fbpx

Jubileusz Aeroklubu. Kiedy Częstochowa odleciała

Historia skrzydeł nad Częstochową ma już ponad 110 lat. Jednak lotnicze środowisko zdecydowało się czcić w tym roku inny jubileusz: 80 lat istnienia Aeroklubu Częstochowskiego – organizacji nie tylko szacownej, ale i bogatej w dokonania. Gazeta Regionalna i Magazyn Czas na Częstochowę będą fetować to święto aż do listopada, kiedy 80-lecie się domknie. Historię częstochowskiej awiacji wspominać będziemy wraz z  Romanem  Antonowiczem, prezesem Częstochowskiego Klubu Seniorów Lotnictwa i historykiem lokalnego ruchu.

Oczywiście tych pierwocin częstochowskiego ruchu lotniczego nikt z żyjących pamiętać nie ma prawa. Choć jeszcze aktywni są i na obchody jubileuszowe mają zamiar przyjechać bracia Kujawscy, obaj już dziewięćdziesięciolatkowie. Pamiętają jeszcze przekazanie w 1938 roku przez hutę Hantkego samolotu dla Ligi Obrony Powietrznej i Przeciwgazowej. Jeden z nich na pewno (a być może obaj) odbył wtedy swój pierwszy lot. Roman Antonowicz, mimo że wśród seniorów lotniczych rej wodzi, wiekiem z kolegami równać się nie może.

Za to ma pamięć rodzinną, bo w Aeroklubie Częstochowskim jest „od dziecka”. Członkostwo przejął po ojcu Ludwiku „Dziadku” Antonowiczu i bracie Włodzimierzu. Formalnie w ACz jest od 1968 roku, od 2015 roku prezes CzKSL. Modelarz, szybownik i spadochroniarz, projektodawca urządzenia Skweru Lotników na dawnym terenie lotniska Kucelin i autor innych inicjatyw. Co ważne dla naszej opowieści – znawca dziejów lokalnego środowiska lotniczego.

Awiacja pojawiła się w Częstochowie w roku 1912. Wtedy to zawitał w mieście inżynier hrabia Michał Scipio del Campo – „ten wspaniały mężczyzna i jego latająca maszyna”. Wykształcony w Petersburgu, pierwsze kroki w chmurach stawiał we Francji – jako jedyny dotąd Polak. Od 1912 do 1914 roku dawał on pokazy lotnicze w całej Polsce. Oczywiście odpłatne, bo z tego żył i utrzymywał swoją awionetkę. Jak mówi nasz kronikarz, dokładna data jego częstochowskiego pokazu nie jest znana, nie odnotowały jej ani gazety w naszym mieście, ani w Sosnowcu, dokąd udał się w dalszej kolejności. Wiadomo, że za lotnisko obrał plac ćwiczeń marszowych przed ówczesnymi koszarami (obecnie plac zajęć sportowych Politechniki Częstochowskiej).

– Ten popis w Częstochowie niezbyt mu się udał – dopowiada Antonowicz. – Pole okazało się zbyt krótkim pasem startowym. Maszyna nie nabrała dostatecznej prędkości. Oderwała się co prawda od ziemi, przeleciała płot sąsiedniej posesji, ale tam spadła na ziemię. Pilotowi nic się nie stało, samolot stracił jednak skrzydło. Widocznie jednak nie było to uszkodzenie trudne do naprawienia, skoro bohater przestworzy wkrótce odleciał do Zagłębia. W Częstochowie zaś odnotowano to wydarzenie jako pierwszy pokaz lotniczy.

Poza zapisami w annałach domyślać się można, że częstochowianie musieli już wtedy myśleć o bujaniu w chmurach, skoro taką prezentację zorganizowali i tłumnie na nią przyszli. Co więcej, lokalne media musiały docenić znaczenie pokazów lotniczych, skoro odnotowały już kolejny. Ten odbył się we wrześniu na polach przy stacji kolei herbskiej na Stradomiu (tam, gdzie dziś jest glinianka, w której wędkarze „moczą kije”).

– Także i ta demonstracja nie miała szczęśliwego przebiegu – objaśnia prezes CzKSL – Bogusław Kamiński, który był bohaterem wydarzenia, również miał tam za krótki rozbieg. Samolot wystartował i niemal natychmiast się rozbił. Pilotowi nic groźnego się nie stało, zaopiekował się nim miejscowy felczer. Wkrótce jednak ukazały się w sprzedaży pocztówki wyprodukowane przez domorosłego artystę, pokazujące, jak samolot Kamińskiego latał nad Jasną Górą.

Potem była I wojna światowa, która znacząco przyczyniła się do rozwoju techniki lotniczej. Częstochowę jednak chyba ominęła historia śmigłami pisana. Jak pamiętamy z zawieruchy wojennej, nasze miasto wyszło bardzo osłabione, marzenia o lataniu musieli więc jego lokalni fani pożegnać na długo.

Jubileusz Aeroklubu. Kiedy Częstochowa odleciała 1

Lotnisko już mamy!

– Władze odrodzonego państwa doceniały znaczenie nowego rodzaju sił bojowych – mówi Roman Antonowicz. – Wytypowane zostały cztery miejscowości, w których planowano utworzenie nowych, dużych lotnisk wojskowych. Na tej liście znalazła się również Częstochowa, ze względu na jej strategiczne położenie przy granicy z Niemcami. W 1926 roku w ramach Ligi Obrony Powietrznej i Przeciwgazowej kupiono najpierw 80 ha ziemi w Kucelinie, później kolejne grunty (łącznie za 102 565 zł) i na ponad 106 ha zaczęto urządzać lotnisko. Powstał hangar, stacja benzynowa i taka dyżurka, chłopcy nazywali ją „raportówką”, gdzie kierownictwo, instruktorzy i piloci mogli się spotkać.

Z opracowania Antonowicza i Andrzeja Tajchmana zamieszczonego w Roczniku Muzeum Częstochowskiego z roku 2014 (tom 14) dowiedzieć możemy się, że lotniska wojskowe obsługujące powstające eskadry lotnicze były w gestii Ministerstwa Spraw Wojskowych. Oddziałom LOPP powierzano organizację lotnisk drugoplanowych i rezerwowych – taki charakter miała inwestycja w Kucelinie. Oficjalnie otrzymała status lotniska otwartego II klasy. Lata 1926 i 1927 poświęcone były pracom ziemnym (niwelacji i utwardzeniu) przy tworzonych pasach startowych. Powstałe lotnisko było powodem do dumy częstochowian – takiego nie miały nawet wojewódzkie Kielce.

Za to jednak nasz obiekt zarządzany był przez Kielecki Okręg LOPP. Na hangarze wymalowane zostały wielkie litery LOPP. Świętokrzyska organizacja zatrudniała pracownika administrującego lotniskiem. Nie mieszkał on nawet na miejscu, ale w Radomsku. Nie było natomiast obsługi technicznej. Goście wykorzystywali Kucelin do międzylądowań i uzupełnienia paliwa. Nie mieli tam bazy noclegowej ani kantyny, korzystali z kwater w Kucelinie albo Błesznie. Na Kucelin raz na godzinę kursował z Częstochowy miejski autobus.

W 2014 roku na miejscu dawnego lotniska z inicjatywy Antonowicza ufundowano skromny pomnik. Dziś jest on przy ogrodzeniu terenów hutniczych. W chwili powstania lotniczy obiekt umiejscowiony był jednak w szczerym polu. Za odległych sąsiadów miał hutę Raków i na Górze Prędziszów kopalnię kamienia wapiennego do produkcji stali. Wapień był przesyłany wagonikami do stalowni na Rakowie, linią biegnącą tuż obok lotniska.

Uroczystość oddania obiektu na Kucelinie odbyła się 16 października 1928 roku z udziałem władz miasta. Zachował się do dziś krótki filmik pokazujący to wydarzenie.

Jubileusz Aeroklubu. Kiedy Częstochowa odleciała 2

Sportowe życie Kucelina

Jak czytamy w Roczniku Muzealnym, na lotnisku odbywały się kursy podstaw pilotażu w ramach Przysposobienia Lotniczego Wojskowego. O znaczącej jednak randze Kucelina świadczy obranie lotniska za lądowisko etapowe I Lotu Południowo-Zachodniej Polski. 6 października roku 1929 wylądowało tu 18 maszyn uczestniczących w rywalizacji na trasie: Kraków, Częstochowa, Katowice, Kraków. Widać nowy obiekt sprawdził się, skoro podobne międzylądowania w tych samych zawodach odbyły się w latach 1930, 1932, 1934, 1936 i 1937. W 1930 roku Kucelin był przystankiem międzyetapowym III Krajowego Konkursu Awionetek (25 września – 6 października).

Podobnie posłużył rok później w IV Krajowym Konkursie Samolotów Turystycznych (25 września – 1 października). Natychmiast po zakończeniu tej imprezy i do 10 października z lądowiska korzystały uczestniczki I Rajdu Kobiecego Dookoła Polski. Jak donosi Andrzej Tajchman w publikacji „1945 – 2005. Diamentowy Jubileusz Aeroklubu Częstochowskiego” – na dwóch samolotach PZL 5a „Śląsk” i „Powstaniec” startowały: Danuta Sikorzanka z Marią Lierówną oraz Wanda Olszewska z Marią Wardasówną.

Sport lotniczy miał też swoje momenty dramatyczne. 12 października 1931 roku na podczęstochowskie lotnisko ściągnięty został wrak maszyny znakomitego pilota Bolesława Orlińskiego. Uczestniczył on w zawodach na trasie Katowice – Warszawa i przelatywał w okolicach Olsztyna. Nad Zrębicami jego ZPL P6 stracił śmigło, a po chwili zgubił silnik. Lotnik wyskoczył ze spadochronem i na szczęście nic mu się nie stało.

Taki ruch na częstochowskim niebie spowodował zainteresowanie skrzydłami uczniów miejscowych szkół. Modelarnie lotnicze powstały w 1932 roku w Gimnazjum im. Traugutta i Szkole Rzemieślniczej przy al. Wolności, a w 1936 przy Kole Elektromechanicznym w Gimnazjum im. Sienkiewicza. Dodać warto, że tę ostatnią szkołę ukończyło wielu późniejszych cenionych lotników wojskowych, upamiętnionych zresztą na tablicach zawieszonych na murach do dzisiejszego liceum.

Także dorośli i szanowani obywatele miasta dali wyraz swojej miłości do lotnictwa. Uzyskali oni zapewnienie od władz wojskowych sprzętowego i merytorycznego wsparcia z ich strony inicjatywy utworzenia w oparciu o Kucelin Aeroklubu Częstochowskiego. Zebranie organizacyjne odbyło się 29 maja 1935 roku w kawiarni „Europa”. Uformowano 15-osobowy zarząd, na czele którego stanął Prezydent Częstochowy Jan Mackiewicz („Ustaliłem, że był on jedynie Komisarzem, komisarycznym zarządcą miasta” – dodaje Roman Antonowicz). Wśród przyszłych członków znalazł się płk. Stanisław Maczek dowodzący 7 Dywizją Piechoty czy ceniony dziennikarz Franciszek Dionizy Wilkoszewski.

– Do utworzenia Aeroklubu nie doszło – wyjaśnia Antonowicz – bowiem chętni nie byli w stanie sprostać regulaminowym wymogom. Po pierwsze: Częstochowa nie była miastem wojewódzkim. Poza tym do utworzenia organizacji trzeba było dysponować trzema samolotami oraz 10 pilotami. Lotników może udałoby się ściągnąć, ale sprawa maszyn okazała się beznadziejna. Część chętnych odstraszyła w końcu również wysokość wymaganego wpisowego.

Jubileusz Aeroklubu. Kiedy Częstochowa odleciała 3

Nadchodzi wojna!

Sprzęt latający znalazł się na Kucelinie dopiero w obliczu wojennego zagrożenia. Bo podczęstochowskie lotnisko, choć zaczęło liczyć się w życiu sportowym, wciąż nie było wykorzystywane do celów wojskowych. Były plany przeniesienia z Krakowa 2 Pułku Lotniczego lub przynajmniej jego eskadry szkolnej. Nic z tego nie wyszło. Trzeba było społecznego wysiłku częstochowian, by na Kucelinie zaczęły stacjonować samoloty. 16 października 1938 roku odbyła się tam uroczystość tłumnie obserwowana przez zgromadzonych mieszkańców miasta. Władzom wojskowym przekazano trzy samoloty łącznikowe i jeden komunikacyjny. Jedna z maszyn RWD 8 ufundowana została przez Hutę Częstochowa, a akt darowizny odczytał dyrektor Tomasz Szwejkowski.

Samolot ten wiosną miał służyć na Kucelinie wspomnianej eskadrze. Nie wrócił – w jego miejsce w 1939 roku pojawił się inny RWD należący do LOPP. Obok niego w chwili wybuchu wojny na lotnisku znajdowały się 2 samoloty szkolne Bartel BM-4h i jeden PZL.5 oraz RWD 13 nazwany „Wilgą”. Maszyna ta w chwili wybuchu wojny wyleciała w kierunku Lublina. Jednak w pobliżu Tarnowa została zestrzelona prawdopodobnie przez polską artylerię przeciwlotniczą. Pozostałe samoloty zostały zbombardowane 1 września przez niemiecką IV Dywizję Lotniczą. 3 września hitlerowcy gospodarowali już na podczęstochowskim lotnisku.

Dlaczego jednak podrzędne lotnisko cywilne zostało celem nalotów niemieckiej dywizji? Stało się to skutkiem zlokalizowania na Kucelinie tzw. zasadzki lotniczej. W sierpniu 1939 roku niemieckie myśliwce coraz częściej zapuszczały się w polską przestrzeń powietrzną. Dowództwo naszych wojsk lotniczych zdecydowało, by na niekojarzonym z działalnością wojskową lotnisku blisko granicy z III Rzeszą umieścić eskadrę. Miałaby ona odstraszać i przechwytywać przylatujące myśliwce wroga. Roman Antonowicz odnalazł wspomnienie ówczesnego pilota 123 eskadry krakowskiego 2 Pułku, który opisał trzytygodniowe działania podejmowane z lotniska na Kucelinie. Uczestniczyły w nich dwa samoloty P7 i jeden P11A oraz sześciu pilotów wspomaganych przez ekipę naziemną. Wspominający lotnik uznał polskie maszyny za zupełnie nieprzydatne do walki z niemieckimi Dornierami – znacznie szybszymi.

Jak wiemy z historii, wrześniowa walka o polskie niebo szybko się skończyła. Piloci wychowani w Częstochowie podjęli jednak walkę podziemną w kraju i uczestniczyli w bataliach sił zbrojnych na Zachodzie, także w owianej legendą Bitwie o Anglię.

Jubileusz Aeroklubu. Kiedy Częstochowa odleciała 4

Tadeusz Piersiak, fot. Aeroklub Częstochowski

Czytaj także: Częstochowa. Niezwykła wystawa „Kaplica Sykstyńska. Dziedzictwo” otwarta!