Policjanci sprawdzają sprawdzają czy kierowca ciężarówki naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym i nie stworzył zagrożenia dla innych osób.
54-letni kierowca ciężarowego volvo pozostawił zestaw pojazdów na terenie radomszczańskiej strefy przemysłowej i poszedł do pobliskiego baru.
2 listopada, przed 21.00 policjanci zostali skierowani na ulicę Merloniego w Radomsku, gdzie według zgłoszenia paliła się ciężarówka. Strażacy będący już na miejscu ugasili pożar. Policjanci ustalili, iż na naczepie auta były przewożone łatwopalne produkty, z tego względu ogień szybko się rozprzestrzenił.
Mundurowi rozpoczęli poszukiwania kierowcy pojazdu czyli 54-letniego mieszkańca województwa podkarpackiego. Na jego szczęście nie było go w zamkniętej kabinie pojazdu, ale nie było go też w pobliżu pojazdu. Policjanci zaczęli szukać informacji na temat ciężarówki w firmach, które działają na terenie strefy przemysłowej. W jednym z zakładów dowiedzieli się, kto kierował ciężarówką. Kierowca ciężarówki mimo wielu prób nawiązania z nim kontaktu telefonicznego niestety nie reagował. Mundurowi poinformowali o zdarzeniu jego pracodawcę. Kierowca zestawu odnalazł się dopiero przed godziną 3.00 w nocy, kiedy spalone auto było już przygotowane do przewiezienia na parking strzeżony.
Badanie stanu trzeźwości kierowcy wykazało, iż miał promil alkoholu w organizmie. Policjanci ustalili, że 54-latek przyjechał ciężarówką pod zakład około godziny 17.00 i kiedy poinformowali go, że musi czekać na rozładunek to wycofał się zestawem spod bramy firmy. Podczas nieprawidłowego manewru naczepa zsunęła się do rowu. Kierowca w czasie rozmowy z policjantem powiedział, że zostawił niezabezpieczoną ciężarówkę, gdyż nie mógł wyjechać z nasypu. W pobliskim lokalu gastronomicznym szukał pomocy, a przy okazji zjadł posiłek oraz napił się piwa. Wszystko wskazuje na to, iż 54-latek odpowie przed sądem za spowodowanie zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym, za co grozi mu kara grzywny. Sąd dodatkowo może orzec zakaz prowadzenia pojazdów.
K KIK