W sobotę, 16 grudnia na zaproszenie Burmistrza Miasta Olsztyn Tomasza Kucharskiego w hali sportowej GOSiR odbył się niezwykły koncert, pełen świątecznego uroku, którego swoim śpiewem, muzyką, a przede wszystkim charyzmą – uraczyła rodzina Pospieszalskich.
„Kolędy Pospieszalskich” – bo tak zatytułowano wydarzenie to nie tradycyjnie „odśpiewane” kolędy, a… podróż po różnych zakątkach naszego globu opowiedziana muzycznymi aranżacjami. W melodiach bardziej lub mniej znanych kolęd wybrzmiewały „nuty” ze wschodu. Potem muzycy przenieśli nas do krajów latynoamerykańskich czy też do USA i jazzu oraz po części swinga.
Tak to brzmiało dla mnie i było to bardzo unikatowe, wysublimowane i smaczne. Mając tych kilka(dziesiąt) lat, niektóre wykonania zbliżały stylistycznie do Voo Voo czy też piosenek Zakopower lub (i) Janusza Yaniny Iwańskiego, co też nie powinno dziwić spoglądając na twórczość braci Pospieszalskich. Koncert prowadził Jan Pospieszalski, który opowiadał o kolejnych utworach oraz o swojej rodzinie – wyjaśniając publiczności, kto występował z kim, a co istotniejsze, kto jest kim dla kogo – czym powodował żywe i radosne reakcje publiczności. Te rodzinne więzi dało się wyczuć, a frajda ze wspólnego bycia razem i bycia na estradzie, była równie widoczna.
Dokładając do tego słowa, skąd muzycy przybyli na wspólne kolędowanie – gmina Zamość, gmina Janów, gmina Olsztyn, „gmina” Londyn … widzimy jak rodzina, która żyje w różnych częściach świata, jednoczy się we wspólnym celu. To samo powiedział mi przed koncertem Jan Pospieszalski. Samo kolędowanie to jedno, dla mnie ten grunt rodzinny jest bardzo istotny, został on pięknie pokazany na scenie.
Każdy z wykonawców mógłby wystąpić solo, każdy z nich mógłby grać, co tylko by zechciał, a to stworzyłoby kakofonię dźwięków lub wręcz hałas. Tam na scenie była jedna wielka rodzina, nie było lepszych, gorszych a współpraca – nawet w częściach improwizacyjnych – tworzyła całość. Tym właśnie powinna być rodzina. Różne instrumenty, różne dźwięki, różne miejsca na świecie – a jednak, gdy trzeba – wspólne „koncertowanie” .
Do takich refleksji skłonił mnie ten magiczny koncert – gorąco polecam interpretacje kolęd podane przez Rodzinę Pospieszalskich.
Tekst i fot. Konrad Woszczyński