To będzie – moim zdaniem największe wydarzenie filmowe Częstochowy tego roku – zapowiada Krzysztof Kasprzak, właściciel Wytwórni Kas-Film, producent i reżyser filmów dokumentalnych. Jesienią w DKF-ie „Rumcajs” (którego jest wiceprezesem) pokaże premierowo opowieść o najwcześniejszej historii Częstochowy. Przy jej tworzeniu wykorzystał – tak modną ostatnio – sztuczną inteligencję AI.
W sali ACK, w ramach programu „Rumcajsa” prezentowane były publiczności – także premierowo – wcześniejsze dzieła Kasprzaka na temat przeszłości naszego miasta w czasie II wojny światowej oraz z okresu od lat 50. do 90. ubiegłego wieku. Czasami brakowało dla chętnych foteli w sali na prawie 500 miejsc.
– Czeka jeszcze scenariusz napisany przez Jarosława Kapsę do opowieści o okresie lat 1945 – 1950 – mówi twórca. – Te dokumenty o bliższej przeszłości miasta są łatwiejsze w produkcji. Zdecydowałem się jednak zrealizować najśmielsze marzenie – film o najwcześniejszej historii Częstochowy. Tu sięgam po ostatni chyba tekst niezapomnianego Zbisława Janikowskiego powstały jeszcze w 2019 roku. Strona historyczna była i jest aktualnie konsultowana z największym specjalistą od tych dziejów, mediewistą prof. Marcelim Antoniewiczem. Dla dokumentalisty największym wyzwaniem jest to, że sięgamy do czasów wręcz mitycznych, bo niemających umocowania w opracowaniach historycznych. Poruszamy się wśród legend i domysłów, czasem też zafałszowań. Doskwiera brak ikonografii – tu więc wkracza sztuczna inteligencja wspierająca animacje Michała Krajewskiego z Warszawy, który już wspierał mnie przy filmie o Śląsku.
Okazuje się, że mitem jest istnienie w XIII wieku dwóch sąsiadujących ośrodków Częstochowy i Częstochówki. Taki zafałszowany obraz zbudowali zakonnicy z Mstowa, do włości których należały tereny naszego dzisiejszego miasta nadane przez biskupa krakowskiego Iwona Odrowąża. W XV wieku kanonicy, procesując się o podatki, przedstawili w sądzie odpis biskupiego legatu. Dokonali w nim małej „korekty”, dowodząc, że od zarania pobierali daniny z Częstochówki i Częstochowy.
Oryginał dokumentu bpa Odrowąża (gdzie po raz pierwszy pojawiła się nazwa Częstochowa) nie zachował się do współczesności; odpis niestety tak. W oparciu o to fałszerstwo badacze twierdzili, że w XIII wieku dwie odrębne miejscowości istniały obok siebie. Trzeba było dopiero, by młody częstochowski historyk Marceli Antoniewicz w 1985 roku zakwestionował ten stan wiedzy. Wsparli go językoznawcy uznając, że średniowieczna polszczyzna nie znała zdrobnień nazw miast typu: Częstochówka.
Także legendę o pradziejowym Częstochu, założycielu grodu przy przeprawie przez Wartę trzeba między bajki włożyć. Gród lokował tu dopiero w 1370 roku Kazimierz Wielki (choć oczywiście inni badacze twierdzą, że to książę Władysław Opolczyk).
– To jednak króla Kazimierza historia zna nie tylko z budowy Orlich Gniazd, ale też z lokacji nowych miast – komentuje Kasprzak. – Działo się to na prawie tzw. surowego korzenia: wycinano las, budowano domy, tworzono miasto. To właśnie z XIV wieku pochodzą piwnice odkryte przez archeologów, którzy równocześnie nie natrafili na ślady wcześniejszego osadnictwa. Za to, dla skomplikowania dziejów, obok siebie zaczęły istnieć: wieś u stóp wzniesienia z kościołem, z którą wiążemy rok 1220 jako datę powstania naszego miasta i królewski gród nad Wartą.
Dla ogarnięcia tego chaosu wprowadzono nazwy: Stara Częstochowa i Nowa Częstochowa. W dokumentach pojawia się określenie „góra Starej Częstochowy”, znacznie później nazywane Jasną Górą. Żeby jednak nie było zbyt prosto, w 1717 roku król Zygmunt August, który chciał pozyskać wsparcie Paulinów, podjasnogórskiej wiosce nadał prawa miejskie, by rozróżnić dwa ośrodki. Obok starszego prawnie miasta nad Wartą, to przyklasztorne zaczęto nazywać Częstochówką.
Jak już powiedział reżyser, film dokumentalny powinien posiłkować się ikonografią – obrazami, których nie ma. Tu wkracza AI. Dzięki niej zobaczymy kościółek na górze starej Częstochowy, który Ojcowie Paulini przekształcili w klasztor dzięki szczodrobliwości Władysława Opolczyka. W opisie Jana Długosza była to niewielka budowla z bali sosnowych. W jej pobliżu wznosiła się strażnica, w której prawdopodobnie zatrzymywał się król w podróżach. Autor animacji wspierany przez sztuczną inteligencję pokaże też widzom, jak rozrastała się i zbroiła siedziba Paulinów. To chyba jej obecność przyciągała liczne najazdy i oblężenia (szwedzkie dziewięć razy).
Nadwarciańska Częstochowa podnosiła się ze zniszczeń wciąż większa, a Częstochówka odstawała w rozwoju. Rozwój miasta znamy jedynie z opisów. Znów brakuje ikonografii. Z badań historycznych i archeologicznych wiemy, że gród nad Wartą obwiedziony był wapiennymi murami. Na rynku stał ratusz sąsiadujący z kramami kupieckimi. Powstały rynek okalały kamieniczki. Zabudowę dominował kościół św. Zygmunta, był też kościółek św. Barbary. Świadectwem kształtu Częstochowy po 1655 roku był znany sztych Gorczyna. Jest on kanwą do obrazowej opowieści o mieście w powstającym filmie.
– Hitem naszego dokumentu będzie jednak mapa odkryta w zbiorach jasnogórskich przez Amadeusza Szklarza-Chabrowskiego – chwali się Krzysztof Kasprzak. Znana dotychczas w środowisku naukowym publicznie zostanie zaprezentowana w naszym filmie. Pochodzi z 1748 roku i to ona będzie dla animatora wspomaganego przez AI kanwą do pokazania obrazu Częstochowy tuż sprzed rozbiorów. Bo nasza opowieść zamyka się w 1793 roku, gdy miasto trafia pod zabór pruski. Obejmuje 573 lata.
Na tej sensacyjnej mapie miasto potraktowane jest szeroko. Tam, gdzie droga na Błeszno, widać bory, przy drodze do Mirowa rozciągają się ziemie Jana Anioła. Już wiadomo więc, skąd się wzięły dzielnice: Bór czy Aniołów. Na mapie zaznaczone są pozostałości zamków na Błesznie i Mirowie.
Niezwykle ciekawie zapowiadające się dzieło jest już na tyle zaawansowane, że jego twórca może zapowiadać przybliżony czas premiery. Do końca brakuje jeszcze paru rzeczy. Współczesne dokrętki robi Robert Nawrot, za montaż jak zawsze odpowiadać będzie Grupa EM. Ekipa pracuje nad dźwiękiem – komentarz znów będzie czytał Gracjan Rozpondek. Krzysztof Kasprzak szuka muzyka, który wziąłby na siebie tło muzyczne.
– Mam dla muzyka jakiś skromny budżet – tłumaczy producent i reżyser w jednej osobie. – Oczywiście pieniądze są największym problemem. Ogólny koszt to ponad 100 tys. zł. Mam pokrycie na jakieś 80 procent. Wkrótce podpisuję umowę na dotację od Miasta Częstochowy – 5.000 zł brutto. Zapewniam jednak, że film ukończę, choćbym się miał zapożyczyć! Jasne, że wolałbym tego uniknąć. Apeluję więc do potencjalnych sponsorów: pomóżcie. Cenne jest każde 1.000 zł. Będą podziękowania w napisach końcowych filmu, logo na plakatach reklamujących pokazy filmu, płyty z nagraniem do wykorzystania jako prezenty firmowe.
Dla Częstochowy byłoby dobrze, żeby Kas-Film i sam Kasprzak nie stracili produkcyjnego zapału i finansowych możliwości. W planach przecież film o Częstochowie 1945 – 1950 oraz sięgający w odleglejszą historię dokument o Częstochowie w rękach zaborców: 1793 – 1918. Osobistym marzeniem Kasprzaka jest natomiast wyprodukowanie filmu fabularnego z akcją rozgrywaną w Częstochowie.
Tadeusz Piersiak
Czytaj także: 32. Dni Częstochowy. Kto otrzymał nagrody w dziedzinie kultury?