fbpx

Kuba Bociąga: „Ziemia ma muzykę dla tych, którzy jej słuchają” [ROZMOWA]

Świat ma w sobie magię, ale musimy ją dostrzegać codziennie. To, jak go widzimy, zależy tylko od nas samych. Dobry samochód to nie wszystko. Cieszmy się z małych rzeczy – mówi częstochowski podróżnik Kuba „Qba” Bociąga. Rozmowa odbyła się przy okazji premiery jego drugiej książki.

Choć tytuł książki to „100 krajów przed czterdziestką”, na koncie masz ich chyba więcej?

Kuba „Qba” Bociąga: Tak, zgadza się. W trakcie pisania książki udało mi się jeszcze
odwiedzić wymarzoną od lat Kubę i spędzić niemalże miesiąc w Algierii. Wraz z przyjaciółmi pojechaliśmy konwojem pięciu samochodów 4×4 i przemierzaliśmy Saharę, głównie na południu kraju przy granicy z Mali i Nigrem. Kubę udało mi się
nawet dorzucić jeszcze do drugiego tomu książki jako rozdział 101, bonusowy.

Kuba Bociąga: „Ziemia ma muzykę dla tych, którzy jej słuchają” [ROZMOWA] 2
Premiera drugiego tomu książki Kuby Bociągi (fot. A. Kucharski)

W którym z odwiedzonych krajów mógłbyś zamieszkać, a do którego nigdy nie chciałbyś wrócić?

-Odwiedziłem ponad sto krajów, ale nie ma takiego do którego nie chciałbym powrócić. Taki mam charakter, że podoba mi się niemalże wszędzie. Chyba jestem jak kameleon. Dostosowuję się do panujących w danym rejonie warunków. Wczuwam się w klimat miejsca, chłonę go.

Jeśli chodzi o faworyta do życia, to będzie nim chyba Tajlandia. Pyszne jedzenie, zabawa, słońce – to zdecydowanie moja natura.

Twoja najdłuższa podróż?

-Ameryka Południowa solo. Trzy miesiące rozmyślań, przygody i dobrej zabawy.

Kuba Bociąga: „Ziemia ma muzykę dla tych, którzy jej słuchają” [ROZMOWA] 3
Premiera drugiego tomu książki Kuby Bociągi (fot. A. Kucharski)

Obok kilkumiesięcznych czy miesięcznych podróży, odbyłeś też takie dosłownie na kilka godzin.

-Zdarzały mi się takie spontaniczne wypady. Na Irak namówił mnie kumpel, gdy byliśmy w Kuwejcie. Chciał, abym to z nim „zaliczył” mój setny kraj. Wiercił mi dziurę w brzuchu, aż w końcu pojechaliśmy przez pustynię taksówką pod granicę. Wiza kosztowała jakieś 80 dolców. Wcześniej dużo mi stawiał, ale za wizę trzeba było zapłacić gotówką, a on miał tylko kartę, więc honorowo zapłaciłem za obie. Przekroczyliśmy granicę, poszlajaliśmy się po przygranicznych miasteczkach i… wróciliśmy. Te kilka godzin kosztowało mnie 160 dolców, ale nie żałuję. Mam teraz co wspominać. Na przypale albo wcale. W Iraku ucałowałem ziemię. Był to mój setny kraj i spełnienie marzeń.

Także w Naddniestrzu byłem kilka godzin, bo tam przyznają wizę na dziesięć, literalnie dziesięć godzin. Przy wjeździe dostałem karteczkę, że mam opuścić kraj bodajże do godz. 18.36 (wjechałem o 8.36). Były też takie kraje jak Monako, Andora,
San Marino, Liechtenstein czy Watykan. Tam najzwyczajniej jeden dzień wystarczył, by nasycić głowę.

Kuba Bociąga: „Ziemia ma muzykę dla tych, którzy jej słuchają” [ROZMOWA] 4
Premiera drugiego tomu książki Kuby Bociągi (fot. A. Kucharski)

Wszystkie te wyprawy opisałeś w książce, za nami premiera drugiego tomu. Trudniej było rozpocząć czy zakończyć tę wydawniczą przygodę?

-I to, i to było niezwykle trudne. Zmobilizowanie się do rozpoczęcia pisania było chyba trudniejsze od wytrwania całego życia w małżeństwie (śmiech). Właściwie, gdyby nie nuda związana z pandemią, to nie wiem czy bym dał radę zacząć. Doprowadzenie tematu do końca również nie było łatwe. Końcówkę drugiego tomu już jechałem „na oparach”. To mnóstwo pracy i emocjonalnych huśtawek.

Wydając drugi tom coś zmieniłeś, wyciągnąłeś jakieś wnioski z debiutu? Na pewno nowa książka jest sporo grubsza…

-To, że jest grubsza, nie było zamierzeniem. To wyszło „w praniu”. Pisałem, pisałem, pisałem aż skończyłem i przegiąłem. 70 stron więcej to też spory, nieprzewidziany koszt, ale musiałem sobie poradzić. Pokusą obniżenia ceny wydruku było wycięcie sporej ilości zdjęć, ale stwierdziłem, że na pewno szybko nie wydam kolejnej książki, więc ta musi mieć maksymalnie dużo fotografii tak, by ludzie mogli zobaczyć
piękno podróżowania.

Drugi tom pisało się inaczej. Byłem mniej emocjonalny, czułem więcej presji po „sukcesie” pierwszej części. Przy pierwszej odsłonie pisałem na totalnym spontanie, bez oczekiwań, że ktoś to w ogóle przeczyta, przy drugiej zaczęły się schody. Bałem się, że książka nie dorówna tej pierwszej.

Kuba Bociąga: „Ziemia ma muzykę dla tych, którzy jej słuchają” [ROZMOWA] 5
Premiera drugiego tomu książki Kuby Bociągi (fot. A. Kucharski)

Tom zaczynasz Ameryką Centralną, tym samym burzysz alfabetyczny porządek „jedynki”.

-Musiałem jakoś wybrnąć, bo od „czasów” pierwszego tomu doszło trochę krajów z literką przed „Ł” (moje kraje-rozdziały ułożone są alfabetycznie). Szczególnie wyjazd do Ameryki Centralnej przysporzył mi kłopotu, bo odwiedziłem w jego trakcie Gwatemalę, Honduras iKostarykę, więc wrzuciłem je na początku książki. Z kolei Irak jako setny kraj dałem do rozdziału numer 100, a na koniec dodałem wspomnianą już Kubę. Mocno to pogmatwane, ale nie miałem innej koncepcji (śmiech).

Od niektórych wypraw minęło 20 lat, jak to możliwe, że tak doskonale je pamiętasz, w rozdziałach jest mnóstwo imion, szczegółów?

-Jakoś tak wyszło, że mam silną pamięć do wspomnień i wydarzeń z mojego życia. Szczególnie do tych emocjonalnych. Potrafię pamiętać, że kumpel nie wyrzucił papierka do kosza w podstawówce i jeszcze w jakim miejscu, a zapominam, że mam wywiad w telewizji za kilka dni. Taki typ.

Kuba Bociąga: „Ziemia ma muzykę dla tych, którzy jej słuchają” [ROZMOWA] 6
Premiera drugiego tomu książki Kuby Bociągi (fot. A. Kucharski)

Najbliższe podróżnicze plany?

-Marzy mi się Antarktyda, ale nie stać mnie na taki wyjazd. Spróbuję odwiedzić więcej krajów afrykańskich, bo przyznam, że ten rejon do tej pory zaniedbałem. Szczególnie południe Afryki.

Opiszesz kiedyś te wyprawy, czy planujesz poprzestać na tych dwóch tomach?

-Na tę chwilę zakończyłem projekt wydawniczy i raczej przez najbliższe lata nie będę już pisał. Nie mówię nigdy, ale obecnie czuję się spełniony. Może za 15 lat jak odwiedzę 150 krajów „walnę” trzeci tom. Kto wie?

Kuba Bociąga: „Ziemia ma muzykę dla tych, którzy jej słuchają” [ROZMOWA] 7
Premiera drugiego tomu książki Kuby Bociągi (fot. A. Kucharski)

Na okładkę najnowszej książki trafił cytat z Szekspira, skąd taki pomysł? Te słowa stanowią Twoje motto?

-„Ziemia ma muzykę dla tych, którzy jej słuchają” Tak, jest to trochę moje motto życiowe.

Chodzi o to, że świat ma w sobie magię, ale musimy ją dostrzegać codziennie. Nawet jak leje cały dzień, czuję zapach deszczu, obserwuję, jak woda spływa do studzienek, jak spływająca kropla głaszcze mój policzek. To, jak widzimy świat, zależy tylko od nas samych. Dobry samochód to nie wszystko. Cieszmy się z małych rzeczy.

Życie bez podroży?

-Jest do bani.

Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Adam Kostyra
Fot. Artur Kucharski

Premiera drugiego tomu książki „100 krajów przed czterdziestką” odbyła się 9 grudnia w Pubie Sportowym Stacherczak. Kto chciałby zakupić to wydawnictwo, może o nie pytać w częstochowskim lokalu Tawerna Port (ul. Dekabrystów 27) albo kontaktować się bezpośrednio z autorem – dude_on_travel (Instagram), www.facebook.com/jakub.bociaga (Facebook), lwicaelza@poczta.onet.pl (e- mail).
Jednym z patronów medialnych książki jest „Gazeta Regionalna”.

Czytaj także: Udało się! Częstochowski podróżnik Kuba Bociąga „zdobył” 100. kraj i zrealizował swój projekt