także szkielety, takie same jak te z dorosłego już cyklu – zdradza.
Portret dwóch Ryszardów
A skoro to wystawa na 20 lat malowania, prezentowane są kolejne etapy twórczości Sztuki. Od dyplomu przez kolejne cykle, które malował również w związku z wystawami przewodowymi – doktoratem, habilitacją aż po czasy współczesne.
Wobec tych prac trudno przejść obojętnie, zwłaszcza tej wielkoformatowej, która wieńczy salę Gobelinową. Stanowi ona dialog ze wspomnianym medalem „Droga”.
– Oddaje ona życie człowieka. Od burzliwej często młodości i różnych wybryków, po czas łączenia się z kobietą aż po wiek dojrzały i towarzyszącą mu czeto niedołężność i tak do kresu. Ze wzruszeniem patrzę na ten obraz, bo pozował mi do niego ojciec, który dzielnie znosił te moje pomysły, kładł się na desce i trwał. Było to w 2012 r. – opowiada Jacek Sztuka.
Malarz przedstawia tych, którzy są dla niego ważni, tych, którym coś zawdzięcza, tych, którzy go w pewnym stopniu tworzą. – Taki jest portret dwóch Ryszardów – mojego dziadka i mojego syna Rysia, którzy tworzą koło życia. Zdążyłem ten obraz namalować jeszcze przed śmiercią dziadka. Dziś to dokument historii – przyznaje.
Do 30 stycznia 2022 r.
Wystawę można oglądać do 30 stycznia 2022 r. (z przerwą od 24 do 27 grudnia oraz od 31 grudnia do 1 stycznia). Od wtorku do piątku galeria zaprasza zwiedzających od godz. 10.30 do 18, a w soboty i niedziele – od godz. 12 do 19. Bilety normalne kosztują 10 zł, a ulgowe – 8 zł (w środy wstęp jest bezpłatny).
Wydarzeniu towarzyszy katalog, a także film, który zrealizował Robert Jodłowski, specjalista ds. kontaktów z mediami w Miejskiej Galerii Sztuki. Szczegóły: www.galeria.czest.pl.
Zuzanna Suliga